środa, 28 listopada 2012

Thirty-eighth Dream

Music: M.B. - Everything

- Ale... Ale jak to? - spytałam załamana.
- Nie martw się, przecież to miesiąc, dadzą Wam zwolnienie, będziemy się świetnie bawić!
- No właśnie! A z resztą, nie każdy ma okazję jechać w trasę z One Direction - uśmiechnął się triumfalnie Hazza.
- Co? - spytałam niedowierzając.
- Co? - spytał Hazza.
- Co? - spytałam ponownie.
- Co co? - spytał Horan.
- Kurwa ogarnijcie się! - krzyknął Louis.
- Że... my? Z Wami? W trasę? - wydukałam. Przeleciałam wzrokiem po twarzach chłopaków, na których malowały się uśmiechy.
- No chyba nie myślałaś, że Cię tu zostawię - mruknął Niall.
- Zayn to by sobie chyba wszystkie kłaki powyrywał, gdyby Sophie nie jechała - powiedział Liam.
- Ba. Gorzej. - powiedział Harry.
- Potłukłby wszystkie hotelowe lustra - dokończył Louis, na co wszyscy ryknęli śmiechem.
- Boże... Ale extra! - przytuliłam każdego z nich, nie mogąc się nacieszyć.
Dzisiaj wyjątkowo żadne z nas się nie upiło. Spokojnie trafiliśmy do ekskluzywnego hotelu, gdzie każde z nas skierowało się do swojego pokoju. Otworzyłam torbę, skąd wyciągnęłam kosmetyczkę i bieliznę, po czym skierowałam się do łazienki i wzięłam długi, odprężający prysznic. Mokre włosy przetarłam ręcznikiem i nałożyłam na wilgotne ciało czarne majtki. Przemyłam twarz wodą i dokładnie wyszorowałam zęby. Sięgnęłam suszarkę i trochę podsuszyłam włosy. Wyszłam z toalety i zobaczyłam Niall'era leżącego na łóżku. Podeszłam i ucałowałam go w policzek. 
- Skarbie, a umyć się to kto? - spytałam z zadziornym uśmieszkiem.
- Skarbie, a wiesz, że istnieje coś takiego jak łazienka Liam'a? - zaczął mnie przedrzeźniać, za co oberwał poduszką w twarz. Spojrzał na mnie zdziwiony i pociągnął mnie za nadgarstki, przez co wylądowałam na jego umięśnionym torsie. Spojrzał mi w oczy i delikatnie mnie pocałował.
- Idziemy spać kocie, padam z nóg. - powiedziałam i przytuliłam się do mojego Kociaka.
- Kocham Cię - mruknął i pocałował mnie w głowę.
- Ja..Ciebie. też.. - powiedziałam w półśnie.

* Oczami Liam'a *

Obudziłem się jak zwykle pierwszy. Wyciągnąłem ciuchy z walizki i udałem się do łazienki.
Cieszę się, że to już koniec naszych problemów.. Bałem się o Sophie, cholernie się bałem... Momentami mam jej obraz przed oczami. Jej zapłakane, przepełnione bólem i tęsknotą oczy.
Teraz, kiedy widzę ją z Zayn'em... Kiedy widzę sposób, na jaki siebie patrzą, jak się dotykają, jak ze sobą rozmawiają.. Tak jakby otaczało ich niewidoczne obramowanie w kształcie wielkiego, czerwonego serca. Jakby byli nierozłączni. Rzadko są momenty, kiedy widzi się ich osobno.. Od momentu, kiedy z powrotem siebie odzyskali, ani jedno ani drugie nie potrafi się rozstać. Czasami... to aż mi się łza szczęścia w oku kręci.. Że dziewczyna, która jest dla mnie jak siostra, i przyjaciel, który jest dla mnie jak brat, darzą siebie tak pięknym uczuciem, jakim jest miłość.
Wyszedłem z pokoju, zabierając ze sobą kartę i ruszyłem w kierunku apartamentu Larrego. Chłopcy o dziwo już wstali, a Louis zdążył już zabrać ręcznik Harremu, przez co ten latał nago po salonie, rzucając w niego pastą do zębów. Nie wnikając, ruszyłem do pokoju Mariall'a. Zapukałem głośno, a po chwili w drzwiach stanął zaspany blondyn.
- No siema Daddy. - powiedział zachrypniętym głosem.
- Siema siema.
- Tato.. to nie tak, jak myślisz! Ja wcale nie spałem z Marthą.. ja wcale.. - nie mogłem pohamować śmiechu. Poczochrałem mu włosy i poszedłem w kierunku ostatniego apartamentu.
Zapukałem lekko, niestety nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Zacząłem głośniej uderzać w metalowe drzwi, jednak nic to nie dało. Nadal cisza. Wkurzony ruszyłem w kierunku swojego pokoju, skąd wziąłem telefon i szybko wykręciłem numer do Zayn'a. Dopiero za drugim razem usłyszałem melodyjny głos.
- Haloo...? - doszedł mnie głos Sophie.
- No siema siostra, nie można się do was dowalić - zaśmiałem się pod nosem.
- Aaa.. To Ty pukałeś? Myślałam, że Malik bąki puszczał - wybuchliśmy śmiechem, jednak po chwili doszedł mnie paniczny rechot blondynki, zapewne wywołany atakiem ze strony Zayn'a.
- Halloo? - doszedł mnie zachrypnięty głos chłopaka. - Kiepski zasięg tutaj mamy.
- Wstawać kurwa, wstawać! Za godzinę wyjeżdzamy! - wrzasnąłem pół żartem pół serio i odłożyłem słuchawkę. Szybko spakowałem do małej walizki wszystkie przybory, a potem chwyciłem laptopa i zacząłem odpisywać fanką na ich pytania.
* Oczami Niall'a *
Właśnie miałem zamiar zrobić krótkiego Twitcama, podczas gdy Martha kąpała się w łazience. Wrzuciłam linka i po chwili zrobiło się kilkadziesiąt tysięcy oglądających. Z salonu dochodziła mnie głośna muzyka z radia. Starałem się wyłapać ciekawsze pytania od tych o treści " Kocham Cię Niall! ". Po chwili ujrzałem moją dziewczynę, która wyszła z łazienki w szortach i luźnej koszulce. Zaczęła przecierać włosy ręcznikiem i szperać w walizce w poszukiwaniu ubrań. Usłyszałem pukanie do drzwi. Ba, raczej walenie. Dla ubawu skierowałem kamerkę w stronę tej ciekawej sytuacji, kiedy nagle do pokoju wparowała Sophie w podkolanówkach i Malikowej koszulce.
- Plebsieeee!!! Zmień kanał na dwójkę i grzej poślady! - krzyknęła blondynka. Martha wedle rozkazu wykonała polecenie i w głośnikach rozległ się rytm Gangnam Style. Dosłownie, jakby czytały sobie w myślach, stanęły obok siebie i zaczęły wywijać do muzyki. Śmiechu było nie mało, bo co chwilę jedna lądowała na podłodze, druga wskakiwała na barana, a potem wykonywały jakiś dziwaczny taniec bioder. Wszystko to spowodowało, że brzuch zaczął mnie boleć od ciągłego rechotania
- EEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEHHHHHHHHHHHHHH SEXI LADY! - darły się tak, że zapewne usłyszeli je w recepcji. Fanki na twitcamie wariowały, szczególnie w momencie, kiedy w drzwiach stanął Pan Malik w samych bokserkach. Patrzył zdezorientowany na całą sytuację i podszedł do mnie, robiąc głupie miny do kamery. Po chwili usłyszeliśmy jedno wielkie bum. Dziewczyny leżały w sporej odległości od siebie jęcząc głośno. Ruszyliśmy w ich kierunku i każdy podniósł swoją ukochaną.
- Co wy żeście zrobiły? - spytałem rozbawiony.
- Jednak zderzenie się klatami nie było najlepszym pomysłem, plebsie. - wymruczała Martha przytulając się do mnie.
- Moje cycki..! - jęknęła Sophie. Zayn zaśmiał się cicho i wziął ją na ręce.
- Nie martw się skarbie, rozmasujemy - na te słowa oberwał od niej w łeb. Państwo Malikowie udali się do swojego pokoju, my natomiast wróciliśmy do naszych fanów, którzy zalewali nas tekstami typu: " O boże, nic im nie jest?!". " Co za wariatki <3" , " Hahahaha, herosi z Was chłopcy!" " Opa Gangnam Style! W ich wykonaniu najlepszy xD" . Martha zaśmiała się głośno i pomachała do kamerki, po czym ulotniła się do innego pomieszczenia. Jeszcze chwilę odpowiadałem na pytania, a potem pożegnałem się z fanami i wyłączyłem laptopa.
- Skarbie, na pewno nic Ci nie jest? - podszedłem do Marthy i objąłem ją w pasie.
- Niee, to normalne u nas! - zaśmiała się i cmoknęła mnie w usta. - Dobra Blondasie, pakuj się, trzeba jeszcze coś zjeść, a potem wracamy do Londynu.
Spotkaliśmy się w hotelowej restauracji, każdy był w świetnym humorze, przez co nie brakowało Larrego i ich wygłupów. Sophie siedziała na krześle obok Zayn'a, delikatnie się o  niego opierając. Ten uśmiechał się słodko i co chwile cmokał ją w głowę.
- Ejj! W ogóle to wczoraj straż pożarna w hotelu była - powiedział poważnie Louis.
- Dlaczego? - wszyscy równocześnie spytali z zainteresowaniem, przez co ryknęliśmy śmiechem.
- No podobno Zayn z Sophie wrzucili taki bieg, że cały budynek się trząsł - Sophie zrobiła się cała purpurowa i zjechała lekko w dół, na co Zayn się zaśmiał i otoczył ją ramieniem.
- A co, zazdrosny? - Mulat wystawił język do Louis'a.
- O Sophie? Zawsze. - Marchewkoholik skrzyżował ręce i strzelił udawanego focha. 

Po zjedzonym posiłku zapakowaliśmy bagaże do Tour Bus'a i z zapasami żarcia ruszyliśmy w drogę powrotną.
- Ej właśnie! - odezwał się Harry - Zayn, wspominałeś może Sophie o wyjeździe?
- Ano właśnie. Sophie, w przyszłym tygodniu wyjeżdżamy w trasę - powiedział ze stoickim spokojem.
- Co? - spytała z niedowierzaniem, na co Martha ryknęła śmiechem.
- Moja reakcja była taka sama, siostro. Widać płynie w nas.. - blondynka jej przerwała.
- Na ile? - moja dziewczyna wybuchła jeszcze większym śmiechem, zarażając nim nas wszystkich. Sophie zmierzyła każdego z nas zdezorientowana, w końcu zatrzymując wzrok na Zayn'ie.
- Na miesiąc. - powiedział ciągle z uśmiechem, zapewne w niej się gotowało, a po chwili można było dostrzec pojedyncze łzy na jej policzkach.
- Ej Ej! Przestańcie ją dalej torturować! - powiedział Liam - Sophie, jedziemy wszyscy razem - powiedział szatyn i posłał jej przyjacielski uśmiech. Ta odwzajemniła go i zaczęła rzucać w nas wszystkich przezwiskami, jednak po chwili sama nie wytrzymała i wybuchła donośnym śmiechem.
Rozległ się dzwonek telefonu, po który chwilę potem sięgnęła Sophie. Wszyscy z zaciekawieniem się w nią wpatrywaliśmy. W końcu odłożyła słuchawkę i na złość wszystkim zamilkła.
- NO KTO TO BYŁ!? - powiedział Zayn. Blondynka spojrzała na niego lekceważąco i wróciła do wpatrywania się w ekran.
- To był Bill. - powiedziała z narastającym uśmiechem. - Jutro mam pierwsze zawody wraz z Moonshine'm.! - wypiszczała to wręcz i rzuciła się w ramiona Malikowi. Przez resztę podróży pyski nam się nie zamykały. No mi tylko w momencie, kiedy coś przeżuwałem, chociaż Martha narzekała, że strasznie mlaskam.
Wszyscy byli dziwnie zmęczeni po jeździe samochodem, dlatego dziewczyny zgodziły się nocować dziś u nas, co niezwykłe uszczęśliwiło mnie jak i moich przyjaciół. Zanieśliśmy nasze walizki do środka żegnając się z Paul'em. Kiedy poczułem charakterystyczny zapach domu, zrobiło mi się ciepło na sercu. Wszyscy się ulotnili, zostałem tylko ja z moim kwiatuszkiem.
- No to jak, obejrzymy jakiś film przy lampce wina? - zaproponowałem. Brunetka przytaknęła ochoczo i już po chwili siedzieliśmy wtuleni w siebie na kanapie zajadając się przekąskami i wymieniając się czułościami. Pod koniec filmu zorientowałem się, że Kotek zasnął. Uśmiechnąłem się pod nosem i zaniosłem ją do mojej sypialni, gdzie delikatnie położyłem szkraba na łóżku. Ucałowałem ją w czoło, a sam udałem się na dół posprzątać trochę. Wróciłem na górę, odświeżyłem się po podróży i wskoczyłem pod pościel, wtulając się w mojego najdroższego skarbka. 


