Music: David Guetta - Without You
Nadal nie mogłam uwierzyć w to, co się tydzień temu wydarzyło.
Dzisiaj jakby cały świat cieszył się razem ze mną. Leżałam na łóżku, wciąż
rozpamiętując tamtą cudowną noc, kiedy Zayn wyznał mi miłość. Uczciwie mogę
powiedzieć, że nie wiedzę poza nim świata. To on wywołuje uśmiech na mojej
twarzy, nawet jak nie mam humoru. To on przytula mnie, kiedy strzelam focha. To
on sprawia, że pod wpływem dotyku jego ust dostaję zawału. Dzięki niemu
odżywam. To on był tą najistotniejszą częścią, której brakowało w mojej
życiowej układance. To on zburzył mury parszywej monotonni, która odbierała mi
nadzieję na lepsze jutro..
Zwlokłam się z
łóżka i powędrowałam do łazienki. Wieczorem Zayn zaprosił mnie na kolację do
ekskluzywnej restauracji. Ubrałam się elegancko i zrobiłam
delikatny makijaż. Mulat zadzwonił do moich drzwi punktualnie o siódmej. Nie
wiem dlaczego denerwowałam się. To nasza pierwsza taka poważna randka,
zazwyczaj to były spacerki, Shaki albo wypady nad Tamizę. Otworzyłam drzwi i
zobaczyłam w nich mojego skarbka. Jak zwykle moje serce biło teraz z prędkością
światła. Zayn trzymał w rękach bukiet róż, który po chwili wręczył mi wraz z
gorącym pocałunkiem. Wspięłam się na palce i oplotłam rękoma jego szyję.
- Przyprawiasz
mnie o zawrót głowy - powiedział Zayn.
- No popatrz, Ty
mnie też - i znowu go pocałowałam, tylko tym razem zrobiłam to z większą
zachłannością. Zayn przywarł mnie do ściany i zaczął łapczywie wpijać się w
moje usta. Jęknęłam cicho, no co on przejechał ręką po mojej talii. Po chwili
oderwał się i wymruczał mi na ucho:
- Może jednak
zostaniemy... - propozycja była kusząca, ale jako kobieta musiałam pokazać, że
potrafię się oprzeć nawet najbardziej sexownemu facetowi, który stąpa po tej
ziemi.
- Nie. Idziemy. -
niechętnie się ode mnie oderwał i ruszyliśmy w kierunku samochodu. Stanęłam jak
wryta.
- Zayn, po co ta
limuzyna?
- Bo jesteś moją
księżniczką, nie marudź skarbie - chwycił mnie za rękę i weszliśmy do
samochodu. Podjechaliśmy pod wyjątkowo drogą restaurację, w której pewnie
szklana wody kosztuje tyle co moja miesięczna wypłata. Kelner podprowadził nas
do zarezerwowanego stolika. Zamówiłam byle co, żeby móc jak najdłużej rozmawiać
z porywaczem mojego serca.
- Wiesz, że jesteś
dla mnie niezwykle ważna.. Nie spotkałem wcześniej takiej dziewczyny i na pewno
nigdy nie spotkam.. To, co dzięki Tobie stało się z moim sercem i duszą.... Nie
potrafię tego opisać - chwycił mnie za rękę - po prostu czuję, że nie potrafię
bez Ciebie żyć... i nie potrafię Cię opuścić. - w tym momencie zadzwonił mój
telefon. Kurwa. Lepszego momentu ktoś nie mógł sobie wybrać?! - idź odebrać
słońce - uśmiechnął się seksownie. Spojrzałam na niego przepraszająco i wyszłam
do toalety. Numer nieznany.
- Tak słucham? -
spytałam z lekkim podirytowaniem.
- Dobry wieczór, z
tej strony Billy Amerson. Jestem właścicielem stajni, do której miała się pani
zgłosić.. To ja znalazłem pani portfel. - olśniło mnie.
- Dobry wieczór
panu, najmocniej przepraszam, że nie zadzwoniłam wcześniej.
- Nic nie szkodzi.
Chciałbym jednak, aby przyjechała pani do nas. Naprawdę jest mi potrzebny ktoś,
kto ma odpowiednie podejście...
- Oczywiście, jak
najbardziej.
- Czy pasuje pani
jutro koło pierwszej?
- Świetnie, jak
najbardziej - jutro jest niedziela, więc bez problemu będę mogła przyjechać.
