niedziela, 24 marca 2013

WAŻNE INFO

Przykro mi, ale jestem zmuszona zawiesić bloga na okres kilku tygodni. Powodem tego przekleństwa są chujowe egzaminy, które zbliżają się wielkimi krokami.. Także tego, z nowymi rozdziałami startuję od MAJA. Spoko, ten miesiąc minie w mgnieniu oka. :) Proszę Was, uzbroicie się dla mnie w cierpliwość, ponieważ całe to opowiadanie jest dla mnie very important. <3
Mam nadzieję, że razem przetrwamy tę rozłąkę i moje czytelniczki zostaną przy mnie aż do końca My Double Reality!


PO TESTACH WRACAM ZE ZDWOJONĄ SIŁĄ!!! Yeeaaa
xoxoxoxoxoxo

Sophie...




poniedziałek, 18 marca 2013

Takie tam :)

Dziewczyny, przepraszam, że tak rzadko dodaję rozdziały. Problem w tym, że zbliżają mi się egzaminy końcowe. Odczekajcie jeszcze miesiąc, a rozdziały będą się pojawiać częściej, obiecuję!
Teraz piszę jedynie w wolnych chwilach, ale uwierzcie mi, nie jest to proste :c

Mówię to, ponieważ nie chcę Was stracić! Motywujecie mnie do działania i wnosicie uśmiech na moją twarz. 

Dajcie mi jeszcze odrobinę czasu na pozbieranie się. 
Postaram się napisać coś w ciągu tego tygodnia...

Sophie :*

czwartek, 14 marca 2013

Fifty-fifth dream

Music: A.L. - Push

- Fuuu. - uchyliłam oczy, widząc dookoła obskurne, miętowe ściany. Podniosłam się gwałtownie na łokciach, a po chwili aparatura zaczęła wyć jak pies mohera.
- Nie.. nie.. nie.. - cholera, tylko nie to. Boże święty. Przetarłam kciukiem zaspane powieki, rozglądając się uważnie. Okna były odsłonięte, przez co pomieszczenia wdzierało się ostre słońce. Na stoliku obok łóżka stała butelka wody, kilka paczek żelek, wielka tabliczka czekolady i kwiaty. Moja brew powędrowała ku górze, kiedy zobaczyłam nadgryziony batonik leżący na blacie.

Nagle usłyszałam huk otwieranych drzwi. Stanęła w nich drobna pielęgniarka o brązowych loczkach.
- Boże przenajświętszy! - jej oczy niebezpiecznie się rozszerzyły.
- Wystarczy.. - tu miałam chwilę zawahania. Jak ja właściwie się nazywałam? - Emm... Majka? -  odpowiedziałam skrzekliwym, zachrypniętym głosem. Po paru sekundach oprzytomniała i podeszła do łóżka. Zaczęła majsterkować przy jakimś urządzeniu, a następnie przyłożyła ręce do policzków i spojrzała na mnie jak na jakiś rzadki okaz blond małpy.
- Nie mogę uwierzyć, w końcu się obudziłaś! Minęły 3 miesiące! - powiedziała podekscytowana, przerażając mnie przy okazji.
- Eee, no też mi miło. - powiedziałam nieco speszona. Przez chwilę patrzyła na mnie z bananem na twarzy.
- No to ja idę powiadomić wszystkich! - i tyle ją widziałam. Westchnęłam głośno i opadłam z powrotem na poduszkę. Dopiero teraz się z orientowałam, że moja prawa noga wisi pod sufitem, zapewne złamana. Zaklęłam pod nosem, próbując wydostać ją z tego dziwnego "hamaka". 

- Jezus Maria! - kolejny krzyk, a po chwili do sali wbiegli moi zdyszani rodzice.
- Wystarczyłoby: cześć córko. - powiedziałam nieco znudzonym głosem. Trochę mnie wkurzała ta cała histeria i wybuchy orgazmów na mój widok. Wiem, że jestem sexi, no ale bez przesady..
- Przestań się tak odzywać! - no, oczywiście moja kochana mamusia musiała wtrącić swoje cztery litery.. Spojrzałam na nią z politowaniem. 