* Oczami Sophie * 
Otworzyłam oczy i na dzień dobry ujrzałam śpiącą twarz Bambusa. Cmoknęłam go w nos i wygramoliłam się z łóżka. Poszłam w kierunku szafy, z której wyciągnęłam leginsy, które ostatnio tutaj zostawiłam i dużą, czarną bluzę mojego Mudżyna. Poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i przebrałam się w świeże ciuchy. Kiedy opuściłam toaletę, Zayn nadal spał. Postanowiłam go nie budzić i zeszłam na dół, gdzie z nudów przygotowałam ogromny stos tostów. Układając kanapki na talerzu, układałam sobie plan dnia na dziś. W stajni miałam stawić się o drugiej, rozgrzać konia i na parkur. Szkoda, że Bill nie poinformował mnie o tym wcześniej.. Ale po nim można się spodziewać wszystkiego. Na szczęście w domu miałam frak, sztylpy i sztyblety, więc o obiór nie musiałam się martwić tak samo jak o sprzęt Moonshine'a. Najbardziej jednak obawiałam się tego, jak zachowa się po tak długim czasie.. Na dodatek to jego pierwsze zawody.
Obawy przerwało mi walenie o schody i szarańcza, która wpadła do kuchni. Wszyscy przebiegli obok mnie witając się cmoknięciem w policzek, nie licząc Zayn'a, który obdarował mnie francuskim pocałunkiem. Wszyscy ochoczo zjedli śniadanie. Coraz bardziej się denerwowałam dzisiejszymi zawodami. Poczułam silne dłonie na mojej talii i ciepły oddech na szyi. Odwróciłam się i zatopiłam w miękkich wargach Malika.
- Skarbie, jesteś najlepsza. Dasz sobie radę. - wtuliłam się w niego i napawałam zapachem nieziemskich perfum.


                           

***
Kolejny :) Heheszki^^
btw. Sznurówka, mogę tylko powiedzieć, że do epilogu jeszcze far far away :D
:*

poniedziałek, 26 listopada 2012

Thirty-seventh Dream

Music: B.M. - It will rain


18+ Direction'owe świntuchy ! :D
Tylko mi zbytnio nie zmoknąć xd hahahahahaaaaa...


Jej dotyk przekraczał wszelkie dozwolone granice rozkoszy... Sam jej zapach sprawiał, że otaczający świat przybierał dla mnie neutralną barwę. Liczyły się tylko jej zarumienione policzki i lazurowe tęczówki, które manipulowały rytmem mojego serca. Powoli i dokładnie badałem jej miękkie wargi, leniwie je przygryzając. Masowałem jej delikatną skórę w dolnej partii pleców, drugą ręką gładząc jej włosy. Moje pożądanie z minuty na minutę rosło. Oderwała się ode mnie na moment, żeby zaczerpnąć powietrza i posłać mi figlarny uśmieszek. Objąłem ją w talii i delikatnie położyłem na pościeli. Przykryłem ją swoim ciałem i ponownie składałem na jej ustach głębokie pocałunki. Czułem jej dłoń  jeżdżącą po moim ciele.. Wszystko było tak idealne...
- Cieszę się, że zrobię to właśnie z Tobą.. - opatuliłam mnie swoim ciepłym oddechem. Musnąłem wargami jej szyję, czując, jak delikatnie się wzdrygnęła. Uśmiechnąłem się usatysfakcjonowany i zerknąłem jej w oczy.
- Jestem pierwszy? - mruknąłem z radością, licząc na twierdzącą odpowiedź.
- Tak.. i ostatni - dodała, po czym łapczywie wgryzła się w moje wargi. Syknąłem lekko i zaśmiałem się między pocałunkami. Wpadałem w coraz większe podniecenie, każdy jej ruch, każdy zmysłowy dotyk, zalewał mnie falą gorąca. Powoli zdjąłem z niej koszulkę. Ujrzałem seksowną bieliznę, na widok której mój przyjaciel lekko drgnął. Zagłębialiśmy się w fantastycznych pocałunkach. Wiedziałem, że mam przy sobie cały skarb mojego serca. To czyniło tę chwilę tak wyjątkową. Pieściłem wargami całe jej ciało, pozwalając jej doznawać niezwykłej rozkoszy. Wiła się pode mną niczym tańcząca kobra. Jej jęki przyprawiały mnie o zawrót głowy. Dobrałem się do rozpięcia od stanika, próbując sobie z nim poradzić. Sophie zaśmiała się cicho i pomogła uporać się z problemem. Po jej kształtnych piersiach błądziły moje palce, których miejsce po chwili zajęły delikatne ruchy języka. Jej głośny oddech miał problem z ustabilizowaniem się, a jej kruche serce biło trzy razy szybciej.
- Zaayn... - jęknęła.... - Przestań tak długo zwlekać, bo ja tu zaraz spłonę.. - zaśmiałem się i  kontynuowałem "wycieczkę krajoznawczą" po każdym zakamarku jej ciała. W końcu ściągnęła ze mnie ciuchy i uśmiechnęła się cwaniacko.
Gryzłem, ssałem, lizałem jej skórę. Odwdzięczała się tym samym. Powolnym ruchem ściągnąłem z niej ostatnią część garderoby. Teraz leżeliśmy na sobie całkowicie nadzy, zatopieni w bezruchu w swoich tęczówkach. Gładziłem jej rozgrzany policzek. Ona drapała lekko moje plecy, zatrzymując się na pośladkach. Zaśmiałem się cicho i musnąłem jej wargi. Nasze oddechy lekko się uspokoiły, jednak nasze rozpalone ciała najwidoczniej nie miały jeszcze zamiaru ochłonąć przed najlepszym momentem.
Sophie sięgnęła ręką po prezerwatywę i zgrabnym ruchem założyła ją na mojego przyjaciela.
- Zaayn! - zaśmiała się.
- Co na to poradzę, że Twoje jedno dotknięcie stawia go na baczność? - zaczęliśmy się śmiać. Nigdy z żadną dziewczyną nie miałem tak ogromnej przyjemności ze stosunku. Może dlatego, że nie byłem w żadnej zakochany? 

Dopiero w tym momencie zdałem sobie sprawę, że to będzie pieczęć naszej wiecznej miłości.
- Jesteś pewna? - opatuliłem ciepłym powietrzem jej skórę, delikatnie przygryzając płatek ucha. Zamyślona nieprzerwanie gładziła moje ciało. Przechodziły mnie dreszcze rozkoszy, ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Czasem chciałbym być wampirem, jak ten "Edward". Wtedy bym ją przemienił i mielibyśmy całą wieczność na dzielenie się rozkoszą.
Co ja plotę.. Jej dotyk niezaprzeczalnie miesza mi w głowie.
- A Ty masz wątpliwości? - seksownie przygryzła wargę i uśmiechnęła się lekko.
- Nie. - założyłem jej kosmyk za ucho - Tylko boję się, że zrobię Ci krzywdę. - powiedziałem zmartwiony.
- Uwierz mi, po tym wszystkim, co przeszłam, żaden ból nie jest mi straszny - zaśmiała się cicho i usiadła na mnie okrakiem. Jęknąłem z podniecenia, co ona skomentowała szelmowskim uśmieszkiem. 

- Co jest, Kotku? Czyżbyś nie miał już na nic siły? - spytała zadziornie i wykonała dwa ruchy biodrami, wyprowadzając mnie z równowagi. 
- Jesteś.. nieziemsko seksowna - W tym momencie nad moim ciałem kontrolę przejął instynkt. Pragnąłem jej jak nigdy wcześniej. Z zaskoczenia przejąłem nad nią kontrolę i przywarłem do niej całym ciałem. Leżała pode mnę czekając na mój ruch. Przybliżyłem twarz i namiętnie całowałem jej wargi, coraz bardziej napierając na jej nieziemskie usta. Nie była mi dłużna. Nasze języki toczyły zaciętą walkę, żaden z nich nie dawał za wygraną. Oderwałem się od jej ust i zacząłem zjeżdżać wargami po jej ciele, co chwilę robiąc malinki. Dotarłem do jej muszelki, gdzie zachłannie zacząłem buszować językiem. Chwyciła mnie za włosy i jęczała głośno. Zapewne nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Wchodziłem coraz głębiej, czując, jak ona powoli moknie. Zadowolony podciągnąłem się w górę w kierunku jej twarzy i spojrzałem jej w oczy. Tryskały podnieceniem, rozkoszą i namiętnością. Obdarowałem ją jednym, namiętnym pocałunkiem, w którym starałem się przelać wszelkie uczucia.
- Kochanie, będę to robił powoli.. - ponownie musnąłem jej wargi - Może troszkę zaboleć.. - ta kiwnęła zachęcająco głową i położyła ręce na moich plecach. Nie spuszczając z niej wzroku, odsunąłem się i lekkim, powolnym ruchem wszedłem w nią. Jęknęła głośno przymykając oczy i zagryzając wargę. Z obawą wykonałem pierwszy ruch. 

Z nią było zupełnie inaczej, niż z pozostałymi.. Z tamtymi chodziło o czystą przyjemność, tak naprawdę nie przejmowaliśmy się sobą nawzajem. A tu? Tu obydwoje w wysokim stopniu przeżywamy to razem. W każdy ruch, w każdy dotyk, w każde spojrzenie jest włożone mnóstwo miłości i troski.
Nasza miłość nie jest jedynie szczenięcym zauroczeniem, takim, które dotychczas przeżywałem.. To jest prawdziwe uczucie, oparte na fundamentach przyjaźni, wspomnień, smutków i cierpień. To niezniszczalna nić przywiązania, która złączyła nas na zawsze.
Rozkosz wzrastała, narzuciłem szybsze tempo. Z każdym moim ruchem jej jęki stawały się coraz głośniejsze, a paznokcie wbijały się silniej w moją skórę. 

Po chwili z jej ust wydało się głośne syknięcie. Wiedziałem, że właśnie straciła cnotę.
- Cii... już dobrze. - uspakajałem ją delikatnymi pocałunkami, na chwilę wstrzymując się z wgłębianiem moje przyjaciela. Zacisnęła mocno powieki.
- Już.. już dobrze - szepnęła zdyszana. Nie byłem do końca przekonany.. Moim zdaniem to już powinien być koniec na dziś, chociaż tak bardzo jej pragnąłem. Ku mojemu zdziwieniu dziewczyna wpiła się zachłannie w moje usta i chwyciła mnie za pośladki. Zaśmiałem się między pocałunkami i kontynuowałem, ty razem coraz intensywniej i szybciej. Nasze jęki roznosiły się po całym dachu. Nie potrafiłem racjonalnie myśleć.. Liczyła się ona i tylko ona. Wiedziałem, że zbliżamy się do finiszu. Spojrzałem jej w oczy i nieprzerwanie patrzyłem w nie aż do kulminacyjnego momentu. Wygięła się w łuk i wykrzyczała głośno moje imię. Wydałem z siebie głośny jęk. Nigdy nie odczuwałem takiej euforii szczęścia. To było najcudowniejsze doznanie w całym moim życiu. Wyszedłem z niej powoli i opadłem obok na poduszkę. Wpatrzeni w siebie masując swoje ciała powoli uspokajaliśmy oddechy.
- Ale Ty jesteś delikatny - wystawiła mi język, na co przygryzłem go lekko.
- Dzisiaj byłem troskliwym nauczycielem, następnym razem nie będę już taki wyrozumiały - powiedziałem i zacząłem ją łaskotać. Śmiała się jak zwariowana, rzucając nogami na wszystkie strony.
- Zaayn! - zaczęła wskazywać na swoje ciało, na widok którego niekontrolowanie oblizałem wargi. - Przecież. Ja. Mam. Wszędzie. Malinki! - krzyknęła rzucając się na mnie, jednak po chwili pożałowała swojej decyzji, kiedy to ja okazałem się tym silniejszym.
- Skarbie.. wyglądasz uroczo. Z resztą, teraz wszyscy będą wiedzieć, że jesteś tylko moja. - zaczęła burczeć coś pod nosem na co zaśmiałem się głośno i przytuliłem ją mocno.
- Za to ja mam na ciele liczne ślady zadrapań. Ciekawe, co za kicia je po sobie zostawiła - zapytałem, na co ta zachichotała cichutko.
Leżeliśmy tak w ciszy nie mogąc się sobą nacieszyć. Czułem się najszczęśliwszy na świecie, wiedząc, że trzymam ją w objęciach. 

- Zayn... wiesz jak bardzo Cię kocham? - szepnęła.
- Wiem skarbie.. Ja Ciebie mocniej. - powiedziałem.
- Skąd wiesz? - spytała oburzona.
- Bo jestem starszy i większy - prychnęła i cmoknęła mnie w usta.
- Bambus.
- Ja Ci dam Bambus.
- Ale to takie słoodkie... - zrobiła oczy ze "Shrek'a", na co westchnąłem głośno.
- No dobrze... Ale tylko Tobie wolno mnie tak nazywać - musnąłem jej rozgrzane wargi i przykryłem nas kołdrą. Wpatrzeni w gwiazdy co chwilę posyłaliśmy sobie czułe uśmiechy. Byłem spokojny jak nigdy. Miałem przy sobie wszystko, co mi potrzebne do szczęścia.
Miałem Sophie. 


* Oczami Marthy *
Siedzieliśmy wszyscy przy stoliku, nieźle wstawieni, starając się przekrzyczeć muzykę.
Kolana Niall'a były znacznie wygodniejsze od tej klubowej kanapy.
- Kiedy wracamy? - spytałam donośnie.
- Jutro. Niestety.. Podoba mi się tutaj - powiedział Louis.
- Noo.. Jest wręcz bosko.
- Właśnie, Martha.. Jest sprawa - powiedział Hazza.
- Słucham. - powiedziałam z uśmiechem.
- Wyjeżdżamy w trasę. - powiedział niepewnie Liam.
- Słucham?! - spytałam z niedowierzaniem, ściskając mocniej dłoń Niall'a. - Na ile? - spytałam po chwili, jednak żaden nie był skory do odpowiedzi. Spojrzałam pytającym wzrokiem na Horan'a, który bawił się moimi końcówkami.
- Na miesiąc. - zamarłam. 











Mina Marthy:

***
Zaphie i ich pierwszy raz :D czekałyście na to.. 36 chepterów!
Ale ja zła.
Ahahaha o kurwa, nawet nie wiecie, jak mi się łachowo pisało ten rozdział XD Jeszcze Martha na skajpaju podpowiadała mi :D No ba, w końca zajebiście doświadczona w tych kwestiach..
Te Horankowe fantazje XD hahahaha
Ahahahahahah
Pojebało mnie.

P.s. Z dedykacją dla "Sznurówki od Trampka" - mojej wiernej czytelniczki ( dziękujcie jej, ten rozdział miał się pojawić dopiero w środę)  :*

niedziela, 25 listopada 2012

Thirty-sixth Dream

Music: R.M. - The Big Bang

- Zaayn.. jesteś niegrzeczny - szepnęłam chłopakowi na ucho. Doprowadzał mnie do obłędu. Z jednej strony byłam wkurzona na niego, że odstawia takie scenki w busie. Na szczęście siedzieliśmy z tyłu i nikt specjalnie nie zwracał na nas uwagi. Przeszedł mnie dreszcz i jęknęłam cicho. Czułam jego rękę pod moją koszulką. "Jak z dzieckiem"- pomyślałam. 
- A Ty jesteś niegrzeczną dziewczynką, bo nie pozwalasz mi na nic... - przygryzł lekko płatek mojego ucha. Moje serce zabiło szybciej... Gdyby on tylko wiedział, co się w środku mnie wyprawia...
- Tak, Zayn. Najlepiej zróbmy to tu na siedzeniu - zaśmiałam się cicho, jednak on chyba nie zrozumiał sarkazmu. Położył się na mnie i wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek, jednak szybko się opamiętałam.
- Zayn, debilu! - powiedziałam szeptem, patrząc nerwowo przed siebie, gdzie siedziała cała reszta. Chłopak chwycił mnie za brodę i z szelmowskim uśmieszkiem zaczął patrzeć mi prosto w oczy. Oczywiście głupia zatopiłam się w jego czekoladowych tęczówkach.
- Słucham, skarbie? - jeździł wargami po mojej szyi, co chwilę wypuszczając powietrze, które powodowało kolejne dreszcze na mojej skórze.
- Zejdź. - starałam się, żeby mój głos był przekonujący.
- Nie. - powiedział krótko i z powrotem zaczął wsuwać rękę w mojej spodnie. Trzepnęłam go w łapę i zepchnęłam z fotela, tak, że wylądował pod moimi nogami.
- Ha! - powiedziałam usatysfakcjonowana.
- No wreszcie.. - warknął Hazza, jednak można było wyczuć nutkę rozbawienia w jego głosie.

- To on! Do niego proszę kierować wszelkie skargi! - wskazałam palcem na moje nogi, jednak przyjaciołom ciężko było dostrzec tego zgreda, który poniewierał się po podłodze.
- Moja Myszka przeciwko mnie?! - Zayn podniósł jedną brew do góry, przez co wyglądał przekomicznie. Nie dość, że ściśnięty pod fotelami, to jeszcze przygnieciony moimi nogami. Zaczęłam się śmiać jak głupia, jednak po chwili dotarło do mnie, że nie był to najlepszy pomysł. Przewaliłam się przez siedzenie spadając prosto na zdezorientowanego Liam'a, który prawdopodobnie smacznie sobie spał. Obawiam się, że mógł doznać lekkiego uszczerbku na zdrowiu.
- Przepraszam! - wrzasnęłam i zaczęłam dalej się przepychać, biegnąc na czworakach po kolanach przyjaciół. W końcu Harry mnie chwycił w pasie i nie chciał puścić. Spojrzałam na niego jak na zdrajcę. Po chwili jednak pożałował swojej decyzji, gdyż zwalił się na niego całym cielskiem Mr. Malik. Loczek zawył głośno i zaczął wrzeszczeć coś o jakiejś Hazzakondzie.
- Co? - spytałam zdziwiona.
- Co? - powtórzył wynurzając głowę spod tyłka Zayn'a. Znowu zaczęłam śmiać się jak głupia. Po chwili poczułam silne ramiona na mojej talii. Mulat właśnie starał się przerzucić mnie z powrotem na tylne siedzenie.
- Nieee! Ratunku! Ratuuunkuu!! - wrzeszczałam, a reszta ewidentnie miała z nas niezłą polewkę.
- Dalej Malik, weź ją w obroty! - powiedziała moja przyjaciółka, na co oberwała ode mnie butem w łeb.
- Pauuuull!!! Paaaaaaaul!!!! Ratuj mnie! Zayn Malik mnie atakuje, zrób coś! - darłam się i jednocześnie śmiałam. Wylądowałam na fotelu przygnieciona tym worem ziemniaków.
- Niestety, Sophie. Zayn zabronił mi ingerować. - ujrzałam w lusterku jego rozbawiony wyraz twarzy.
- Wszyscy przeciwko mnie?!?! - powiedziałam z wyrzutem, co spowodowało jeszcze większy wybuch śmiechu u reszty. Skupiłam się na Maliku, który bezczelnie leżał na mnie i chichrał się idiota.
Pstryknął mnie w nos, na co zrobiłam oburzoną minę.
- Ładnie to tak? - zmarszczyłam czoło i gapiłam się w jego brązowe ślepia.
- Nieee... ale ja już po prostu nie mogę się doczekać... Może teraz urządźmy małą rozgrzewkę? - spytał z nadzieją, gładząc mnie po plecach. Kątem oka spostrzegłam, że cała piątka perfidnie się na nas gapi. 

- Nie odpuścisz, co? - spytałam zalotnym tonem. Chłopak ruszył brwiami i zbliżył swoje wargi do moich.
- Nie. - mruknął, przejeżdżając językiem po mojej wardze. Ku jego zdziwieniu odepchnęłam go lekko od siebie.
- W takim razie mam nadzieję, że przywykłeś do rozczarowań - wystawiłam mu język i uśmiechnęłam się szyderczo. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Chłopak ugryzł go i nie puszczając zaczął chichotać jak pajac.
- Fe.e.ejn... fy ...klefyne! - próbowałam wyszarpać się ze zgryzu Malika, jednak ten bawił się w najlepsze.
- Darmowe porno, fajnie - powiedział Harry odgryzając żelkowemu miśkowi główkę.
- To są moje żelki! - wrzasnął Niall. I tak właśnie zaczęła się kolejna bitwa. Zayn w końcu łaskawie mnie puścił. Odrobinę się z nim droczyłam, kiedy próbował mnie pocałować, co komentował cichym śmiechem. I tak dopiął swego. 

W końcu zatrzymaliśmy się przed hotelem. Wyleciałam z busa jak oparzona biegnąc w kierunku hotelu. Nie ma to jak zabawa w ganianego przed upojną nocą. Zayn na szczęście jeszcze nie wysiadł. Z tego, co wiem, wszystkim w dziwny sposób odpowiadał wypad do klubu.. Martha nawet przestała być senna i postanowiła wybrać się z całą bandą hemoroidów na popijawę. Nagle poczułam uścisk w talii i zapach nieziemskich perfum.
- To będzie najcudowniejsza noc w Twoim życiu, obiecuję Ci to. - wymruczał mi do ucha, a ja lekko przymknęłam oczy, by na zawsze zapamiętać smak tej chwili.
Chłopak wniósł mnie do pokoju ł i zaczął łapczywie całować. Czułam coraz większe podniecenie, jednak on z cwanym uśmieszkiem oderwał się od moich warg i spojrzał na mnie z uczuciem.
- Idź do łazienki przebierz się.. a potem przyjdź na dach. - cmoknął mnie namiętnie i zamknął za sobą drzwi. Stałam tak osłupiała przez chwilę, a po chwili rzuciłam się w kierunku walizki. Zaczęłam przeszukiwać wszystkie ciuchy w poszukiwaniu seksownej, bielizny. Dorwałam granatowe stringi, z przodu wszywane koronką, podobnie jak stanik od kompletu. Zachowałam ten zestaw na specjalną okazję, który właśnie się nadarzyła. Pobiegłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Przemyłam twarz wodą. O dziwo wyglądałam dobrze. Cała zestresowana postanowiłam wskoczyć pod prysznic. Tam w ekstremalnym tempie umyłam włosy. Zaczęłam na szybko zabawiać się golarką, a potem wyskoczyłam w samym ręczniku i nasmarowałam się waniliowym mleczkiem do ciała.. Miał kuszący, słodki zapach. Nałożyłam bieliznę i szybko wysuszyłam włosy, które układały się w gęste fale. Na koniec umyłam jeszcze zęby i prysnęłam się perfumami. Narzuciłam na siebie koszulkę Zayn'a, aby na korytarzu nie wzbudzać zbytnich podejrzeń. Ale kto normalny maszeruje w wielkiej koszulce i stringach po korytarzu? Spojrzałam jeszcze raz w lustro. Moje policzki były delikatnie zaróżowione, a usta jak zwykle nabrały krwistoczerwonej barwy. Przeczesałam ręką włosy i ruszyłam w kierunku wyjścia.


* Oczami Zayn'a*

Czekałem na ten moment tak długo.. Przez myśl przeleciały mi wspólnie spędzone chwile, a słona łza zwilżyła mój policzek. 
Wierzę, że im bardziej się kocha, tym więcej się czyni, 
gdyż miłości, która nie jest niczym więcej niż uczuciem,
nie mógłbym nawet nazwać miłością.

Kocham ją całym sercem. .. Jestem ślepy, kiedy nie patrzę w jej lazurowe tęczówki.. Jestem głuchy, gdy nie otula mnie swym melodyjnym głosem. Jestem pozbawiony węchu, gdy nie dociera do mnie słodki zapach wanilii... Jestem nikim, kiedy nie ma jej przy mnie.

Usłyszałem skrzypnięcie otwieranych drzwi. W końcu dostrzegłem blond fale, delikatną, śniadą cerę, lazurowe dwa punkty, których blask potrafię dostrzec nawet w  mroku. Na mój widok uśmiechnęła się ciepło ukazując szereg swoich białych kiełków. Krokiem niczym baletnica zmierzała na bosaka w moim kierunku. Jej ruchy były tak zmysłowe, a piękne nogi przyciągały spojrzenie. Usiadła na przeciwko mnie na miękkim materacu.
- Zrobiłeś to wszystko dla mnie? - szepnęła, gładząc delikatnie moją żuchwę. Nie potrafiłem się wysłowić, zatonąłem w jej magicznych tęczówkach. Kiwnąłem jedynie lekko głową.
- Przepięknie tu.. - dodała, rozglądając się po zapalonych świeczkach, które tworzyły romantyczny krąg wokół łóżka. Przygryzła lekko wargę i spojrzała na mnie niepewnie. Wziąłem jej dłoń w ręce i nie przestając patrzeć się jej głęboko w oczy, czekałem cierpliwie.
- Bo ja... - przerwała uciekając wzrokiem. Spojrzałem na nią z troską.
- Sophie.. Jesteś ze mną. Pomogę Ci. - powiedziałem i przybliżyłem twarz muskając jej ciepłe, delikatne wargi...





***
Ale ja jestem okrutna... 18+ gotowe, a ja go nie dodam :P
Jeszcze :D
Też Was kocham laski, piszajcie do komentach, jak się podoba :D
Xx

Thirty-fifth Dream

Music: A.L. - What The Hell?!

Pewnym krokiem i z uśmiechem na ustach zmierzałam do pokoju, gdzie mieli być już wszyscy. Im bliżej byłam drzwi, tym bardziej dawało się słyszeć śmiechy osobników.  Poprawiłam jeszcze fangirl'owskie bransoletki na ręce i chwyciłam klamkę dębowych drzwi. Weszłam do środka wychylając się i znalazłam się w przedpokoiku. Ruszyłam w stronę śmiechów i po kilku sekundach znalazłam się na wejściu do saloniku apartamentu. Cały pokój zastawiony był bagażami, na dużej, pół okrągłej sofie siedziało dwóch szatynów, Lou oraz Harry, na przeciwko nich był Zayn, ciemny blondyn i kolejny brunet. W ciągu sekundy jeden z nich odwrócił się i spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Kolejna fanka?! Po cholerę je tu wpuszczają ! - powiedział poddenerwowany lustrując wzrokiem mój sweterek i wstał kierując się w moją stronę. W ułamku sekundy znalazł się przy mnie i silnym ramieniem chciał mnie "wyprosić" z pokoju.
-Ej, ej, ej. - poderwał się Zayn widząc mnie.
-Nie jestem fanką. -zaśmiałam się i wyswobodziłam z uścisku szatyna. Malik podszedł do mnie i uśmiechnął się znacząco.
-To jest właśnie Sophie. -powiedział wskazując na mnie ręką. -A to Josh, perkusista.
-Kurde... głupio wyszło. -podrapał się po głowie.- Sory.
-Nie no, spoko. -zaśmiałam się i uścisnęłam mu rękę.
Zayn obejmując mnie w talii ręką wprowadził "na salony", gdzie przedstawił mi Jon'a, Sandy'ego i Dan'a. Od razu ich polubiłam.
-Jak nie fanka, jak fanka? -zaśmiał się Lou i podniósł mój nadgarstek ukazując bransoletki.
-Żebym się nie wyróżniała spośród fanek na koncercie. - dałam wytłumaczenie- patrzcie na to:- powiedziałam i wstałam po czym pokazałam im dokładnie sweterek. Zaczęli się śmiać razem z mulatem. Po chwili przyciągnął mnie do siebie i posadził na kolanach. Cmoknęłam go w nos i upiłam łyk kawy z kubka Hazzy. Band był świetny! Chłopaki byli tak samo zwariowani jak ta piątka świrów.  Czułam się... spełniona? Tak. To chyba dobre słowo na określenie tego, co właśnie przeżyłam. Kiedyś z Marthą przyrzekłyśmy sobie, że poznamy One Direction. A One Direction to nie tylko piątka wokalistów, ale też klawisze, perkusista, basista i gitara.
-Siema !  - do pokoju wszedł Nialler z Marthą za rękę. Szatynka pomachała nam z uśmiechem, a band wstał i po kolei się sobie przedstawili. Nagle zaczęła się śmiać... No tak.
-Poważnie? - zapytała z sarkazmem wskazując palcem mój sweterek Niall'owi.
-A żebyś wiedziała ! - wystawiłam jej język i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Gdzie byliście ? -zapytał poruszając brwiami Harry za co dostał kuksańca w bok od szatynki.
-Karmiliśmy jednorożce...- wysłał ripostę blondyn na adres loczka
-Karmić to mogliście co innego, ale na pewno nie jednorożce! - zaczął śmiać się Lou a wraz z nim Liam i reszta. Nie mogłam wytrzymać więc i ja sama parsknęłam śmiechem widząc buraka na twarzy Marthy. Nialler wywrócił oczami i wcisnął się na fotel za nią. Przegadaliśmy dobre dwie godziny. Jednak po "odpoczynku" chłopaki musieli zacząć się szykować do wyjazdu. Całe 1D zaczęło znosić do vanów bębny od perkusji, talerze, klawisze, gitarę basową i kupę kabli...  Niall oczywiście swoją "Petunię" włożył ostrożnie do pokrowca i z uśmiechem na twarzy wyszedł z nią na plecach. Całe pakowanie zajęło im kolejne dwie godziny. Gdyby nie fakt, że Larry zaproponował rozplątanie kabli do wzmacniacza, które po ich rzekomej pomocy poplątały się jeszcze bardziej, wszystko szybciej by się skończyło.
 Martha poszła do pokoju, który dzieliła z blondaskiem na czas pobytu tutaj, żeby się przebrać w coś na koncert. Już się bałam co ten plebs wymyśli...
-Marthaa !  Wyłaź z tej łazienki i pokaż się wreszcie! Ja tu kalafior zdążyłam wyhodować !- krzyknęłam waląc do drzwi w jej apartamencie.
-NO chwila !
Wydałam z siebie dziwny dźwięk niezadowolenia i walnęłam się na łóżko.  Wreszcie, po piętnastu minutach wyszła szatynka. Błękitna bokserka, granatowa marynarka i fioletowe rurki idealnie podkreślały jej figurę. Włosy związane miała w kłosa opadającego przez prawe ramię.
-Wyglądasz... - chciałam udać poważną, ale nie wyszło i po chwili wybuchłam śmiechem.
-Wiesz co plebsie? Dam Ci radę... Idź do Tesco... Połóż głowę  na wadze i wciśnij "burak".
-A ha ha . Śmieszne. - wystawiłam jej język. -Nie no, fajna bokserka. Mam podobną. -uśmiechnęłam się wstając z łóżka.
-Możliwe. Ta była w takiej niebieskiej walizce w pokoju obok. -zaczęła się śmiać a ja zmrużyłam gniewnie oczy. W momencie, gdy chciałam na nią napaść drzwi się otworzyły i wszedł Niall.
-Gotowe? -zapytał po czym spojrzał na moją przyjaciółkę, a w jego oczach zabłysły iskierki.
-Już, już.- powiedziałam i wyszliśmy. Szybko skierowałam  się do mojego pokoju po czym wzięłam z niego szpilki w ręce i zbiegłam po schodach do holu hotelowego gdzie czekał na mnie ukochany z pozostałymi. Podeszłam do niego i obdarowałam go namiętnym całusem. Zauważyłam też, że Martha przybrała taką samą strategię jak ja. Do auta w balerinkach, z auta na halę w szpilkach.  Na halę jechaliśmy podzieleni na trzy vany. Oprócz Paula jechało z nami jeszcze pięciu ochroniarzy. Czułam się dość... dziwnie i nieswojo. Gdy dojechaliśmy pod halę pierwszy wyszedł Paul. Gdy tylko nasze auta znalazły się w zasięgu wzroku fanek zaczął się jeden wielki pisk i wrzask. Wyszliśmy szybkim krokiem z auta po kolei otoczeni ochroną. Zayn mocno trzymał moją dłoń i szedł tuż obok mnie, w sumie to bardzo dobrze bo bałam się, że przeżyję bliskie spotkanie z posadzką przez te szpile...
-Malik... - mruknęłam stojąc w garderobie chłopców, przy fotelu, na którym siedział Zayn i co chwilę chwytał mnie za tyłek. Chłopak zaśmiał się tylko i puścił mi buziaka w powietrzu.
-Masz szczęście, że idziesz na scenę, bo już dawno straciłbyś tego koguta z głowy.- pogroziłam mu palcem na co usłyszałam śmiech Marthy z kanapy tuż za nami.
-A co ja poradzę, że jesteś tak nieziemsko pociągająca...- wzruszył ramionami i wstał po czym przyciągnął mnie do siebie i zachłannie pocałował.
-Zachowaj ten testosteron na scenę. -zaśmiałam się i pstryknęłam go w nos.
-I na to wystarczy. -wymruczał mi do ucha i delikatnie przygryzł jego płatek. Tak seksownie to robił... Położyłam dłonie na jego torsie i delikatnie podrapałam uśmiechając się cwanie. Chłopak zmrużył oczy i kładąc rękę na moim biodrze zjechał nią na pośladki by po chwili znów umiejscowić dłoń w mojej talii. Poczułam jak moje serce zaczyna szybciej bić pod wpływem pożądania.
-Durna pało  !  - nagle usłyszeliśmy łupnięcie i krzyk Marthy, przez co oderwaliśmy się od siebie.
Dziewczyna była na podłodze, zwalona przez Hazzę, który śmiał się jak opętany. Podeszłam z bananem na ryju do niej i pomogłam jej wstać- to nie takie proste jakby się mogło wydawać. Wstań z podłogi w dwunasto-centymetrowych szpilkach... POWODZONKA...
-Co się stało ? -zapytał Liam wchodząc do pomieszczenia razem z Niall'em i Loui'm.
-Weźcie go ode mnie, bo straci te swoje loczki w ciągu trzech sekund. - warknęła szatynka na co zaśmiałam się równocześnie z Zayn'em.
  Po pół godzinie sprzęt na scenie był już gotowy do gry, fanki zaczynały być wpuszczane na widownię, a chłopcy byli gotowi do wejścia na scenę. Siedzieliśmy razem z Paul'em w ich garderobie popijając kawę, a on opowiadał mi i szatynce różne, głupie przygody z chłopakami. Na przykład jak raz polecieli do NY i byli w hotelu, jak wyszli, żeby pozwiedzać to dopiero po wyjeździe skapnęli się, że nie są kompletni i zapomnieli Liam'a z hotelu. Ta akurat była raczej tą z tych "głupszych" przygód. Ochroniarz chłopaków przekazał nam jeszcze wiele innych, śmiesznych opowiastek z ich życia, podczas gdy oni wydurniali się za sceną.
-Wchodzicie za dziesięć minut ! -dobiegł nas wszystkich głos jednego z organizatorów. Zwarci i gotowi ustawili się przy wejściu na scenę. Podeszłam wraz z Marthą do nich z uśmiechami na twarzach.
-A mówiłaś, że nigdy nie założysz gadżetów 1D -zaśmiała się dziewczyna co spowodowało ich zdziwienie.
-Jak to nie? -zapytał z miną zbitego psiaka Zayn
-No... Nevermind. - powiedziałam speszona.- Uśmiech zboczeńcu ! - krzyknęłam i dźgnęłam mulata w brzuch.
-Jaa? Zboczeniec? Nieee - powiedział śmiejąc się pod nosem i już po kilku sekundach znalazłam się w jego ramionach a jego dłonie spoczęły nie gdzie indziej jak na moim tyłku.
-Mówiłam Ci już, że jesteś nieziemski? -uniosłam brew głaszcząc jego policzek.
-Możliwe, ale tylko w jednym znaczeniu. W tym drugim ocenisz mnie jeszcze wyżej. -poruszył znacząco brwiami i czule pocałował. Objęłam ręką jego kark pogłębiając czynność. Wsunął z pożądaniem język między moje wargi i włączył mój do tańca. Delikatne cmoknięcie przerodziło się w pełen podniecenia francuski pocałunek.
-Ghem... Nie tutaj, nie tutaj... - pokręcił przecząco głową Paul na co zaśmiałam się cicho pod nosem.
- HELLO LIVERPOOL ! - krzyknął Liam wbiegając na scenę a zaraz za nim wbiegł Lou, Niall, Harry i Zayn. Już po krótkiej gadce powitalnej po hali rozeszły się  dźwięki "What makes you beautiful" . Zeszłyśmy z Marthą pod scenę, na sektor dla tych  "Very Important Person" i zaczęłyśmy tańczyć. W tym sektorze było tylko koło dziesięciu fanek, dziewczyny w wieku mniej więcej 15-18 lat.  Chłopcy wydurniali się na scenie między piosenkami, Louis skakał przez Hazzę- to było coś. Jednak Niall nie dał rady i przejechał mordą po podłodze. Po sali uniósł się jeden wielki śmiech. Dan zaczął pierwsze dźwięki " Live while we're young" i wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć. Nie powiem- zatyczki by się przydały. Martha miała taką samą minę jak ja, wręcz błagalną by się zamknęły. Cwaniaki na scenie mieli specjalne słuchawki dzięki którym nie słyszeli żadnych pisków fanek, tylko muzykę i głosy z mikrofonów.  Oczywiście już standardowo ustawili się w rządku i zaczęli wykonywać te zsynchronizowane ruchy jakby odbijali kijem bejsbolowym piłkę. Po kilku utworach i wielu wygłupach, zbiegli ze sceny na przerwę. Dochodziła już 20, koncert miał się skończyć o 21. Nie wchodziłam z Marthą z powrotem za scenę, bo i tak po dziesięciu minutach wpadli przebrani już chłopcy. Koncert trwał, wszyscy świetnie się bawiliśmy.
-Dziękujemy kochani! Jesteście najlepszymi fanami na świecie ! - Krzyknął Louis.
-Dobranooooooooooc! - wydarł się Harry i chwycił za tyłek Loui'ego, po czym zbiegli ze sceny.
  Martha pociągnęła mnie za rękę, przez co o mało nie całowałam jej pięt i weszłyśmy na korytarz za sceną, przepuszczone przez Andy'ego - jednego z ochroniarzy chłopaków.
-Jaki ja jestem głodny !!! - usłyszałyśmy jęk Nialler'a na co Martha westchnęła głośno i zaśmiała się. Po chwili  zza rogu wyjawiły się sylwetki piątki buszmenów a zaraz za nimi podążała kolejna czwórka braci Tarzana. Martha zdjęła z nóg szpilki i rzuciła je pod ścianę po czym podbiegła do blondyna i wskoczyła na niego na co zaczął się śmiać i pocałował ją czule w usta. Pokręciłam głową z dezaprobatą i poczułam ciepłe ręce na mojej talii a już po sekundzie czułe usta muskające moją szyję. Podniosłam rękę i pogłaskałam nią głowę mulata i obróciłam się powoli przodem do niego.
-Kocham Cię bardziej niż cokolwiek na świecie.- szepnął patrząc mi w oczy.
Nic nie powiedziałam, tylko wpiłam się zachłannie w jego wargi aż cofnął się do tyłu o krok z cichym śmiechem.
-Wracacie z nami czy idziecie na piechotę? -zapytał śmiejąc się Harry
Oderwałam swoje usta od warg Malik'a i skierowaliśmy się do wyjścia. Zaczęłam się śmiać jak zobaczyłam Marthę z oplecionymi nogami w pasie blondyna, który niósł ją tak do auta, a ona wtulona w jego tors bawiła się skrawkiem rękawka jego koszulki.
-Nie za wygodnie Ci Mozzarello ? -zapytałam gdy stanęliśmy przy samochodzie.
-Długo nad tym myślałaś? -wystawiła mi język i cmoknęła swojego księcia w policzek. Oczywiście... Liam musiał otworzyć drzwi Vana, żeby Niall mógł ją posadzić na siedzeniu, bo geniuszka nie miała na sobie butów. W drodze powrotnej jechałam w jednym aucie z Marthą, Zayn'em, Niall'em i Liam'em. Reszta władowała się do pozostałych samochodów.
 Siedziałam obok mojego chłopaka, który co chwilę jeździł otwartą dłonią po moim udzie i składał delikatne pocałunki na mojej szyi. Martha siedziała, a w zasadzie to już spała na kolanach farbowanego blondyna, który przeżuwał kolejną paczkę żelek.
-Jedziemy gdzieś do klubu ? -zapytał nagle półgłosem  Liam, a Malik odsunął swoje wargi od mojej szyi, dając mi chwilę na uspokojenie.
-Nie wiem... Mycha jest  zmęczona, więc zostanę z nią  w hotelu. No chyba że będzie chciała iść. - blondyn pogłaskał ją delikatnie po głowie i uśmiechnął się do nas.
-My zostaniemy NA NOC w hotelu. -powiedział Zayn głaszcząc moje udo i naciskając mocniej na dwa słowa. Zaśmiałam się cicho pod nosem i pocałowałam go w ramię.
 Kochałam go. Z całego serca i całym ciałem kochałam go. Całego, każdy szczegół jego ciała, idealną twarz, wyrzeźbiony tors i to serducho, bijące tylko dla mnie.Czy potrzebne jest przypieczętowanie miłości? Nie. Ale moje pożądanie było tak wielkie, że niekiedy nie wytrzymywałam i miałam ochotę najnormalniej rzucić się na niego.



