sobota, 1 września 2012

Eleventh Dream

Patrząc na jego roześmianą twarz, nagle do mnie wszystko dotarło. Jakim cudem stało się to tak szybko? Przecież jesteśmy normalnymi dziewczynami, a nagle chłopcy, nie znając nas zbyt dobrze zapraszają nas na swój koncert, a potem jeszcze biorą nas jako swoje partnerki na bankiet. Coś mi tu śmierdzi... Też dziwi mnie nasze zachowanie. Spodziewałam się, że w kółko będziemy nawijać na ich temat, a tu proszę. Wygląda to tak, jakby spotkanie z najbardziej pożądanym boysbandem na świecie było dla nas czymś zupełnie naturalnym. Nie przerażało by mnie to tak, gdybyśmy kilka lat temu nie były ich fankami, które przeczesywały internet w poszukiwaniu nowinek i opowiadań na ich temat.
Widziałyśmy ich zaledwie parę razy, a już traktują nas jak dobre kumpele, chociaż prawdę mówiąc ani razu z nimi nie gadałyśmy. Ciągle mam dziwne ukucie... boję się, że to wszystko może okazać się jedynie snem.
- Sophie, wszystko gra?
- Tak - dopóki znów nie spojrzałeś mi prosto w oczy i nie zakręciło mi się w głowie.
- Przestań.
- Ale co mam przestać?
- Onieśmielasz mnie swoim wzrokiem.. - uśmiechnął się szelmowsko. To, co działo się na zewnątrz, przekraczało wszelkie granice.
- Jasna cholera, ja w tych szpilkach nie ustoję! - ojoj.. Marcie nerwy puściły.
- Jakby co Cię uratuję księżniczko - powiedział Niall, przez co zarumieniła się mocno.
Ochroniarze ledwo co powstrzymywali fanki i dziennikarzy przed wejściem nam nad głowę. Ze wsząd błyski fleshy, gdyby nie Zayn, który silną ręką mnie prowadził, już dawno wylądowałabym na ziemi.

*Martha*
Szłam, nieśmiało trzymając się Niall'a. Nigdy więcej nie założę tych cholernych szpilek. Nie miałam zielonego pojęcia, gdzie idę. Co chwilę dostawałam lampą po oczach. Już byłam niedaleko limuzyny, kiedy nagle wyskoczył przede mnie fotoreporter i błysnął mi prosto w twarz. Zawirowało mi w głowie, przekrzywiła mi się noga i poleciałam w bok. Już byłam gotowa na zderzenie z czerwonym dywanem, kiedy nagle ktoś silną ręką podniósł mnie do góry. Wylądowałam w ramionach Nialla. Spojrzał na mnie z troską w oczach.
- Dziękuję Ci Niall. - chłopak uśmiechnął się i cmoknął mnie w policzek. Ponownie zawirowało mi w głowie, ale tym razem trzymałam się kurczowo blondyna.

*Zayn*
To był właśnie najmniej przyjemny etap wszystkich koncertów. Przejście po dywanie. Widziałem, że Sophie już robi się niedobrze od tych fleshy, biedulka. Nie umiem tego opisać.. nie potrafię od niej oderwać wzroku. A jej spojrzenie... Zupełnie jakbym tonął w głębi oceanu.. Rozkoszne uczucie.
Najdziwniejsze jest to, że nawet z nią dłużej nie rozmawiałem, a czułem dziwną potrzebę spędzania z nią czasu. Fakt faktem, była niezwykła. W limuzynie wszyscy odetchnęli z ulgą.
- No to mamy to już za sobą.. - Liam przytulił Danielle.
- Tak w ogóle to może nas sobie przedstastawicie? - napomknęła Ells.
- Oj no przepraszam. Dziewczyny, to jest Martha i Sophie. Opowiadaliśmy Wam o nich.
- Aaa! Hahahaha :) To te agentki! Miło Was poznać - dziewczyny świetnie się dogadywały, już po chwili buzia im się nie zamykała. Jedynie Sophie po pewnym czasie odcięła się od rozmowy, podobnie jak ja siedziała zamyślona i patrzyła przez okno.
- Wszystko w porządku? - dotknąłem delikatnie jej ramienia. Przeszył mnie przyjemny dreszczyk. Spojrzała na mnie, lustrując każdy detal mojej twarzy.
- Jak najbardziej... Po prostu.. Londyn jest przepiękny nocą. - uśmiechnęła się ciepło. Ta odpowiedź mnie nie satysfakcjonowała, wiedziałem, że coś jest nie tak. To dziwne.. ich zachowanie. Siedzą teraz obok One Direction, i zachowują się tak, jakby to była rzecz oczywista... Niezwykłe.
- Dobra, jesteśmy na miejscu. Wejdziemy tylnym wejściem, przynajmniej nie oślepniemy.
- No to moi drodzy... czas na ucztę! - krzyknął Niall, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
- Poczekajcie chwilę. Dziewczyny, jesteście teraz jako nasze partnerki, dlatego podczas witania się z różnymi osobliwościami, musicie być przy naszym boku.
- A, Harry. Babcia powiedziała, że niestety nie może przyjść, bo ma wieczorem randkę z pierogami - dodałałem. Wszyscy ponownie zanieśli się śmiechem oprócz Hazzy, który rzucił pod nosem wiązkę przekleństw. 