- Nawet pani nie
wie, jak się cieszę. A. Pański numer był w pani portfelu, najmocniej
przepraszam, że pozwoliłem sobie pogrzebać.
- Nic się nie
stało, dobrze, że pan dzwoni.
- No to jesteśmy
umówieni na jutro.
- Proszę mi
powiedzieć jeszcze, co to za koń?
- Młoda klacz,
która jest bardzo zaszarpana i boi się wędzidła.
- Oczywiście.
Dobrze wiedzieć. W takim razie do juta.
- Miłego wieczoru,
kłaniam się.
Rozłączyłam się i
zerknęłam na moje odbicie w lustrze. Wszystko jest coraz piękniejsze.. Ocknęłam
się i zdałam sobie sprawę, że zostawiłam Zayna samego przy stoliku.
- Przepraszam Cię
najmocniej... - opowiedziałam mu dokładnie o całej mojej pracy związanej z końmi.
Był zachwycony tym, co mówiłam i chciał koniecznie pojechać tam ze mną
następnego dnia.
Poopowiadaliśmy
sobie nasze przypały, głupie i śmieszne sytuacje z życia. Ten jego uśmiech
skierowany tylko do mnie.. dosłownie rozpływałam się.
- To była
najcudowniejsza randka... O takiej zawsze marzyłem - mówił, kiedy odprowadzał
mnie do domu na piechotę.
- Dziękuję Ci..
widzisz, moja również. - spojrzałam na niego i ucałowałam w policzek. Smutne
jest tylko to, że praktycznie.. Zayn nie spytał mnie o to, czy chcę zostać jego
dziewczyną, więc sama mam wątpliwości co do tego, czy nią jestem, czy nie.
- Zayn.. powiedz
mi, co jest między Marthą a Niallem?
- Dokładnie to nie
wiem. Widzisz, że spędzają ze sobą mnóstwo czasu. Pewne jest to, że Niall nie
poszukiwał dziewczyny.. do czasu, kiedy nie poznał Marthy.
- Jejku..
Chciałabym, żeby im się ułożyło..
- Świetnie by
było.. Niall romantyk - zaniósł się śmiechem, na co dałam mu kuksańca w bok.
Weszliśmy do mojego mieszkania. Zayn czuł się już jak u siebie w domu. Zrobił
nam gorącą czekoladę i rozsiedliśmy się na kanapie. Położyłam głowę na jego
kolanach, a ten zaczął bawić się moimi włosami.
- Zaaayn...
- Hm.?..- mruknął
- Zostaniesz u
mnie na noc? - zrobiłam maślane oczka.
- Hmm.. a gdzie
miałbym spać? - spytał z szelmowskim uśmieszkiem.
- Na kanapie.
- No ej..
- Fakt. Nawet
kanapy nie dostaniesz - spojrzał na mnie z przerażeniem, na co ja wybuchłam
śmiechem.
- Ale głupek. Dzisiaj
Bubu ustąpi Ci miejsca – spojrzał na mnie ze zdziwieniem – Bubu to mój pluszak.
– chłopak zaniósł się śmiechem.
- A jak ja nie
chcę? – poruszył śmiesznie brwiami i przybliżył swoją twarz do mojej.
- To... to Cię
siłą zaciągnę! - udał, że mruczy jak kot, po czym razem wybuchliśmy śmiechem.
- Idę się umyć..
jutro musimy być na pierwszą w ośrodku jeździeckim.
- Dobrze skarbie,
ja napiszę do chłopaków.
- Ej no właśnie!
Gdzie jest Marta?! - ostatnio strasznie zaniedbuję moją przyjaciółkę... na
szczęście ma Nialla, który jest na każde jej zawołanie. Spojrzałam na ekran
telefonu: "Skarbie, śpię dziś u Niall'a, nie martw się o mnie
xoxoxo". Poszłam się wykąpać i przebrać w moją smerfową pidżamę.
Zayn już leżał pod
kołdrą w samych bokserkach. Mrrr... nie mogłam się na niego napatrzeć.
- No chodź tu do
mnie - poruszył znacząco brwiami, na co ja dźwięcznie się zaśmiałam i położyłam
koło Mulata. Wtuliłam się w jego rozgrzany tors. Przeszedł mnie cudowny
dreszcz. Zayn się pochylił i złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
- Idziemy spać
kocie.
- Dobranoc bambusie.
***
Proszę! Długo się czekało.. co nie? :D
Wybaczcie gołąbeczki ;p
Dobranoc bambusie xD hahahahah
OdpowiedzUsuń