***
Hue hueee :) Mam troszkę rozdziałów do przodu, więc myślę, że powrzucam :)
Loooollllllllll ♥

Thirty-fourth Dream

Music: L.L. - I follow rivers

Przygotowania do wyjazdu trwały. Martha z początku nie chciała jechać. Ostatnio była jakaś inna... Wczoraj, gdy chłopcy pojechali do siebie się spakować, ta siedziała cały czas na telefonie. Z kim pisała? Z początku nie chciała mi powiedzieć, ale wiedziałam, że to nie z Niall'em spamuje. Gdy poszła do łazienki, szybko wzięłam jej komórkę w ręce i sprawdziłam pocztę. Kto okazał się jej rozmówcą? Chad.
 Rano wstałam niechętnie z łóżka. Budzik zaczął wyć już o szóstej rano... Wymacałam go i cisnęłam nim o podłogę... Ups... Trzeba będzie kupić kolejny... To już trzeci w tym miesiącu...- pomyślałam i zaśmiałam się pod nosem. Usiadłam na łóżku i roztrzepałam włosy, ta kupa siana nigdy nie układała się tak, jak chciałam...  Przybierając na twarzy grymas ruszyłam do łazienki biorąc po drodze beżowe rurki, błękitną koszulę i czystą bieliznę. Poranny prysznic dobrze mi zrobił, wyszłam z kabiny owinięta ręcznikiem i podłączyłam suszarkę do prądu po czym zaczęłam próbować ułożyć moje włosy. Gdy były już suche, założyłam ciuchy, włożyłam koszulę w spodnie i zapięłam cienki, brązowy pasek na biodrach. Włosy spięłam w koka na czubku głowy i zawiązałam granatową bandankę. Pomalowałam lekko rzęsy i wyszłam z pomieszczenia. Moja walizka stała już spakowana pod drzwiami.
-PLEEEEEBS ! WSTAWAJ !  - wydarłam się tak, że chyba po drugiej stronie Tamizy mnie słyszeli...
Jednak to nic nie dało... Zero odzewu.. Jakiegokolwiek. Westchnęłam głośno i weszłam do jej pokoju. No tak... Na łóżku zastałam szatynkę. Podeszłam bliżej i szybko zrobiłam zdjęcie swoim iPhone'em po czym szturchnęłam ją w ramię.
-Ej... śpisz?
-Nie kurwa ! Na zebry poluję ! - warknęła i odwróciła głowę w drugą stronę
Zaśmiałam się i zwinnym ruchem ściągnęłam z niej kołdrę. Podniosła się natychmiastowo i spojrzała na mnie mrużąc oczy.
-Będziesz. Tego. Żałować. - wysyczała i cisnęła we mnie poduszką po czym zaczęłyśmy się śmiać.
-Dobra, dobra. A świstak siedzi i obiera ziemniaki. - wywróciłam oczami.- Ubieraj się, za godzinę przyjadą chłopcy.
-To ja poudaję Harrego Pottera a Ty poudajesz, że właśnie założyłam pelerynkę i mnie nie widzisz, OK?  -zapytała z sarkazmem.  Odrzuciłam jej poduszkę i wyszłam z pokoju.
 W kuchni wstawiłam wodę na kawę, wyjęłam dwa kubki z szafki po czym do jednego wsypałam dwie łyżeczki ulubionej Marthy- Arabic Starbuck's, a dla siebie jedną waniliowej. Nim woda się zagotowała zrobiłam sobie jeszcze kanapkę z serkiem ziołowym.
-Weź tego smroda schowaj ! - powiedziała z niechęcią szatynka przybierając grymas na twarzy
-Mmmm pyszoota !  - zaśmiałam się podsuwając jej pod nos talerzyk na co ta wykrzywiła się.
 Jak się umówiliśmy, chłopcy wraz z Paul'em zjawili się w naszym mieszkaniu o ósmej rano. Zayn wszedł jako pierwszy i od razu mocno mnie do siebie przycisnął szepcząc do ucha jak bardzo mnie kocha. Uśmiechnęłam się pod nosem i odwzajemniłam uścisk. Martha powitała blondyna buziakiem w polik i przytuliła go mocno. Już po pół godzinie bagaże moje i przyjaciółki spoczywały w dużym Van'ie. Wpakowaliśmy się wszyscy do samochodu, prowadził Paul więc mieliśmy cały tył dla siebie. No... Może nie do końca dla siebie, bo jedną czwartą siedzeń zajęła podręczna torba... z żarciem... Usiadłam po jednej stronie, obok mnie Niall, za nim Martha. Po drugiej stronie siedział Zayn, Louis i Harry, a Liam był z przodu.
-Hazza nawet się nie waż ! - krzyknął Zayn z przymkniętymi oczami.
-Przecież ja nic Ci nie robię ! - pisnął loczek i usiadł z powrotem na swoim miejscu. Zaczęliśmy się śmiać i gratulować mu, że plan nie wypalił. Curly'emu wydawało się, że mulat zasnął, z resztą jak nam wszystkim. Bezszelestnie wstał ze swojego siedzenia i już miał rękę nad włosami Malik'a by je rozczochrać... Jednak mu nie wyszło.
-Następnym razem może Ci się uda sieroto. -zaśmiałam się po czym napotkałam wzrok Zayn'a.
-I Ty przeciwko mnie? -pisnął robiąc z ust podkówkę.
-SOPHIE !!!!!  - wydarła się nagle Martha strasząc tym samym Paula. - CO TO MA BYĆ ?! - nie zdążyłam nawet otworzyć ust, gdy ta już uwaliła się na kolana siedzącego obok mnie Niall'a i przystawiła mi ekran iPhone'a pod nos.
-Oj czepiasz się. - wywróciłam oczami widząc mojego tweet'a ze zdjęciem, które zrobiłam rano.
-CZEPIAM SIĘ ?! "Dobrej nocy życzy firma "Zdechnij nad ranem". "- przeczytała podpis.- WIESZ ILE OSÓB TO WIDZIAŁO?!
-To tylko Ty...śpiąca... z szopem na głowie... nic takiego. -nie wytrzymałam. na koniec parsknęłam śmiechem.
-Wyglądasz tu słodko.- uśmiechnął się do niej Niall widząc zdjęcie.
-No widzisz! - poparłam go.
-To działa w dwie strony... -powiedziała cwanie i spojrzała na mnie z uśmieszkiem.
-Nie zrobisz tego !
-A zrobię! Niall, gdzie mój laptop? -zapytała patrząc chłopakowi w oczy.
 Po kilkunastu minutach męczarni w końcu Niall z Harry'm dokopali się do pokrowca z laptopem szatynki i usiedli z powrotem na swoich miejscach. Nagle Zayn pociągnął mnie za ręce do przodu i wylądowałam na jego kolanach. Zaśmiał się cwanie i pocałował mnie w policzek.
-O co chodzi z tymi zdjęciami? -zapytał gładząc moje udo.
-Jeszcze przed naszym wylotem tu, do UK poprzesyłałam jej moje zdjęcia z dzieciństwa no i w sumie przez te cztery lata trochę głupich doszło jak sobie robiłyśmy. - Chłopak uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie. Siedziałam wtulona w niego i rozmyślałam. Zaśmiałam się pod nosem wspominając wspólne wypady do kina i demolowanie sali kośćmi po skrzydełkach, czy popcornem.
Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że czeka mnie takie życie. Życie przy boku Zayn'a Malik'a. Pamiętałam dokładnie nasze wszystkie wieczory, gdy dzwoniłyśmy do siebie na Skype i rozmawiałyśmy do późnych godzin nocnych, czy tak jak w wakacje- do samego rana, a po dwóch godzinach snu znów rozmawiałyśmy. Mimo odległości, jaka nas dzieliła zawsze mogłyśmy na siebie liczyć i to było wspaniałe.
- Postój ! - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Paul'a i dźwięku otwieranych drzwi. Podniosłam się z mulata i wyszliśmy z Van'a na świeże powietrze. No... może nie świeże, bo wszędzie roznosił się zapach benzyny i kurczaków... Tak. Parking Mc'Donald'a  przy stacji benzynowej.
 Niall ciągnąc za sobą Marthę ruszył do knajpki a zaraz za nimi Liam i Lou.
-Jeszcze ze dwie godziny i będziemy na miejscu.- uśmiechnął się do nas Harry. Zayn ujął moją dłoń, spletliśmy nasze palce i razem z Paul'em  poszliśmy w kierunku głodomorów, siedzących już w ogródku Mc'a.  Jak zwykle Horan zamówił kilka zestawów, więc po chwili stolik był pełen żarcia.
-Jezu Niall nie żryj tyle.... - westchnęła szatynka i podparła się na łokciu
-A fszale ne łem dufo. ! - powiedział z pełną gębą na co zaczęliśmy się śmiać a ona wywróciła oczami.
 -Później będziesz mówił, że Cię brzuch boli i zacznie się stękanie. Już Ci współczuję Martha... - zaśmiał się mulat i włożył do ust białą rurkę z tytoniem po czym odchylił się w bok od stolika i podpalił ją białą zapalniczką.
-Śmierdzi... - zaczął Liam
-Bardzo śmierdzi... - dodał Louis znacząco patrząc wraz z tamtym na mulata, który nie zwracał na nich uwagi.
-Bardzo, bardzo śmierdzi. - zaakcentował loczek na co mulat uniósł brwi zaciągając się nikotyną. 
-Fuuuuuj. -zawył Niall i szturchnął go w ramię
-Dobra ! - fuknął i wstał od stolika po czym odszedł kawałek. Zaśmiałam się razem z Marthą po czym wymieniłyśmy się spojrzeniami. Nialler zabronił jej palić, jednak czasami lubiłyśmy "pyknąć" sobie.  Wstałam od stolika i podeszłam do niego z lekkim uśmiechem.
-Mogę ? -zapytałam na co zakrztusił się dymem wyciągając papierosa z ust.
-Nieee! -zaprzeczył stanowczo cofając rękę w tył.
-Ty możesz a ja nie? -uniosłam brew.
-Ja mam nałóg, Ty nie. - powiedział i uśmiechnął się triumfalnie.
-Też mam.- skrzyżowałam ręce na piersiach.- Ty nim jesteś. Jeden buch, no daaaj. - jęknęłam na co wywrócił oczami. Wyciągnął rękę ze szlugą w moją stronę ale po chwili ją cofnął kawałek
-Jeden. - wycedził przez zęby. Zadowolona wsadziłam filtr w usta i mocno wciągnęłam nikotynę. Przyjemne ciepło przepłynęło przez moje gardło do płuc, nim się obejrzałam chłopak zabrał mi z ręki papierosa i pokręcił głową. Buchnęłam mu dymem w twarz na co zaśmiał się dźwięcznie i przyciągając mnie wolną ręką do siebie musnął moje wargi. Chwyciłam dłonią jego kark i stając na palcach odwzajemniłam pocałunek uśmiechając się przez niego. Chłopak przejechał dłonią wzdłuż mojej talii i uśmiechnął się łobuzersko. Pogłaskałam dłonią jego żuchwę z lekkim zarostem.
-Wiesz, że jest coś takiego jak maszynka do golenia? -zapytałam z sarkazmem na co parsknął śmiechem.
-Fanki piszą, że wyglądam seksownie z zarostem. -poruszył znacząco brwiami
-Jak menel. I że niby ja jestem twoją fanką? -zapytałam kładąc dłonie na jego torsie
-A nie?
-Wielką. -wpiłam się zachłannie w jego wargi, czując w nich jeszcze tytoń.
-JEDZIEMY ! - Naszą sielankę przerwał Lou drący się nad nami. Skąd on się tutaj wziął?!
Odsunęłam się od mulata na co przejechał dłonią po moim pośladku. Jęknęłam cicho i odwróciłam głowę w jego stronę, zaśmiał się cwanie i przyciągnął mnie do siebie.  Wsiedliśmy ponownie do auta zajmując już inne miejsca. Niall musiał wygonić mnie na drugą stronę, do Malik'a, żeby zmieściło się żarcie z Mc'a.... Martha siedziała wkurzona na niego, bo ciągle cię opychał. Już nie raz tak było, że najadł się i jej jęczał później " Boooli mnie brzuuuszek"...
- No co Ty robisz... - szepnęłam do mulata, gdy całował moją szyję i jeździł dłonią po udzie.
-Mamy razem pokój na te dwa dni. - powiedział cwanie i pocałował mnie w usta, uśmiechnęłam się i puściłam oczko do Marthy która przyglądała się mi od jakiegoś czasu. Zaśmiała się pod nosem i wyrwała z rąk blondyna paczuszkę z frytkami po czym sama zaczęła jeść. Ten się obraził i zakładając ręce spuścił głowę w dół. Całe auto waliło Mc'Donaldem !
-Daj frytkę. - powiedział do niej Lou na co ta spojrzała na niego unosząc brwi
-Nie ma mowy!
-Kevin Ci pazurem w oko! - pisnął i usiadł na miejscu z podkówką na ustach.
-Słabe to było. -powiedziała z uśmiechem.
-Sama jesteś słaba. -wystawił jej język na co zaczęła się śmiać.
-Jeśli uważasz, że kobiety są słabe, spróbuj w nocy przeciągnąć kołdrę na swoja stronę. -wtrącił Niall i szybko zwinął jedną frytkę. Zayn sięgnął spod fotela butelkę Coli i upił łyk, po czym dał mi.
-Coca-cola w dzień upalny wzmaga popęd seksualny ! -krzyknął rozwydrzony Hazza na co zaczęliśmy się śmiać.
-Nie bądź taki do przodu, bo Cię sznurówki wyprzedzą.-wystawiłam mu język
-Czy Twój brat jest jedynakiem, czy ma może jakieś rodzeństwo? - zapytał loczek na co spojrzałam na niego jak na idiotę. Nie no. On jest idiotą.
-Styles. Jesteś kretynem. -zaśmiałam się
-Auć... Zabolało ! - udawał płacz i wtulił się w bok Louis'a.
 Do hotelu mieliśmy dojechać po około czterech godzinach. Szykowała się jeszcze godzina w vanie z tymi durniami i plebsem.
-Zayn, nie wierć się! - warknęłam na chłopaka na wpół śpiąc, gdy ten co chwilę się przekręcał. Podniosłam lekko głowę z jego kolan i rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było już w samochodzie.
-Jesteśmy na miejscu. -powiedział i pocałował mnie w czoło.
 Niechętnie podniosłam się i wyszliśmy z auta. Paul zaparkował na tyłach hotelu, dlatego nie zaatakowały nas fanki, gdy wyszliśmy z samochodu. Mulat ujął moją dłoń i zaprowadził na piętro, gdzie znajdował się nasz apartament. Windę minęliśmy szerokim łukiem, ale to nie był problem by wbić się na drugie piętro. Na korytarzu słyszeliśmy już głosy pozostałej części zespołu. Powiedziałam Zayn'owi, że pójdę się odświeżyć i zaraz do nich wrócę. Chłopak pocałował mnie czule i poszedł do pokoju, gdzie była cała zgraja, a ja skierowałam się do łazienki. Relaksujący prysznic zrobił swoje. Z walizki stojącej przy łóżku w hotelowym pokoju , wyjęłam z torby białą bokserkę, szorty i trampki, ale po chwili wrzuciłam to z powrotem i z chytrym uśmieszkiem zmieniłam strój koncertowy na inny . Bransoletki podarowały mi kiedyś fanki chłopaków, a koszulkę dostałam od mojego ukochanego. Na pewno Martha będzie się brechtać- pomyślałam i uradowana wróciłam do łazienki by się ubrać. Szpilki zamieniłam kremowymi balerinkami, bo życie jeszcze mi miłe. Koncert miał odbyć się o 19, a o 18 chłopcy mieli już być na miejscu. Szybko schowałam komórkę do kieszeni spodni i wyszłam z pokoju, kierując się do apartamentu bandu 1D.



