niedziela, 25 listopada 2012

Thirty-fifth Dream

Music: A.L. - What The Hell?!

Pewnym krokiem i z uśmiechem na ustach zmierzałam do pokoju, gdzie mieli być już wszyscy. Im bliżej byłam drzwi, tym bardziej dawało się słyszeć śmiechy osobników.  Poprawiłam jeszcze fangirl'owskie bransoletki na ręce i chwyciłam klamkę dębowych drzwi. Weszłam do środka wychylając się i znalazłam się w przedpokoiku. Ruszyłam w stronę śmiechów i po kilku sekundach znalazłam się na wejściu do saloniku apartamentu. Cały pokój zastawiony był bagażami, na dużej, pół okrągłej sofie siedziało dwóch szatynów, Lou oraz Harry, na przeciwko nich był Zayn, ciemny blondyn i kolejny brunet. W ciągu sekundy jeden z nich odwrócił się i spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Kolejna fanka?! Po cholerę je tu wpuszczają ! - powiedział poddenerwowany lustrując wzrokiem mój sweterek i wstał kierując się w moją stronę. W ułamku sekundy znalazł się przy mnie i silnym ramieniem chciał mnie "wyprosić" z pokoju.
-Ej, ej, ej. - poderwał się Zayn widząc mnie.
-Nie jestem fanką. -zaśmiałam się i wyswobodziłam z uścisku szatyna. Malik podszedł do mnie i uśmiechnął się znacząco.
-To jest właśnie Sophie. -powiedział wskazując na mnie ręką. -A to Josh, perkusista.
-Kurde... głupio wyszło. -podrapał się po głowie.- Sory.
-Nie no, spoko. -zaśmiałam się i uścisnęłam mu rękę.
Zayn obejmując mnie w talii ręką wprowadził "na salony", gdzie przedstawił mi Jon'a, Sandy'ego i Dan'a. Od razu ich polubiłam.
-Jak nie fanka, jak fanka? -zaśmiał się Lou i podniósł mój nadgarstek ukazując bransoletki.
-Żebym się nie wyróżniała spośród fanek na koncercie. - dałam wytłumaczenie- patrzcie na to:- powiedziałam i wstałam po czym pokazałam im dokładnie sweterek. Zaczęli się śmiać razem z mulatem. Po chwili przyciągnął mnie do siebie i posadził na kolanach. Cmoknęłam go w nos i upiłam łyk kawy z kubka Hazzy. Band był świetny! Chłopaki byli tak samo zwariowani jak ta piątka świrów.  Czułam się... spełniona? Tak. To chyba dobre słowo na określenie tego, co właśnie przeżyłam. Kiedyś z Marthą przyrzekłyśmy sobie, że poznamy One Direction. A One Direction to nie tylko piątka wokalistów, ale też klawisze, perkusista, basista i gitara.
-Siema !  - do pokoju wszedł Nialler z Marthą za rękę. Szatynka pomachała nam z uśmiechem, a band wstał i po kolei się sobie przedstawili. Nagle zaczęła się śmiać... No tak.
-Poważnie? - zapytała z sarkazmem wskazując palcem mój sweterek Niall'owi.
-A żebyś wiedziała ! - wystawiłam jej język i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Gdzie byliście ? -zapytał poruszając brwiami Harry za co dostał kuksańca w bok od szatynki.
-Karmiliśmy jednorożce...- wysłał ripostę blondyn na adres loczka
-Karmić to mogliście co innego, ale na pewno nie jednorożce! - zaczął śmiać się Lou a wraz z nim Liam i reszta. Nie mogłam wytrzymać więc i ja sama parsknęłam śmiechem widząc buraka na twarzy Marthy. Nialler wywrócił oczami i wcisnął się na fotel za nią. Przegadaliśmy dobre dwie godziny. Jednak po "odpoczynku" chłopaki musieli zacząć się szykować do wyjazdu. Całe 1D zaczęło znosić do vanów bębny od perkusji, talerze, klawisze, gitarę basową i kupę kabli...  Niall oczywiście swoją "Petunię" włożył ostrożnie do pokrowca i z uśmiechem na twarzy wyszedł z nią na plecach. Całe pakowanie zajęło im kolejne dwie godziny. Gdyby nie fakt, że Larry zaproponował rozplątanie kabli do wzmacniacza, które po ich rzekomej pomocy poplątały się jeszcze bardziej, wszystko szybciej by się skończyło.
 Martha poszła do pokoju, który dzieliła z blondaskiem na czas pobytu tutaj, żeby się przebrać w coś na koncert. Już się bałam co ten plebs wymyśli...
-Marthaa !  Wyłaź z tej łazienki i pokaż się wreszcie! Ja tu kalafior zdążyłam wyhodować !- krzyknęłam waląc do drzwi w jej apartamencie.
-NO chwila !
Wydałam z siebie dziwny dźwięk niezadowolenia i walnęłam się na łóżko.  Wreszcie, po piętnastu minutach wyszła szatynka. Błękitna bokserka, granatowa marynarka i fioletowe rurki idealnie podkreślały jej figurę. Włosy związane miała w kłosa opadającego przez prawe ramię.
-Wyglądasz... - chciałam udać poważną, ale nie wyszło i po chwili wybuchłam śmiechem.
-Wiesz co plebsie? Dam Ci radę... Idź do Tesco... Połóż głowę  na wadze i wciśnij "burak".
-A ha ha . Śmieszne. - wystawiłam jej język. -Nie no, fajna bokserka. Mam podobną. -uśmiechnęłam się wstając z łóżka.
-Możliwe. Ta była w takiej niebieskiej walizce w pokoju obok. -zaczęła się śmiać a ja zmrużyłam gniewnie oczy. W momencie, gdy chciałam na nią napaść drzwi się otworzyły i wszedł Niall.
-Gotowe? -zapytał po czym spojrzał na moją przyjaciółkę, a w jego oczach zabłysły iskierki.
-Już, już.- powiedziałam i wyszliśmy. Szybko skierowałam  się do mojego pokoju po czym wzięłam z niego szpilki w ręce i zbiegłam po schodach do holu hotelowego gdzie czekał na mnie ukochany z pozostałymi. Podeszłam do niego i obdarowałam go namiętnym całusem. Zauważyłam też, że Martha przybrała taką samą strategię jak ja. Do auta w balerinkach, z auta na halę w szpilkach.  Na halę jechaliśmy podzieleni na trzy vany. Oprócz Paula jechało z nami jeszcze pięciu ochroniarzy. Czułam się dość... dziwnie i nieswojo. Gdy dojechaliśmy pod halę pierwszy wyszedł Paul. Gdy tylko nasze auta znalazły się w zasięgu wzroku fanek zaczął się jeden wielki pisk i wrzask. Wyszliśmy szybkim krokiem z auta po kolei otoczeni ochroną. Zayn mocno trzymał moją dłoń i szedł tuż obok mnie, w sumie to bardzo dobrze bo bałam się, że przeżyję bliskie spotkanie z posadzką przez te szpile...
-Malik... - mruknęłam stojąc w garderobie chłopców, przy fotelu, na którym siedział Zayn i co chwilę chwytał mnie za tyłek. Chłopak zaśmiał się tylko i puścił mi buziaka w powietrzu.
-Masz szczęście, że idziesz na scenę, bo już dawno straciłbyś tego koguta z głowy.- pogroziłam mu palcem na co usłyszałam śmiech Marthy z kanapy tuż za nami.
-A co ja poradzę, że jesteś tak nieziemsko pociągająca...- wzruszył ramionami i wstał po czym przyciągnął mnie do siebie i zachłannie pocałował.
-Zachowaj ten testosteron na scenę. -zaśmiałam się i pstryknęłam go w nos.
-I na to wystarczy. -wymruczał mi do ucha i delikatnie przygryzł jego płatek. Tak seksownie to robił... Położyłam dłonie na jego torsie i delikatnie podrapałam uśmiechając się cwanie. Chłopak zmrużył oczy i kładąc rękę na moim biodrze zjechał nią na pośladki by po chwili znów umiejscowić dłoń w mojej talii. Poczułam jak moje serce zaczyna szybciej bić pod wpływem pożądania.
-Durna pało  !  - nagle usłyszeliśmy łupnięcie i krzyk Marthy, przez co oderwaliśmy się od siebie.
Dziewczyna była na podłodze, zwalona przez Hazzę, który śmiał się jak opętany. Podeszłam z bananem na ryju do niej i pomogłam jej wstać- to nie takie proste jakby się mogło wydawać. Wstań z podłogi w dwunasto-centymetrowych szpilkach... POWODZONKA...
-Co się stało ? -zapytał Liam wchodząc do pomieszczenia razem z Niall'em i Loui'm.
-Weźcie go ode mnie, bo straci te swoje loczki w ciągu trzech sekund. - warknęła szatynka na co zaśmiałam się równocześnie z Zayn'em.
  Po pół godzinie sprzęt na scenie był już gotowy do gry, fanki zaczynały być wpuszczane na widownię, a chłopcy byli gotowi do wejścia na scenę. Siedzieliśmy razem z Paul'em w ich garderobie popijając kawę, a on opowiadał mi i szatynce różne, głupie przygody z chłopakami. Na przykład jak raz polecieli do NY i byli w hotelu, jak wyszli, żeby pozwiedzać to dopiero po wyjeździe skapnęli się, że nie są kompletni i zapomnieli Liam'a z hotelu. Ta akurat była raczej tą z tych "głupszych" przygód. Ochroniarz chłopaków przekazał nam jeszcze wiele innych, śmiesznych opowiastek z ich życia, podczas gdy oni wydurniali się za sceną.
-Wchodzicie za dziesięć minut ! -dobiegł nas wszystkich głos jednego z organizatorów. Zwarci i gotowi ustawili się przy wejściu na scenę. Podeszłam wraz z Marthą do nich z uśmiechami na twarzach.
-A mówiłaś, że nigdy nie założysz gadżetów 1D -zaśmiała się dziewczyna co spowodowało ich zdziwienie.
-Jak to nie? -zapytał z miną zbitego psiaka Zayn
-No... Nevermind. - powiedziałam speszona.- Uśmiech zboczeńcu ! - krzyknęłam i dźgnęłam mulata w brzuch.
-Jaa? Zboczeniec? Nieee - powiedział śmiejąc się pod nosem i już po kilku sekundach znalazłam się w jego ramionach a jego dłonie spoczęły nie gdzie indziej jak na moim tyłku.
-Mówiłam Ci już, że jesteś nieziemski? -uniosłam brew głaszcząc jego policzek.
-Możliwe, ale tylko w jednym znaczeniu. W tym drugim ocenisz mnie jeszcze wyżej. -poruszył znacząco brwiami i czule pocałował. Objęłam ręką jego kark pogłębiając czynność. Wsunął z pożądaniem język między moje wargi i włączył mój do tańca. Delikatne cmoknięcie przerodziło się w pełen podniecenia francuski pocałunek.
-Ghem... Nie tutaj, nie tutaj... - pokręcił przecząco głową Paul na co zaśmiałam się cicho pod nosem.
- HELLO LIVERPOOL ! - krzyknął Liam wbiegając na scenę a zaraz za nim wbiegł Lou, Niall, Harry i Zayn. Już po krótkiej gadce powitalnej po hali rozeszły się  dźwięki "What makes you beautiful" . Zeszłyśmy z Marthą pod scenę, na sektor dla tych  "Very Important Person" i zaczęłyśmy tańczyć. W tym sektorze było tylko koło dziesięciu fanek, dziewczyny w wieku mniej więcej 15-18 lat.  Chłopcy wydurniali się na scenie między piosenkami, Louis skakał przez Hazzę- to było coś. Jednak Niall nie dał rady i przejechał mordą po podłodze. Po sali uniósł się jeden wielki śmiech. Dan zaczął pierwsze dźwięki " Live while we're young" i wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć. Nie powiem- zatyczki by się przydały. Martha miała taką samą minę jak ja, wręcz błagalną by się zamknęły. Cwaniaki na scenie mieli specjalne słuchawki dzięki którym nie słyszeli żadnych pisków fanek, tylko muzykę i głosy z mikrofonów.  Oczywiście już standardowo ustawili się w rządku i zaczęli wykonywać te zsynchronizowane ruchy jakby odbijali kijem bejsbolowym piłkę. Po kilku utworach i wielu wygłupach, zbiegli ze sceny na przerwę. Dochodziła już 20, koncert miał się skończyć o 21. Nie wchodziłam z Marthą z powrotem za scenę, bo i tak po dziesięciu minutach wpadli przebrani już chłopcy. Koncert trwał, wszyscy świetnie się bawiliśmy.
-Dziękujemy kochani! Jesteście najlepszymi fanami na świecie ! - Krzyknął Louis.
-Dobranooooooooooc! - wydarł się Harry i chwycił za tyłek Loui'ego, po czym zbiegli ze sceny.
  Martha pociągnęła mnie za rękę, przez co o mało nie całowałam jej pięt i weszłyśmy na korytarz za sceną, przepuszczone przez Andy'ego - jednego z ochroniarzy chłopaków.
-Jaki ja jestem głodny !!! - usłyszałyśmy jęk Nialler'a na co Martha westchnęła głośno i zaśmiała się. Po chwili  zza rogu wyjawiły się sylwetki piątki buszmenów a zaraz za nimi podążała kolejna czwórka braci Tarzana. Martha zdjęła z nóg szpilki i rzuciła je pod ścianę po czym podbiegła do blondyna i wskoczyła na niego na co zaczął się śmiać i pocałował ją czule w usta. Pokręciłam głową z dezaprobatą i poczułam ciepłe ręce na mojej talii a już po sekundzie czułe usta muskające moją szyję. Podniosłam rękę i pogłaskałam nią głowę mulata i obróciłam się powoli przodem do niego.
-Kocham Cię bardziej niż cokolwiek na świecie.- szepnął patrząc mi w oczy.
Nic nie powiedziałam, tylko wpiłam się zachłannie w jego wargi aż cofnął się do tyłu o krok z cichym śmiechem.
-Wracacie z nami czy idziecie na piechotę? -zapytał śmiejąc się Harry
Oderwałam swoje usta od warg Malik'a i skierowaliśmy się do wyjścia. Zaczęłam się śmiać jak zobaczyłam Marthę z oplecionymi nogami w pasie blondyna, który niósł ją tak do auta, a ona wtulona w jego tors bawiła się skrawkiem rękawka jego koszulki.
-Nie za wygodnie Ci Mozzarello ? -zapytałam gdy stanęliśmy przy samochodzie.
-Długo nad tym myślałaś? -wystawiła mi język i cmoknęła swojego księcia w policzek. Oczywiście... Liam musiał otworzyć drzwi Vana, żeby Niall mógł ją posadzić na siedzeniu, bo geniuszka nie miała na sobie butów. W drodze powrotnej jechałam w jednym aucie z Marthą, Zayn'em, Niall'em i Liam'em. Reszta władowała się do pozostałych samochodów.
 Siedziałam obok mojego chłopaka, który co chwilę jeździł otwartą dłonią po moim udzie i składał delikatne pocałunki na mojej szyi. Martha siedziała, a w zasadzie to już spała na kolanach farbowanego blondyna, który przeżuwał kolejną paczkę żelek.
-Jedziemy gdzieś do klubu ? -zapytał nagle półgłosem  Liam, a Malik odsunął swoje wargi od mojej szyi, dając mi chwilę na uspokojenie.
-Nie wiem... Mycha jest  zmęczona, więc zostanę z nią  w hotelu. No chyba że będzie chciała iść. - blondyn pogłaskał ją delikatnie po głowie i uśmiechnął się do nas.
-My zostaniemy NA NOC w hotelu. -powiedział Zayn głaszcząc moje udo i naciskając mocniej na dwa słowa. Zaśmiałam się cicho pod nosem i pocałowałam go w ramię.
 Kochałam go. Z całego serca i całym ciałem kochałam go. Całego, każdy szczegół jego ciała, idealną twarz, wyrzeźbiony tors i to serducho, bijące tylko dla mnie.Czy potrzebne jest przypieczętowanie miłości? Nie. Ale moje pożądanie było tak wielkie, że niekiedy nie wytrzymywałam i miałam ochotę najnormalniej rzucić się na niego.



***
Hue hueee :) Mam troszkę rozdziałów do przodu, więc myślę, że powrzucam :)
Loooollllllllll ♥

2 komentarze:

  1. "Jednak Niall nie dał rady i przejechał mordą po podłodze." - Hahahahahahahaha.! Ale mam polewkę z tego tekstu.. xd . Genialne masz słownictwo. :D .

    OdpowiedzUsuń