- Miłej zabawy wszystkim życzę. A Wy opiekujcie się swoimi pomocami - Liam spojrzał znacząco na mnie i Niall'a. Wziąłem Sophie za jej kruchą rączkę i wyszliśmy z limuzyny. Niezmiernie cieszyłem się, że nie zaatakowało mnie stado fanek.
* Niall *
Weszliśmy do olbrzymiej sali, gdzie znajdowały się stoliki, szwedzkie stoły przepełnione wykwintnymi daniami. Chwyciłem Marthę za rękę. Byłem jej dozgonnie wdzięczny, że poszła ze mną na tę stypę. Taka prawda, tu zawsze jest nuda. No oprócz jedzenia. Dlatego tylko tu przychodzę. Niestety zawsze na początek musimy przywitać się z tymi dobrze ustawionymi ludźmi. Podchodziło do nas wiele osób, Marta zachowywała się przy nich jak prawdziwa dama. Widziałem, że Zayn z Sophie również zabawiają bogatych gburów.
- Musimy coś zjeść, bo już spaliłem wszystko.
- Ja też jestem głodna - z uśmiechem na twarzy dobraliśmy się do stołu szwedzkiego. Ooo.. jedzenie. Nic cudowniejszego nie ma. Marta już skończyła i czekała na mnie cierpliwie.
- Jusz żaraż końszę...
- Niall...
- Nosz momencz....
- Odwróć się geniuszu! - przełknąłem kawałek kurczaka i z gracją odwróciłem się od stołu. Ujrzałem stojącego Simona, który patrzył na mnie z pożałowaniem.
- Siema Simon! - powiedziałem, wystawiając do niego rękę..
- Witaj Niall a teraz idź się umyć, bo wyglądasz jak pocemon w curry. - zarumieniłem się i zostawiłem Martę pod opieką menadżera.