***
Znajcie moją łaskę! Dzisiaj dostaniecie, Wy głodne sępy, aż 3 rozdziały ^^
Też Was kocham ♥

środa, 21 listopada 2012

Thirty-third Dream

Music: A.L. - My World

*Oczami Zayn'a*

-Gdzie poszła Martha? -zapytałem podnosząc głowę z brzucha dziewczyny.

-Spotkać się z Chad'em... -powiedziała nieco niezadowolona. Z resztą, sam nie byłem z tego zadowolony.
-Nialler wie?
-A skąd ma wiedzieć... Chyba się pokłócili. - powiedziała po czym westchnęła i zaczęła się bawić koniuszkami moich włosów.
-Powinien wiedzieć. Nie wiadomo przecież czy Chad nie brał w tym wszystkim udziału... -powiedziałem zmartwiony wtulając się w moją dziewczynę.
-Ufam jej i mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego... Ale nie ufam Chad'owi... W sumie to... Nialler nie powinien się tak zachowywać, obraził się jakby zrobiła nie wiadomo co. - powiedziała z wyrzutem i podniosła się lekko na poduszce.
-Napiszę mu sms'a. - Chwyciłem iPhone'a do ręki i wystukałem treść.
" Martha poszła się spotkać z Chad'em. ".
Wcisnąłem wyślij i już po chwili dostałem odpowiedź. Blondynka czytała wszystko razem ze mną.
"Jak to z Chad'em?! Kurwa mać... "
Wywróciła oczami i wzięła ode mnie urządzenie po czym odpisała mu:
"Tu Sophie. Powiedziała, że nie ma zamiaru spędzać sama tego wieczoru i wyszła. Postanowiliśmy, że Ci o tym powiemy. Mam nadzieję, że przez Ciebie nie zrobi nic głupiego, a naprawdę się wkurzyła... x".
Odłożyła komórkę na stolik i rozczochrała mi włosy. Obróciłem głowę do góry obrzucając ją morderczym spojrzeniem po czym sięgnąłem po ostateczną broń.
-Nieeee ! Proooooszę ! nie łaskocz ! - krzyczała wijąc się pode mną, a ja triumfalnie nie zaprzestawałem swoich ruchów śmiejąc się i całując jej rumiane policzki. 

*Oczami Marthy*


  Właśnie dochodziłam do fontanny, przy której zauważyłam sylwetkę blondyna. Uśmiechnęłam się po czym podbiegłam i wskoczyłam mu na plecy. Zaczął się śmiać po czym przytulił mnie.

-Jak my żeśmy się dawno nie widzieli!- powiedziałam i cmoknęłam go w policzek na co uśmiechnął się szeroko i ruszyliśmy jedną z uliczek High Parku.
-Opowiadaj co u Ciebie. -zagadał posyłając mi lekki uśmiech.
-Aaa no...  U mnie jak już mówiłam czyli po staremu. -zaśmiałam się
-U mnie też. -uśmiechnął się do mnie z iskierkami w oczach. Zorientowałam się, że chyba źle mnie zrozumiał, bo nagle zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
-Nie przejmuj się tym, co zrobił Franchi. -powiedziałam po kilku krokach w ciszy, chłopak zdjął rękę z moich ramion i schował dłonie w kieszenie swoich czerwonych spodni z opuszczonym krokiem.
-Jak mam się nie przejmować? Przecież mało co Zayn nie zginął. Sophie mało nie zginęła...
-Chad. - powiedziałam zatrzymując go ręką.- Co było, minęło tak? Jesteśmy teraz tu, Sophie z Zayn'em są szczęśliwi i jest dobrze. A teraz masz się już nie zamartwiać i uśmiech proszę ! - powiedziałam i włączyłam aparat w spartphon'ie. Chłopak zaśmiał się i ustawił do zdjęcia unosząc dwa kciuki w górę. Zaśmiałam się i schowałam urządzenie do kieszeni, jednak po chwili poczułam wibracje sygnalizujące sms'a.
-Ehhh... -westchnęłam widząc na wyświetlaczu "Naller <3". Otworzyłam wiadomość, a chłopak wpatrywał się we mnie idąc równo.
"Gdzie jesteś? ".
Rozszerzyłam oczy i zaśmiałam się sucho pod nosem.
"W Syrenkolandii. Przynajmniej tu ktoś chce spędzić ze mną ten wieczór.".
Wcisnęłam "WYŚLIJ" i wyłączyłam komórkę.
-Coś nie tak? Musisz wracać? - usłyszałam głos blondyna, podniosłam głowę by dojrzeć jego twarz i pokiwałam nią przecząco.
-Chodźmy na drinka. -powiedziałam nie zastanawiając się. Chłopak szeroko się uśmiechnął, jakbym zaoferowała mu nie wiadomo co. Ruszyliśmy w kierunku pobliskiego Pub'u i po kilku minutach siedzieliśmy już oboje na stołkach przy barze. Zamówiliśmy Tequilę i zaczęłam powoli sączyć napój alkoholowy rozmawiając z blondynem. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zaczęła dochodzić już 23. Londyn był już okryty ciemną płachtą gwiazd, więc postanowiłam wracać. Chad uparł się, że mnie odprowadzi, więc niechętnie się zgodziłam. Szliśmy śmiejąc się i żartując. W momencie, kiedy doszliśmy pod kamienicę,  ten objął mnie ramieniem i przyciągając do siebie przytulił. Zdziwiłam się.
-Dobranoc. -powiedziałam i weszłam do kamienicy. Wchodząc po schodach zerknęłam jeszcze przez okno, gdzie zobaczyłam oddalającą się sylwetkę chłopaka. Gdy chciałam otworzyć drzwi do mieszkania swoimi kluczami, nie mogłam. Były otwarte. Chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Zdjęłam buty i bluzę po czym zdziwiłam się widząc siedzącego w salonie Niall'a.
-Gdzie Sophie i Zayn? -zapytałam cicho na wszelki wypadek.
-Śpią. -powiedział krótko nawet nie odwracając się w moją stronę.
-Co Ty tu robisz?
-Wyłączyłaś telefon. -stwierdził. BRAWO GENIUSZU! pomyślałam i wyciągnęłam urządzenie z kieszeni.
-O popatrz, dzwoniłeś. - powiedziałam z sarkazmem w głosie na co ten zaśmiał się złośliwie.
-Jak było z Chad'em? -zapytał wstając z kanapy w salonie.
-To o niego Ci chodzi? Jesteś zazdrosny? - zdziwiłam się.
-Tak, o niego. Przecież jest. Był. Był przyjacielem tego sukinsyna. -warknął podchodząc do mnie.
-To nie znaczy, że przyczynił się do tego, co zrobił Franch. Niall do cholery przestań, bo to Ty nie chciałeś ze mną zostać.  -podniosłam lekko głos, jednak dalej starałam się być ostrożna by nie zbudzić reszty domowników.
-Nie chce, żeby coś Ci się stało. Nie spotykaj się z nim. -spojrzał mi w oczy.
-Zabraniasz mi się z nim widywać?! - krzyknęłam nie mogąc się dłużej powstrzymać. Chłopak chciał już coś powiedzieć, ale w tym momencie otworzyły się drzwi od sypialni Sophie i w nich stanął Zayn.
-Co się dzieje ?-zapytał zaspany. No tak... Kto normalny drze się o północy...
-Nic. Idę spać. Dobranoc. Cześć. Pa. - mruknęłam i weszłam do swojego pokoju zostawiając w salonie 2/5 One Direction.
 Przekręciłam kluczyk w drzwiach i biorąc z krzesła szorty z koszulką weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, rozpuściłam włosy po czym założyłam pidżamę. Wskoczyłam na łóżko i wzięłam laptopa na kolana. Weszłam na Twitter'a gdzie zobaczyłam w trendach #BringOneDirectionToPoland  zaśmiałam się pod nosem. Doskonale pamiętałam jak sama kiedyś brechtałam się ze śmiesznych dopisków "Directionerek" przy spamowaniu tym hasłem, żeby tylko dobić się na światową listę "Trends".
Jednak jeden tweet szczególnie przykuł moją uwagę.
"Masażysta na jutro poszukiwany. Szykuje się nocka na kanapie... "
Ja także wysłałam tweet'a.
"@NiallOfficial zaufanie to podstawa, bez niej związek nie istnieje. W szafie jest koc."
Chwilę po wysłaniu po pokoju rozległo się ciche pukanie do drzwi. Nie ruszyłam się. Nie miałam zamiaru mu otwierać. Chwyciłam telefon i wysłałam mu sms'a.
"DOBRANOC panie wiecznie obrażalski".
Odłożyłam laptopa na podłogę i przykryłam się szczelnie kołdrą. Zdenerwowałam się na słowa farbowanego. Nie mógł przecież zabronić mi spotykać się z Chad'em. Nic takiego nie zrobił. NIC.
Mimo swojej złości na Horan'a, nie czułam się za dobrze wiedząc, że śpi na kanapie. Z jednej strony śmiałam się z niego myśląc "dobrze mu tak", a z drugiej "biedaczek..." . Nasza pierwsza kłótnia. Mówią, że ponoć pierwsza jest najgorsza, a reszta jakoś przemija. Miałam nadzieję, że więcej już nie będzie. Choć ta jeszcze nie minęła... Rozmyślając o tym wszystkim zasnęłam opatulona szczelnie kołdrą.
  Rano, gdy się obudziłam coś było nie tak... Przecież nie zasypiałam przygnieciona czyjąś ręką. Lekkko się przeraziłam więc szybko otworzyłam oczy i napotkałam wzrokiem śpiącego Niall'a. Zdziwiłam się, przecież nie otwierałam mu... a ja nie lunatykuję...
Zdjęłam ze swojego brzucha jego dłoń budząc go tym samym.
-Prze- pra- szam. - wyszeptał składając pocałunki na moich policzkach i czubku nosa.
-Jak żeś tu wlazł? -spytałam z niedowierzaniem
-Jest takie coś jak zapasowe klucze w kuchni... -powiedział triumfalnie
-Kocham Cię Niall. - wypaliłam nie zwracając uwagi na jego poprzednie słowa.
 Chłopak przycisnął się do mnie ciałem i wpił w moje wargi. Wplotłam palce w jego włosy i smakując jego ciepłe usta masowałam jego głowę. Chłopak wsunął powoli dłoń pod moją koszulkę i zaczął delikatnie masować mój brzuch. Uśmiechnęłam się przez pocałunki co też udzieliło się blondynowi. Gdy jego dłoń zaczęła wędrować w dół, pokręciłam przecząco głową i odsunęłam go od siebie.
-Nie chcesz? -zapytał patrząc mi w oczy
-Nie to, że nie chcę. Tylko są tu jeszcze inni. -zaśmiałam się i pocałowałam go delikatnie w nagi tors.

*Oczami Sophie*


  Mruczenie kota? Traktor? Nie. Nie. Nie. Coś tu jest nie tak.

Otworzyłam oczy i znów ten dźwięk.
-MALIK NIE CHRAP!  - warknęłam cisnąc w mulata poduszką. Zerwał się nagle jak poparzony i spojrzał na mnie. Wyglądał przekomicznie.
-Oh God...  Coś się stało? Czemu rzucasz we mnie... poduszką ?- zapytał z niedowierzaniem
-Chrapiesz mudżynie !- zaśmiałam się na co zmrużył gniewnie oczy.
-Ja nie chrapię... nigdy nie chrapałem. NO !
-Tak sobie wmawiaj... - mruknęłam pod nosem i wstałam z łóżka. Po chwili jednak oberwałam czymś w głowę. Odwróciłam się powoli laserując spojrzeniem zbrodniarza. Ten zaczął się śmiać. Wczołgałam się z powrotem na łóżko siadając na nim okrakiem. Moje włosy spadały na jego idealnie wyrzeźbiony tors, a wzrok werbował dokładnie każdy detal jego twarzy.
- Myślisz, że jesteś fajna? - spytał, unosząc jedną brew w górę i oblizując wargę.
- Ja nie myślę, ja to wiem. - powiedziałam ciągle wpatrując się w jego oczy. Chłopak przejechał dłonią moich udach, na co lekko przygryzłam wargę.
- A ja? - spytał, przerywając intensywne wpatrywanie się we mnie.
- Ty? - spytałam, prowokacyjnie przejeżdżając dłonią po jego żuchwie - Ty jesteś nieogolonym Bambysem - zaśmiałam się, na co chłopak klepnął mnie w tyłek.
- A to za co? - spytałam oburzona.
- Nie pyskuj! - powiedział.
- Bo coo? - zaczęłam się przekomarzać.
- Bo oberwiesz buziakiem! - po chwili przewrócił nas tak, że on znajdował się u góry. Usatysfakcjonowany posłał mi szelmowski uśmieszek, na co tylko jęknęłam cicho. Zaczął serię pieszczot i czułości, których żadne z nas nie chciało przerywać. W końcu niechętnie wygramoliłam się z łóżka i ryknęłam śmiechem na widok miny Malika. 

 Zabrałam z szafy kremowy sweterek, granatowe rurki oraz czystą bieliznę, po czym weszłam do łazienki. Umyłam szybko zęby, ubrałam się a włosy spięłam w niesfornego koka na czubku głowy. Uśmiechnęłam się głupkowato do swojego odbicia i wyszłam zadowolona z toalety. Mulat siedział rozkraczony na łóżku wpatrując się w ekran swojego iPhone'a. Jednak gdy tylko znalazłam się przy nim podniósł głowę i uśmiechnął się.
-Wiesz, że wczoraj był tu Niall? W sumie to mówił, że chyba zostanie na noc ale nie wiem....
-Jak to? - spytałam zdziwiona. 
-Przyszedł zaraz po tym, jak poszłaś się kąpać. Później koło północy obudziła mnie Martha drąc się na niego... - wywrócił oczami i wciągnął spodnie na tyłek. Zastanawiało mnie to zdarzenie... Nie chciałam, by moja przyjaciółka cierpiała, ale też bałam się mieszać w jej sprawy. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do jej sypialni. Zapukałam, jednak nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Uznałam to jako zgodę na wejście. Zdziwiłam się stając w progu. Na łóżku siedział obrócony do mnie tyłem Niall ze słuchawkami szatynki na uszach. Był w samych bokserkach... Już po chwili sama ona wyszła z łazienki ubrana i uczesana.
-ooo, hej plebsie. -zaśmiała się zwracając na siebie uwagę blondyna. Wstał po czym uśmiechnął się do mnie nieśmiało i zdjął słuchawki z uszu odkładając je na biurko.
-Eee...aaaaa...yyyy... -zatkało mnie.
-Sorki, ale raczej nie zrozumiem, tłumacz Tadzik leży gdzieś w czeluściach Polski. -zaśmiała się rzucając w Nialler'a koszulką. Chłopak sprytnie włożył ciuch na siebie, po czym wsunął na dupę czarne spodnie z zamkami po bokach.
-To wy nie jesteście skłóceni? -zdziwiłam się. Dziewczyna już miała odpowiadać ale...
-Gdzie Hora... oooo... - za moimi plecami znalazł się mulat...
-Nie, nie jesteśmy skłóceni. - powiedział wywracając oczami blondyn.
-Dobra, nevermind. Dzwonił Liam i mamy koncert w Liverpool'rze jutro... - dodał Zayn, kładąc głowę na moim ramieniu i obejmując mnie w pasie.
-Dopiero teraz się o tym dowiadujemy?! - pisnął niezadowolony Niall
-Horan... Nawet ja pamiętam jak Li mówił to dwa tygodnie temu, geniuszu... -westchnęła Martha a ja zaśmiałam się cicho.
Szczerze? Martha i Niall byli parą... idealną. Ona? Szalona szatynka z dzikimi marzeniami do spełnienia i po części spełnionymi. On? Zwariowany, farbowany blondyn który spełnił swoje marzenia i wciąż o nie walczy. Zayn? Jedno słowo, jedno imię. Nic więcej ni trzeba mówić. Mój ukochany? Nie. Moje całe życie. 
Szykował się wyjazd do Liverpool'u i dwa dni spędzone z piątką totalnych wariatów i czwórką w miarę normalnych. Wreszcie, po tak długiej znajomości mogłyśmy z plebsem poznać słynny band 1D. Josh, Dan, Jon i Sandy... czyli dwa dni spędzone w towarzystwie dziewiątki chłopców i tylko jednej Marthy. Zapowiada się ciekawie...


***
To fall in love with a woman is to fall in love with life and with oneself ...♥

niedziela, 18 listopada 2012

Thirty-second Dream


Music: M.C. - When I Look At You

 Czy to możliwe? Nareszcie miałam przy sobie najcenniejszy skarb... Skarb droższy od diamentów, szafirów... Wystarczył mi tylko on i nic więcej. Tylko on sprawiał, że czułam się w pełni bezpieczna, szczęśliwa, radosna. Jak to się dzieje, że jeden człowiek może tak bardzo wpływać na drugiego? Ludzki umysł jest niezwykle ogromną zagadką dzisiejszego świata. Tak bardzo potrafimy przywiązać się do ludzi, że w pewnym momencie nie zwracamy uwagi na nic innego jak tylko na ukochanego. Wszystko wstaje się jakby zamglone, wyostrzona jest tylko jego postać. W pewnym momencie jesteśmy tak upojeni pożądaniem drugiej osoby, że nie potrafimy bez niej żyć, funkcjonować. Wszystko staje się pustką. Jedną, wielką pustką bez nutki radości, gdy zaczyna nam jej brakować. Brakować tej jednej, jedynej osoby, tej która zawsze nas uszczęśliwi, pocieszy, obroni, przytuli. Tej osoby, która nawet w najbardziej burzowy dzień sprawi, że na naszej twarzy zagości uśmiech. W szary dzień będziemy dostrzegać wszystkie kolory tęczy i  nic nie zdoła tego zniszczyć.
  Otworzyłam powoli moje zaspane i  z lekka ociężałe powieki. Poczułam ciepło. Ciepło bijące od torsu chłopaka. Chłopaka, którego tak bardzo mi brakowało przez minione godziny, dni, tygodnie... Podniosłam z niego głowę i przeniosłam wzrok na jego twarz. Kilkudniowy zarost idealnie podkreślał jego żuchwę, gęste rzęsy rzucały cień na policzki, rozczochrane włosy, które na co dzień zawsze były idealnie ułożone... Uśmiechnęłam się lekko do siebie i niekontrolowanie pogładziłam fakturę skóry twarzy chłopaka wierzchem dłoni. Tak bardzo mi go brakowało...
-Dzień dobry... -wyszeptał lekko się uśmiechając, gdy spod oliwkowych powiek dało się dostrzec czekoladowe tęczówki.
-Idealny... - szepnęłam bezdźwięcznie i nie mogąc się powstrzymać pochyliłam się i musnęłam lekko ciepłe wargi mulata.
-Pogadam z lekarzem, to wypuszczą Cię wcześniej. - powiedział chłopak gładząc moją dłoń.
-Myślisz, że się zgodzi żebym jechała do domu? A w ogóle... Jak to się stało, że jestem tu...  W Londynie, a nie we Włoszech? -zadał mu nurtujące mnie od wczoraj pytanie.
-Ważne, że jesteś już tutaj, ze mną. Nie ważne jak. - powiedział z troską.
-Pojedziesz do domu... ale do nas. - dodał gdy już otwierałam usta. Zrobiłam wielkie oczy na co zaśmiał się cicho.
-Ale... ale jak to ...do was? - zapytałam z niedowierzaniem
-Nie myślisz chyba, że zostawię Cię teraz samą. -uniósł brew spoglądając na mnie tymi swoimi czoklet oczami.
-Nie mogę. Przecież nie zostawię tego plebsa samego, poza tym... - zrobiłam chwilę przerwy i opadłam głową na poduszkę. - Ty bądź u  mnie. - powiedziałam wpatrując się w sufit.
-Na pewno? -zapytał na co odwróciłam głowę w jego stronę i kiwnęłam nią twierdząco.
Chwilę później do sali wszedł lekarz. Nieźle się zdziwił jak zobaczył Zayn'a w łóżku ze mną. Ja spiekłam raka, a mulat zaśmiał się leżąc tyłem do niego. Po chwili jednak usiadł na łóżku podsuwając mnie do siebie i wsłuchaliśmy się w reprymendę lekarza jak to ja mam się zachowywać po takim "wypadku" i co jeść, a czego nie... Pfff jeśli myśli, że nie będę jadła Nutelli to się grubo siwiec myli... Dzień bez Nutelli to dzień stracony !
 W godzinę po rozmowie z doktorem pielęgniarka przyniosła do sali wypis. Podpisałam gdzie trzeba było i ujmując dłoń mulata wyszliśmy ze szpitala. Moje ciało przeszedł przyjemny wiaterek, było lato a pogoda w Londynie wciąż taka sama... Kilka chmur, jednak słoneczne promienie przebijały się przez nie otaczając nas ciepłem.
Dotarliśmy pod kamienicę czarnym BMW Malik'a. Chłopak trzymał mnie w objęciach jakby chciał obronić mnie przed całym złem tego świata. Czułam jego bliskość i troskę. Już na korytarzu dało się słychać krzyki i różne dziwne dźwięki wydobywające się z naszego mieszkania.
-Mówiłeś im, że dzisiaj wychodzę? -zapytałam chłopaka stając przed drzwiami
-Nooo... chyba nie. -zaśmiał się nerwowo i chwycił klamkę po czym otworzył mi drzwi.
Weszłam do środka i się przeraziłam...
-Louis zostaw mój stanik ! - krzyknęłam widząc jak Tomlinson zapina go sobie wokół łydek... Geniusz, no geniusz ! Wszyscy zgromadzeni podnieśli głowy i rzucili się w moim kierunku. Oczywiście inteligentny Tommo zapomniał o bieliźnie na nogach i poleciał jak długi stawiając pierwsze kroki. Zaczęłam się śmiać z mulatem i po chwili byłam ściskana przez każdego po kolei.
-Gdzie Martha? -zapytałam orientując się, że nie ma jej w salonie.
-Poszła z Niall'em po jedzenie, zaraz powinni być.-powiedział Harry odpinając marchewkożernemu mój stanik z nóg.
-To wszystko wyjaśnia... -mruknęłam spoglądając na rozgardiasz w pokoju i poszłam do swojej sypialni. Za mną poczłapał pan Malik, rzuciłam się na łóżko i przymknęłam oczy. Po chwili jednak materac się ugiął i poczułam ciepły oddech mulata na szyi. Już po sekundzie muskał ustami moją skórę schodząc powoli coraz to niżej.
-Jesteśmy w mieszkaniu z resztą frytkolandu... - mruknęłam odsuwając od siebie jego głowę.
-Przecież nikt nam nie wejdzie... -wywrócił oczami i wpił się w moje usta gładząc dłonią po mojej bluzce.
-SOPHIEE! - nagle do pokoju wtargnął nie kto inny jak Martha. Rzuciła się na mnie zrzucając tym samym mulata z łóżka. Zaczęłyśmy się śmiać jak opętane, co tylko się nasiliło gdy widziałyśmy Zayn'a podnoszącego się z podłogi i Niallera stojącego w progu z bananem na Horanowym ryjku.
-Chodźcie, zjemy coś. -powiedział nie kto inny jak blondyn Marthy i chwycił ją za rękę. Szatynka uśmiechnęła się do mnie puszczając oczko i pociągnęła za sobą.
Harry z Liam'em postanowili zrobić tortille. Pozostali rozsiedli się na kanapie w salonie. W sumie to ja z Zayn'em się na niej rozwaliłam, Marth była wtulona na fotelu w Nialler'a a Lou siedział po przeciwnej stronie. Tak cudownie razem wyglądał ten farbowany żarłok z moją przyjaciółką. Uśmiechnęłam się pod nosem spoglądając na nich. Cudowny widok. Mulat musiał przyuważyć moje skupienie na zakochańcach, po smyrnął mnie nosem po policzku.
-Fajni, nie? -szepnął mi do ucha na co zaśmiałam się i obróciłam głowę w jego stronę.
-Czytasz mi w myślach.
-Ej.... coś tu śmierdzi... -jęknął Horan przebudzając tym samym wtuloną w niego Marthę. Ta to by tylko spała...
-TO NIE JA !  -wrzasnął Tommo unosząc ręce w geście obronnym na co parsknęliśmy śmiechem.
-Ale na poważnie... Coś tu śmier... - Niall nie zdążył dokończyć jak włączył się czujnik dymu i po całym mieszkaniu rozległo się donośne wycie alarmu.
-DEBILE ! - krzyknęłam i rzuciłam się pędem w kierunku kuchni.
Przebiłam się przez kłęby dymu i panikującego Hazzę po czym otworzyłam na rozcież okno wymachując ścierką by wywietrzyć pomieszczenie. Liam próbował uratować resztki spalonych placków, a Harry stał pod alarmem robiąc wiatr by się wyłączył.
Do kuchni weszli pozostali i zaczęli się śmiać.
-Odkupujecie mi sieroty patelnię. - burknęłam na te dwie niedołęgi i podeszłam do reszty.
-Chyba lepiej będzie, jak zamówimy pizzę... - zabłysnął Horan
-BRAWO GENIUSZU! - zaklaskał mu sarkastycznie Zayn na co dostał po głowie od blondyna.
-Liam, zamawiasz. Nie po to szłam do sklepu żeby to poszło do śmieci... - powiedziała Martha z założonymi rękami.
-Dobra, już dobra... - powiedział niezadowolony i wyjął z kieszeni komórkę.
- Chodźcie usiąść. A wy. -wskazałam na loczka i... łysola?- macie tu sprzątnąć.
Usiedliśmy w salonie włączając "The Mentalist" i czekając na pizzę skupiliśmy się na serialu.
W końcu, gdy zamówienie Daddy'ego dotarło zjedliśmy wszystko ze smakiem.... może nie... Niall zjadł wszystko dzieląc się jedynie z Marthą, a nam zostawił po dwa kawałki pizzy. Cwaniara miała z nim dobrze, co jak co... ale z Niall'em Horan'em to ona nigdy głodna nie będzie.
-Chłopaki zwijamy się. - powiedział po całym dniu przesiedzianym u nas Liam.
-Ja zostaję. -powiedział Zayn obejmując mnie ramieniem.
-Niall? - spojrzał Daddy na blondyna, który zdawało się że przysnął na ramieniu Marthy, razem z nią.
-NIALL! - wydarł się Tommo tuż nad ich głowami i poderwali się gwałtownie.
-Co jest?! -warknęła szatynka rozglądając się dookoła. Przekomicznie wyglądali, śmialiśmy się z nich przez chwilę, po czym za groźbą "focha" Niallera zamknęliśmy się.
-Jedziesz do domu? -zapytał go ponownie Payne.  Chłopak spojrzał na szatynkę,a ta jak na złość nic nie powiedziała, nie mrugnęła nawet okiem. Cwaniara jedna. Wiedziałam jakie ma chwyty.
-Tak, na to wygląda że jadę. - westchnął po czym wstał z fotela jak gdyby nigdy nic i podszedł do trójki gotowych do wyjścia chłopaków.
-A właśnie, Zayn. Dzwonił Simon, mamy umówić się na jakiś wywiad i musisz walnąć jakąś gadkę w mediach czemu Cię nie było. - powiedział Harry, a mi zrobiło się chwilowo ciężej na sercu.
Przez moją głowę przeleciały wspomnienia. Wspomnienia przepłakanych dni, nieprzespanych nocy, bólów głowy, omdleń... wspomnienia ogromnego cierpienia i tęsknoty za nim.
-To do jutra. -powiedział Liam i ruszył w kierunku wyjścia. Czekałam na to, kiedy ten plebs ruszy dupę z fotela i zatrzyma blondaska.

*Oczami Marthy*
 
 Niall zakładał buty, Soph wpatrywała się we mnie przenikliwie. Wiedziała, że robię to specjalnie, że specjalnie się nie odezwałam. Uśmiechnęłam się pod nosem i podniosłam wzrok na gotowego do  wyjścia blondyna. Liam spojrzał na mnie spode łba i puścił mi oczko po czym pomachał nam i wyszedł z mieszkania, zaraz za nim wooolnym krokiem ruszył Larry. Wstałam z fotela i ukradkiem spojrzałam na podśmiechującą się Sophie.
-No już zostań... -powiedziałam przeciągliwie do farbusia zatrzymując go ręką.
-Do jutra ! - krzyknął do dwóch kartofli siedzących na kanapie i wyszedł z mieszkania. Pozostała trójka najwyraźniej już zeszła na dół.
-Niall. - upomniałam się o siebie wychodząc za nim w kapciach. Chłopak odwrócił się w moją stronę wywracając oczami.
-Tak? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
-Nie zostajesz?
-Do jutra. -powiedział i cmoknął mnie przelotnie w policzek, jakby z niechęcią. Co to miało być?! No... przecież nie mógłby się obrazić za takie coś... Nic mu nie zrobiłam, chodziło mu o to, że nie zatrzymałam go wcześniej? Przyglądałam się schodzącej po schodach sylwetce blondyna. Poszedł.
Wróciłam wkurzona do mieszkania i trzasnęłam drzwiami. Nie patrząc na parę w salonie szybkim i pewnym krokiem weszłam do swojego pokoju i z impetem zamknęłam drzwi. Była dopiero 19, a ja nie miałam zamiaru siedzieć sama. Niall nie chciał spędzać ze mną czasu? Okej. Nie to nie.
-Martha, wszystko okej? - do pokoju weszła przyjaciółka i usiadła obok mnie na łóżku.
-Nie jest okej... -warknęłam. -przepraszam. -po chwili się opamiętałam.
-Czemu nie został? -zapytała patrząc na mnie troskliwie
-Nie wiem kurwa.... Sama go zapytaj, może Ci raczy powiedzieć. Już mi wieczór zepsuł. -westchnęłam a ona zaśmiała się tylko. No tak... nie ma to jak liczyć na wsparcie przyjaciółki.
-Oj plebsie, plebsie... - westchnęła mówiąc już nie tym samym polskim, co przed wyjazdem.
 -Chyba spotkam się z Chadem... -powiedziałam unosząc oczy ku górze
-Tylko żeby nie było z tego żadnych problemów. Nie smutaj. -przytuliła mnie i wyszła. 
Chwyciłam do ręki komórkę i właśnie miałam pisać sms'a do Chad'a jak właśnie na ekranie pojawił się jego kontakt i po pokoju rozległ się dźwięk "Everything" Michael'a Buble.  Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Tak?
-Hej Martha, co słychać? - powiedział lekko załamanym głosem.
-A w porządku, coś się stało Chad? -zapytałam dla pewności
-Cieszę się, że u Ciebie OK. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o sobie...Mam wyrzuty sumienia... - wyczułam sporą dawkę smutku.
-Zawsze możesz na mnie liczyć. To, co zrobił Franch to zrobił on, nie Ty.- powiedziałam stanowczo by wesprzeć chłopaka na duchu.
-Dziękuję, naprawdę... Jesteś niesamowita.
-Się wie! - zaśmiałam się do słuchawki
-Spotkamy się? -powiedzieliśmy równocześnie po czym zaśmialiśmy się.
-To za dwadzieścia minut w Hyde parku, tam przy Ornamental Pond. -powiedziałam na co przytaknął i rozłączyłam się.
 Wstałam szybko z łóżka po czym wyjęłam z szafy pierwszą lepszą bluzę i zarzuciłam ją na siebie. Wyszłam z pokoju i napotkałam w salonie samego Zayn'a, uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam i zaczęłam zakładać buty. Sznurówki- zło wcielone.
-Sooooph ! Biorę twoje Vansy ! - krzyknęłam mając już fioletowe buty blondynki na sobie.
-NAWET NIE PRÓBUJ ! -usłyszałam jej krzyk z kuchni i tupanie. Była coraz bliżej, a Malik tylko się śmiał.
-Też Cię kocham ! PAAA - wrzasnęłam i szybko wybiegłam z mieszkania. Ta tylko coś mruknęła na korytarzu na co zaśmiałam się. Włożyłam słuchawki do uszu i szłam w stronę parku wsłuchując się w głos Michel'a Buble. Ulubiony piosenkarz Nialler'a razem z Bieber'em. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam cicho podśpiewywać "Feeling good" wchodząc właśnie przez bramę parku. 





***
Zbliża się seria chillout'owych rozdziałków ^^
A! I będzie duuużooo o Marcie i Niall'u :)
Kocham Was laski :*