- Jak się czujesz skarbie? - spytał na luzie tata. Za to go najbardziej kochałam. Nie wyolbrzymiał, nie robił scen, był po szczery i taki prawdziwy..
- Bywało lepiej.. - westchnęłam. Wszystko się niezwykle pokomplikowało. Miałam wrażenie, jakbym wpadła w sen a nie dopiero co z niego wyszła... Tęsknię za tamtym życiem.. Rodzice rozmawiali, jednak nie miałam siły ich słuchać. Moja tęsknota była tak wielka, że zajmowała każdą moją myśl.
- ...Zaraz tu będzie - dodał tata z uśmiechem. Niezbyt skojarzyłam o co chodzi, dopiero po chwili zobaczyłam, jak rodzice opuszczają salę. Bez słowa wróciłam do poprzedniej czynności, czyli próby odczepienia gipsu. Nie była to zbyt wygodna pozycja.
- VAS HAPPENIN'?!?!!?! - nie zdążyłam nawet zareagować, gdyż po chwili całym swoim tłustym dupskiem, leżała na mnie przyjaciółka.
- Boże, dupku, zejdź! - jęknęłam głośno, czując niemiłosierny ból w nodze. Chyba Marcie udało się odwalić całą robotę za mnie, no może pomijając fakt, że nie tylko same pasy zostały odczepione, co złamany na pół stojak do podtrzymywania, ale również to, że leżałam z twarzą przyciśniętą do podłogi. - Kedysz czebe żabyje... - wysyczałam.
- Tak, ja też się za tobą stęskniłam! - powiedziała, zanosząc się śmiechem. Zalała mnie fala ciepła. Chwyciłam ją w objęcia i przytuliłam mocno do siebie. Czułam na szyi stróżki jej zimnych łez, które moczyły mi koszulę.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo.. - szepnęłam w jej włosy.
- Majka, powiedz mi, że tobie też..

- Tak, mi też się to śniło. - spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a jednocześnie jej twarz przybrała spokojniejszy wyraz. - I wydaje mi się, że niezła przygoda przed nami...
- Tiaa, niezła. - powiedziała ze zgorszeniem, na co prychnęłam cicho.
- Nie martw się, odzyskamy ich... Zayn mi obiecał.. - wyszeptałam.
- Horan mi też, przysiągł nawet na całe jedzenie świata - zaśmiała się pod nosem. - Tylko nie mam pojęcia, jak my to zrobimy. - westchnęła. 

- Coś się wymyśli, nie zamartwiaj się kotek. - próbowałam podnieść ją na duchu, a przy okazji odrobinę siebie.
- Któryś z nich Cię followuje? - spytała. 

- Prawdopodobnie już nie. - westchnęłam.
- A pamiętasz swoją nazwę na Twitterze? Tę, którą miałyśmy w double reality? - usilnie zaczęłam myśleć, jednak za nic nie mogłam sobie przypomnieć.
- Czy to znaczy, że Eltor kontroluje nasze myśli? - spytała z przerażeniem.
- Już nie.. - przerwałam na moment. - Ale mógł to zrobić w momencie naszego wybudzenia.
- A to skurwiel. - skomentowała, na co mimowolnie się zaśmiałam. - Przeglądałam neta, wszystko huczy na temat wybudzenia chłopaków, jest głośniej niż po wyborze papieża. - zbulwersowała się.
- A o nas coś? - spytałam, ta jedynie spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.

- Nic nie mówią o tym, że poszukują dwóch cudownych, niezastąpionych, jedynych w swoim rodzaju dziewczyn, którym mają zamiar powierzyć resztę swojego życia? - spytałam z nadzieją, jednak ta tylko kiwnęła przecząco głową.
- Dobra, koniec tego dobrego. - powiedziała twardo. - Czas wziąć sprawy w swoje ręce! - jej poważny ton nieźle mnie przeraził, szczególnie, że wybiegła z sali wracając po chwili z granatowym laptopem.
Zaczęła pisać szybko na klawiaturze, wlepiając skupiony wzrok w ekran monitora. Po chwili, znudzona nachyliłam się w jej kierunku.
- Co Ty robisz?! - spytałam z niedowierzaniem.
- No a widzisz inny sposób? - no nie do wiary.. Marta właśnie wysyłała do każdego z chłopaków tweety o treści " Follow me please! ♥ " 

- I don't want to live on this planet anymore. - wychrypiałam, opadając na poduszkę. 
Po pewnym czasie znudziła ją ta czynność i runęła na łóżko przytulając się do mnie.
- Marta... Ty naprawdę.. naprawdę chciałaś się zabić dlatego, że myślałaś, że odeszłam? - spytałam z niedowierzaniem.
- Oczywiście. Bez Ciebie ten świat nie byłby już taki sam. Cała moja nadzieja odeszła wtedy razem z Tobą, czułam, jakby moja serce zastygło. Zdałam sobie sprawę, że jesteś przyjaciółką, z którą będę chciała przeżyć życie.. Że jesteś jedyna i niepowtarzalna, że drugiej takiej nigdzie nie znajdę. Wtedy zdałam sobie sprawę, że życie bez Ciebie nie ma już żadnego sensu. - przetarła dłoniom łzy spływające po moich policzkach - Nie bałam się śmierci. Wiedziałam, że zaraz znów Ciebie zobaczę i więcej nie opuszczę - powiedziała czule. - i że jak tylko będziesz obok, to skopię Ci ten tłusty zad za to, że jesteś ciotą, która nie patrzy, czy samochód przypadkiem nie nadjeżdża. - obie wybuchłyśmy donośnym śmiechem. 




***
Przepraszam, że taki krótki..
Nie miałam zbytnio veny, a jednocześnie chciałam coś dodać na życzenie mojej przyjaciółki ♥
Kocham Cię Marta.

środa, 6 marca 2013

Fifty-fourth Dream


Music: Kelly Clarkson - Because of you

Oślepiający blask przedarł się przez moje oczy. Delikatnie uchyliłam powieki, mrużąc je przy tym. Zalała mnie fala bieli, nicości. Podparłam się na łokciach, rozglądając dookoła. Leżałam na miękkim mchu o niezwykłym zapachu, dookoła była natomiast jasna, mglista przestrzeń. Podniosłam się powoli całkiem zdezorientowana. Wyciągnęłam przed siebie dłoń. Moja skóra, niezwykle przejrzysta, błyszczała drobinkami diamentów. Odziana byłam jedynie w białą, zwiewną szatę.
- Czyli to tak wygląda przedsionek nieba... - mruknęłam pod nosem, przeczesując ręką długie, blond włosy. Przed oczami cały czas miałam mój ostatni skok. Skok, który zaprowadził mnie tutaj. Najpiękniejsze jest to, że uderzając o taflę lodowatej wody, straciłam jakiekolwiek czucie. Stałam się wtedy... niczym nicość, która powoli opadła na dno Tamizy. Potem zamknęłam oczy i.. znalazłam się tutaj.
W pewnym sensie... czułam się niezwykle lekko. Żadnego smutku, żadnego bólu.. Choć wspomnienia pozostały wyraźne.
Lekka niczym piórko ruszyłam przed siebie. Zdawało mi się, że idę wieczność, a widok wciąż ten sam. W końcu lekko podirytowana zaklęłam pod nosem.
- Ej, Bóg, Archanioł, czy goblin ze skrzydełkami. Nie mogłeś zamontować tu jakiś kierunkowskazów?
- Ostatnio przywołałaś mnie delikatniej. - doszedł mnie oburzony, melodyjny głos mężczyzny.
- Co? - wypaliłam. Usłyszałam głośne westchnięcie, a po chwili przede mną zmaterializował się wysoki mężczyzna, o śniadej cerze.. całkiem przystojny. Miałam jednak przeczucie, że gdzieś go już kiedyś widziałam...
- Widzę, że szykuje się długa rozmowa... - powiedział po chwili. - Usiądź. - machnął ręką, a po chwili runęłam na miękki, biały fotel. Patrzyłam na niego wyczekująco, ten jedynie uśmiechał się tajemniczo. - Czy nie miałaś kiedyś problemu z odróżnieniem rzeczywistości od fikcji? - jego słowa zastanowiły mnie.. miałam kiedyś dziwne przeczucie, tak jakby... I wtedy wszystko wróciło.
- To nie był sen. - powiedziałam, jakby sama do siebie. - To na prawdę się wydarzyło. Ty jesteś Eltor, mój mentor - spojrzałam na niego z przerażeniem, na jego twarzy natomiast pojawił się zagadkowy uśmieszek.
- Niestety tak. - wszystko zaczęło układać się w logiczną całość..
- Nic nie rozumiem.. Przecież potem obudziłam się, i prowadziłam normalne życie! - powiedziałam pewniej. - Wszystko toczyło się...
- Niewyobrażalnie szybko, prawda? - spytał tajemniczo.
- Ale to niemożliwe!
- To wszystko dzięki Twojej niezwykle rozwiniętej wyobraźni, Sophie. Po wypadku organizm wprowadził Cię w stan śpiączki, w celu zregenerowania . Jednak nikt nie przypuszczał, że utkniesz w podwójnej rzeczywistości...
- O czym Ty mówisz? - spytałam z niedowierzaniem.
- Naukowcy nie potrafią udowodnić, czy zjawisko, które wydarzyło się w waszym wypadku naprawdę istnieje. Zjawisko połączenia umysłów.
- Może tak trochę jaśniej? - spytałam podirytowana.
- Widzisz skarbie, tak naprawdę człowiek.. wie o świecie bardzo niewiele. Podobnie jak sam o sobie. Możliwości ludzkiego mózgu.. są nieokreślone. Jesteście jednak zbyt młodą rasą, żeby to udowodnić.
Między Tobą, Twoją przyjaciółką a chłopcami doszło do zjawiska złączenia podświadomości. Każdy z Was wpadł w śpiączkę w tym samym, co do mikrosekundy momencie. W czasoprzestrzeni wasze umysły znalazły się na jednej drodze, przez co doszło do scalenia.
- Jak to wpadliśmy wszyscy w śpiączkę?! To nierealne! - mentor westchnął głośno, przeciągając się głęboko.
" Patrzyła na telefon komórkowy, wyczekując nadchodzącego połączenia. Po chwili na ekranie wyświetlił się napis " Mama Sophie". Wcisnęła zieloną słuchawkę.
- Jakie ma pani wieści?! - to był zdenerwowany głos Marthy. Zawsze go rozpoznam. Ze słuchawki doszedł głośny szloch. - Proszę pani! Co się dzieje?!
- Sophie... Ona.. ona... - nagle połączenie zostało przerwane. Oczy przyjaciółki zniżyły się do podłogi, upadła na kolana. Zaczęła niewyobrażalnie głośno szlochać, krzyczeć i uderzać o panele. Po chwili zerwała się na nogi i pobiegła w kierunku szafki nocnej. Wyjęła z niej paczkę z tabletkami nasennymi, które po chwili połknęła.
- Przyjaciółki na zawsze, Sophie. - po pewnym czasie obraz zniknął "

- NIE! - krzyknęłam głośno. - To pomyłka, ja nie umarłam! - zaczęłam szlochać. Eltor spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach. 
- Zobacz, co mogą uczynić drobne niedopowiedzenia... Twoja mam nie zdążyła jej powiedzieć, że przeszłaś śmierć kliniczną.
- W którym momencie? - spytałam.
- To było dokładnie tutaj, ostatnim razem.. - Twój organizm się zatrzymał, miałaś szansę wyboru. Albo się obudzić, albo popaść w śpiączkę.
- Czyli.. wtedy nie uciekałam przed śmiercią..
- Nie. Uciekałaś przed rzeczywistością, Sophie.
- Potem znalazłam ten magiczny most, chciałam przeżyć coś cudownego.
- Dokładnie tak.
- Poczekaj, nie rozumiem jeszcze kilku kwestii. Jak to się stało, że byli z nami One Direction?
" Zayn trzymał kierownicę, podśpiewując pod nosem "Live while we're young". Wraz z nim jego przyjaciele. Wyczułam, że wszyscy byli po sporej dawce alkoholu. Po chwili chłopak zaczął wyprzedzać. Potem wszystko działo się bardzo szybko. Nadjeżdżający z naprzeciwka samochód, gwałtowny skręt, dachowanie aż do rowu. Ciemność "
- Boże święty.. To.. - kolejna fala łez zalała moje policzki.
- To, co Wam się przydarzyło, było ogromną tragedią, nie da się ukryć. Ale nie wszystko stracone. Musiałem Was uśmiercić w podświadomości, żebyście w końcu się obudzili.
- Skąd to wiesz? Skąd wiesz, jakie co za wypadki im się przydarzyły?
- Ty to wiesz z ich wspomnień - wolałam to przemilczeć.
- Eltor... ja go kocham, nie chcę go stracić.. - nastała chwila ciszy.
- Jest szansa. - spojrzałam na niego z nadzieją. - Każdy z Was będzie dokładnie pamiętać cały sen i wszystkie momenty. To od Was zależy, czy odnajdziecie się w rzeczywistości. Jeżeli się postaracie, wszystko jest możliwe. A jak to zrobicie, tego nie wiem. - czyli jest jednak nadzieja.. nadzieja, że wszystko będzie tak jak dawniej.. Że odzyskam przyjaciół, odzyskam Zayn'a..
- Poczekaj.. czyli, że cała reszta już się wybudziła? - spytałam.
- Prawie cała. - powiedział tajemniczo. - Mam tutaj pewnego buntownika, który nie chce wyjść.
Zza mgły zaczęła wyłaniać się sylwetka mężczyzny, który do złudzenia przypominał... 

- Zayn.. - szepnęłam. Dostrzegłam jego perłowy uśmiech, włosy, rozwiane na wszystkie strony, brązowe, kipiące szczęściem oczy. To był mój Zayn..
- Sophie.. - mruknął, biorąc mnie w swoje ramiona, w których poczułam się tak jak dawniej. Trwałam w jego ciepłym uścisku, nie mając już nigdy zamiaru go puszczać. - Odnajdę Cię skarbie, obiecuję. Chociażbym miał Cię szukać całe życie, zrobię wszystko, żeby Ciebie odzyskać.. Wszystko.
- Teraz jesteście już w realnych umysłach, nieograniczeni prawami podwójnej rzeczywistości. Jednak nie wolno Wam powiedzieć na swój temat więcej, niż się dowiedzieliście podczas snu.
- Zaraz.. Dlatego nie mogłam wypowiedzieć mojego nazwiska!
- Dlatego nigdy nie potrafiłem określić, gdzie mieszkają moi rodzice! 

- Dlaczego nam to robisz, Eltorze?! 
- Kiedyś mi za to podziękujecie. Wasze serca odnajdą się bez tych informacji. To będzie największy dowód miłości, jaki możecie sobie dać.

Nie zważając na obecność mentora, wpiłam się z największym uczuciem w usta ukochanego. Ten pocałunek był przepełniony tęsknotą, nadzieją, pragnieniem i marzeniem, które ma nas ponownie złączyć. Włożyłam w niego wszystko, ponownie jak Zayn. W głębi serca wiedziałam, że mnie odnajdzie..

- Niestety czas na Was. Obydwoje musicie się wybudzić.
- Zayn, błagam.. - chłopak wziął moją twarz w dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Zaufaj mi. Już niedługo znów będę Cię miał w moich ramionach. I już nigdy, ale to przenigdy Cię z nich nie wypuszczę.
Przed nami mchowa podłoga pękła, ukazując idealnie wycięty okrąg z ogromną wiązką światła w środku.
- Eltorze, czy to się dzieje na prawdę, czy tylko w naszych głowach?
- A jeśli Waszych głowach, czy to nie oznacza, że.. na prawdę? - posłałam mu blady uśmiech.
- Dziękuję Ci za wszystko.


Zayn chwycił moją dłoń. Stanęliśmy na krawędzi świetlistej przepaści.
- Razem? - spytał, muskając wargami moje ucho.
- Razem. - szepnęłam. 







***
Drogie czytelniczki.
Czekałam na ten moment bardzo, ale to bardzo długo. Chciałam zdradzić całą tajemnicę i wprowadzić ich w świat rzeczywisty.. Zajęło mi to ponad 50 rozdziałów, ale myślę, że warto było czekać. 

Powiem, że popłakałam się. Chociaż ciężko mi jest się wzruszyć, to na wspomnienia tego, jak powstawały te rozdziały, w jakich uczuciach, w jakich sytuacjach... jestem szczęśliwa. 
Szczęśliwa, że się udało. 

Teraz zaczynamy drugą część opowiadania, moje drogie panie. 
Trzymajmy kciuki za bohaterów <3 

Czekam na opinie. 

Sophie



poniedziałek, 4 marca 2013

Fifty-third Dream

Music: włącz

- Cześć skarbie - podeszłam do mulata, składając na jego ustach czuły pocałunek, budząc go tym samym. Uśmiechnął się lekko i przejechał dłoniom po moich włosach.
- Wciąż mnie całujesz? Takie obleśnego, nieprzyjemnego.. - skarciłam go wzrokiem.
- Przestań Zayn takie głupoty opowiadać. Kocham Cię, i nie przeszkadza mi to jak wyglądasz.
- Każda inna dziewczyna rzuciłaby mnie w tym momencie.. W końcu już nie jestem tym bogiem sexu, cudownym Zayn'em Malik'iem.- westchnęłam głośno.
- Dla mnie wciąż nim jesteś - powiedziałam, muskając jego wargi. Jego spojrzenie było smutne i zamyślone, wiedziałam, że chce coś powiedzieć.
- Kocham Cię Sophie. I nigdy nie przestanę. - przytuliłam go mocno do siebie, czując się niezwykle szczęśliwa w jego ramionach... Już tak niewiele pozostało. - Proszę Cię.. jak odejdę - załkałam cicho na te słowa - chcę, żebyś znów zaznała szczęścia. Chcę, żebyś znalazła mężczyznę godnego siebie, żebyście obydwoje byli szczęśliwi.. i kochali się ponad wszystko... Będę Twoim aniołem stróżem.. Będę nad Tobą czuwał przez cały czas. Nie będziesz sama...
- Zayn.. - chłopak wytarł kciukiem łzy spływające po moich policzkach. - Błagam... - przytulił mnie do siebie, nie mając zamiaru puścić.
- A jeśli chodzi o One Direction... Moim życzeniem jest, aby chłopcy nadal śpiewali.. Żeby wciąż mieli tłumy fanek, czekających na ich koncert. Żeby wciąż spełniali swoje największe marzenie.
- Zayn, nie oczekuj tego.. To nie jest możliwe.. Zespół bez Ciebie nie będzie istniał. Wy jesteście jednością. Jednym, wspólnym kierunkiem. 

- Ja nie chcę, żeby oni cierpieli.
- Zayn.. - westchnęłam- Zdajesz sobie sprawę, co ma niedługo nadejść? Niedługo to Ty masz nas zostawić. Samych, w niewyobrażalnym bólu i tęsknocie. Zostawić mnie, zostawić mnie samą.. - ostatnie słowa wywarły olbrzymie emocje, nie potrafiłam pohamować fali łez, zalewających moje serce.
- Kochanie.. Czekałem na Ciebie całe moje życie.. Całe życie czekałem na tak idealną dziewczynę, która sprawi, że wszystko inne przestanie istnieć. Obiecuję się, że będę na Ciebie czekał.. Zawsze będę czekał. Moja niedoszła miłości.. - chłopak przymknął oczy i pogrążył się we śnie. Jego słowa krążyły mi w myślach.. Co miał na myśli przez tę niedoszłą miłość? Czy to ma znaczyć, że tak naprawdę nie potrafił nazwać uczucia, którym mnie darzył, nazwać miłością? Głupota! To na pewno nie to miało znaczyć.. W takim razie co chciał przez to powiedzieć? 


Wsiadłam do mojej białej alfy. Niebo przysłoniły liczne, deszczowe chmury, a ostry wiatr powodował dreszcze na skórze. Włączyłam silnik i wyjechałam z parkingu. W radiu leciała piosenka jakiegoś rockowego zespołu, w miarę przyjemnego dla ucha. Kierowałam się w stronę domu chłopców, jednak po kilku minutach utknęłam w niewyobrażalnym korku. Zaklęłam pod nosem i wystukiwałam rytm perkusji. W końcu samochody zaczęły się powoli posuwać, a moim oczom ukazał się okropny widok. Mnóstwo policjantów, kilka karetek, wozy strażackiej stojące tuż obok przewrócone tira, pod który wjechał jakiś nieszczęsny van. Przeżegnałam się zdruzgotana w intencji ofiar. Samochód przede mną ruszył, jednak w ostatnim momencie coś przykuło moją uwagę. Tablica rejestracyjna, niesiona przez chudego policjanta. Na niej wygrawerowane tak dobrze znane mi numery i znak Forever Young...

* Oczami narratora*
Dziewczyna wybiegła z samochodu, nie zamykając za sobą drzwi. Ruszyła w kierunku rozniesionego na miazgę czarnego vana, który należał do zespołu One Direction. Jeden z policjantów chwycił ją mocno za ramiona, chcąc uspokoić Sophie. Ta jednak po tym, kiedy dowiedziała się prawdy, upadła na twarz i zaczęła krzyczeć z bólu. Jej zrozpaczony głos przeszywał każdą komórkę ciała. Jej poharatane ręce panicznie chwytały kawałki metalu, tak jakby chciała je wszystkie poskładać i cofnąć czas. Jednak to się nie zdarzyło. Prawda była taka, że piątka jej najbliższych przyjaciół leżała teraz przykryta pod czarną folią. Wszystkie karetki milczały, zapach tragedii rozprzestrzeniał się po ludzkich duszach. Cierpienie, z jakim nie miała siły zmagać się drobna blondynka, przygniotło ją swoją bezwzględnością. Zdała sobie sprawę, że została sama. Sama, na tym jakże okrutnym świecie. Straciła przyjaciół, których śmiało mogła nazwać członkami rodziny. Wszyscy tworzyli niezniszczalny team, który miał pozostać po kres ich życia... Straciła wszystko, co miało dla niej sens. Byli jedną duszą w siedmiu ciałach.. Kiedy zabraknie choć jednego, drugie przestaje istnieć.
Nie miała jeszcze wtedy świadomości, że telefon natarczywie dzwoniący w jej kieszeni, zwiastuje śmierć jej ukochanego. 


* Oczami Sophie *
Nie przyjdziesz do mnie
dziś.. jutro.. nigdy..
odszedłeś...
Posypały się gwiazdy, na pół pękło słońce, rozkrzyczało się niebo błyskawicami, świt rozpłakał się deszczem, zegar stanął, ucichł szloch.
A miłość zgubiła się pomiędzy kartkami pamiętników wśród okruchów wspólnych chwil.

Mam tak wiele pytań, a żadnych odpowiedzi. Cisza. Pustka. Jestem jedynie człowiekiem, to zbyt dużo jak dla mnie. Nie potrafię już dłużej... Bez Was.. Moje serce do Was ciągnie, ani na chwilę nie przestaje. Zostało do końca już tak niewiele.. Już tak niewiele, aby oczyścić sumienie...
Dwa bilety, kilka godzin lotu. I znów stawiam stopy na ojczystej ziemi. Kroczę ulicami, patrząc oczami dziecka.. Widzę to, za czym tak tęskniłam. Domek obrośnięty bluszczem, wielkie, dębowe drzwi, które po chwili stanęły przede mną otworem. Nasz wspólny płacz, ciepłe ramiona taty, a tuż po chwili uścisk mamy. Fala spokoju zalała me serce. Szczera rozmowa, która pomogła wyjaśnić wszystko. A z mojej duszy spadł kamień.
- Kocham Cię, tato. Kocham Cię, mamo.

 Już tak niewiele do szczęścia zostało. 

Stoję opatulona czarnym płaszczem. Krople deszczu spływają po moich włosach. Słowa ludzi, kondolencje.. Tak puste, tak niewyobrażalnie beztroskie. Płacz najbliższych, niewyobrażalny smutek. Sześć hebanowych trumien, które za chwilę ułożą s w głębokich dołach. Które na zawsze zostaną pod ziemią.
Ostatni dotyk. Ostatnie muśnięcie bladych policzków ustami. Ostatnie spojrzenie, ostatnia chwila. Już niedługo..

Te Twoje zawsze pięknie wyglądające, ciemne włosy. Długie i błyszczące. Porcelanowa cera i różanymi ustami. Byłaś moją najpiękniejszą przyjaciółką, która zabrała ze sobą moją duszę. Moim wiecznym światłem nadziei, dając jasność na drodze zwątpień. Byłaś przy mnie zawsze, kiedy Ciebie potrzebowałam. Byłaś dla mnie jak siostra.

Ty o niezwykłych loczkach i uroczych dołeczkach w policzku, które zniknęły razem z Twoim odejściem. Zielone oczy, teraz przykryte płachtą sinych powiek, kiedy świeciły żywymi iskierkami. Byłeś cudownym przyjacielem, Haroldzie.

Człowieku, który potrafi rozbawić każdego do łez. Byłeś osobą, z którą nigdy nie można był się nudzić. Ale oprócz tego byłeś wspaniałym słuchaczem, który potrafił doradzić mi w ciężkich chwilach. Za to Ci dziękuję, Lou.

Wesoły Blondynku, po uszy zakochany w mojej przyjaciółce. Jestem pewna, że tam, w zaświatach, trzymasz ją za rękę i nie puszczasz ani na moment. Byłeś cudownym przyjacielem, przykładem wiernej miłości. Skradłeś serce mojej siostry, dzięki czemu odnalazła sens istnienia.

Liam. Przyjacielu, który był ze mną w tych najtrudniejszych momentach. Tęsknota za Tobą jest wielka. Twoje rady, Twoje dyskusje i filozofie.. Twój pokrzepiający uścisk, który potrafił podnieść mnie na duchu.. Brakuje mi Ciebie.

A Ty, który jesteś największym złodziejem, jakiego w życiu widziałam. W końcu to przez Ciebie chodzę teraz pozbawiona serca, które zabrałeś razem ze sobą. Jest tam, bije dla Ciebie, udowadniając, że to Ty jesteś tym jedynym. Na zawsze moim, Zayn'em. 



Nad pewnymi kwestiami nie trzeba się długo zastanawiać. To się po prostu wie.
Tak jest również z pewnymi decyzjami, które podejmujemy w swoim życiu. Choć ostateczne, to najbardziej słuszne.
Byłam pewna swojej decyzji. Stojąc na rampie Tower Bridge, czułam, że nadszedł już koniec. I zdałam sobie sprawę, że moje życie było naprawdę piękne i godne wspomnienia.
Teraz jedyne, czego potrzebuję, to znaleźć się tam, gdzie moje miejsce.
Nie każ mi czekać - długo tak...
Aż się pojawisz przy mnie znów...
Bo tak mi bardzo - Ciebie - brak...
Brak Twego ciepła... Twoich - słów.
Nie każ mi czekać - chwili - dłużej...
Na powrót Twój - tak upragniony...
Na łódce marzeń mych - niedużej...
Wypływam z każdym snem - stęskniona.
I wypatrując Cię - z oddali...
Na oceanie namiętności... 


- Czas pójść w jednym kierunku za głosem serca..
Wiecznie młoda.



***
♥ Dziewczyny moje ukochane. 

NIE USUWAJCIE JESZCZE Z ZAKŁADKI MYDOUBLEREALITY.BLOGSPOT.COM...

MUSI POJAWIĆ SIĘ 20 KOMENTARZY