* Sophie *
Bardzo miło nam się rozmawiało z gwiazdami. Spotkałam wiele sławnych osobistości, chociażby Eda Sheerana, czy Rihannę. Skończyliśmy rozmowę z jakimś szefem wytwórni i Zayn złapał mnie za rękę. Prowadził mnie w stronę tarasu, po drodze zgarniając dwa kieliszki szampana. Wyszliśmy na dwór. Niebo było dzisiaj przepełnione gwiazdami, uroczy widok. Zeszliśmy po kamiennych schodkach, żeby po chwili usiąść na ławce obok fontanny.
- Pięknie tu.. - powidziałam.
- Tak gwieździstego nieba dawno tu nie było.. a patrzę na nie codziennie. Tak samo nigdy nie widziałem takich oczu, a przyglądam im się każdego dnia. - Spłonęłam rumieńcem.
- Znowu to robisz..
- Zawstydzam Cię? I prawidłowo... bo wyglądasz dzisiaj nieziemsko. Nie unikaj mojego spojrzenia, bo to mnie boli. - spojrzałam mu prosto w oczy. Znowu zatopiłam się w ciepłej czekoladzie... i nurkowałam w niej coraz głębiej.. Czułam troskę i zmartwienie... Muszę to przerwać, muszę...
- Musimy już chyba iść - podniosłam się, ale Zayn stanowczym ruchem usadowił mnie z powrotem na ławce. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Widzę, że coś Cię gryzie. Mnie nie oszukasz. Twoje oczy to otwarta księga. Co Cię trapi?
- Zayn... proszę.. - nie chciałam mu mówić o tym, że mam dziwne wrażenie, że miałam sen, w którym potrącił mnie samochód.. że od tego czasu wszystko stało się inne.. niezrozumiałe.. Dla mnie niepojętne..
- Spokojnie, przepraszam.. - wytarł opuszkiem palca łzę spływającą po moim policzku.
- Nic się nie stało - uśmiechnęłam się blado. Potem zaczął opowiadać mi śmieszne historie ze swojego życia, rewelacyjnie się dogadywaliśmy. Przy nim uśmiech nie schodził mi z twarzy.. mijały godziny, a my nadal jak przyjaciele gawędziliśmy w najlepsze. W tle leciał Ed Sheeran - The A Team.
- Czy księżniczka zaszczyci mnie tańcem? - skłonił się nisko, co wywołało u mnie chichot.
- Ależ oczywiście, królewiczu. - Tańczyliśmy wtuleni w siebie przykryci gwieździstą płachtą.. Teraz byliśmy tylko my i muzyka. Zapach jego perfum pieścił moje nozdrza, a jego dotyk przyprawiał mnie o dreszcze. Obawiam się, że zaczynam czuć coś do tego sexownego bambusa.
- Choć śmieszku, trzeba się zbierać. - oderwałam się od niego, tym razem unikając jego wzroku.
- Ja mógłbym przesiedzieć tu z Tobą całą noc - po czym uśmiechnął się zawadiacko.
- No no jasne. Idziemy - tym razem ja chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam do środka. Przy jednym stoliku siedziała cała ekipa.
- No to jak, zbieramy się? - spytał Zayn.
- O, pelikany wróciły. No tak właśnie myśleliśmy. Limuś już czeka.- wyszliśmy na zewnątrz, gdzie faktycznie czekała już na nas limuzyna. Wszyscy szczęśliwi komentowaliśmy dzisiejszy wieczór. Na koniec chłopcy odwieźli nas pod kamienicę, gdzie wszyscy czule się pożegnaliśmy. Przytuliłam każdego z chłopaków, a na samym końcu Zayna, który najdłużej trzymał mnie w objęciach.
- Dobranoc wszystkim! - krzyknęłyśmy i weszłyśmy do mieszkania. Marta poszła się myć, a ja rozwaliłam się na kanapie.
- Fuck. Martaaaaa!
- Co?
- Nie oddałyśmy sukienek.
- No i super! - wrzeszczała z łazienki
- No chyba żartujesz, nie weźmiemy ich sobie. Są warte dwa razy tyle co nasze mieszkanie razem z balkonem sąsiadów.
- Och.. głupku! Chodzi o to, że mamy pretekst, żeby ponownie się z nimi spotkać! - a. No tak, bardzo dobry pretekst. Wyciągnęłam telefon z torby, było 5 nieprzeczytanych sms'ów i 2 nieodebrane wiadomości. Pierwsze 3 od Francisco "Dlaczego się nie odzywasz? Nie odbierasz telefonów.. Obraziłaś się? Spotkajmy się, odpowiedz, proszę. xxxx"., " Gdzie jesteś? Nie mogę się dodzwonić.. miałaś się odezwać.. Martwię się..", " Skarbie, co z Tobą?! Tęsknię...". Westchnęłam głośno. Sama już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Kolejny sms był do Zayna: " Chciałem Ci tylko podziękować, za mile spędzony wieczór.. Gdyby nie Ty, nie byłoby tak cudownie :) Słodkich snów Sophie, Zayn", " A własnie. Masz może jakieś plany na jutro? Może.. chciałabyś pozwiedzać Londyn? A o Martę się nie martw, Niall jest chętny robić za jej przewodnika :) Zayn". 
- Marta! Choć tu na chwilkę! - Retek przylazł w swojej pidżamie w tygryski i z turbanem na głowie.
- No co jest glucie?
- Masz coś przeciwko, żeby Zayn oprowadził mnie jutro po Londynie?
- Nie, absolutnie...- widziałam, że troszkę posmutniała.
- Nie martw się skarbie, Ty też masz adoratora - spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Kogo niby?
- Hm..  pomyślmy. Zaczyna się na N a kończy na iall. - uśmiechnęła się szeroko i rzuciła mi na szyję. Po chwili dostała sms'a, po którym rozległ się wielki pisk.
- NIALL MNIE ZAPROSIŁ! SŁYSZYSZ?!? AAAAAAAAA - i ponownie grzmotnęła na mnie całym ciężarem, wgniatając mi żebra w płuca.
- No już, już. To jak, każda ma swojego przewodnika po Londynie?
- TAK!
- Kocham Cię głupkuuuu - przytuliłam ją.
- Ja Ciebie też, i nic tego nie zmieni..- łza spłynęła mi po policzku. 
 ***

Voilà! Rozdział 11 ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz