środa, 21 listopada 2012

Thirty-third Dream

Music: A.L. - My World

*Oczami Zayn'a*

-Gdzie poszła Martha? -zapytałem podnosząc głowę z brzucha dziewczyny.

-Spotkać się z Chad'em... -powiedziała nieco niezadowolona. Z resztą, sam nie byłem z tego zadowolony.
-Nialler wie?
-A skąd ma wiedzieć... Chyba się pokłócili. - powiedziała po czym westchnęła i zaczęła się bawić koniuszkami moich włosów.
-Powinien wiedzieć. Nie wiadomo przecież czy Chad nie brał w tym wszystkim udziału... -powiedziałem zmartwiony wtulając się w moją dziewczynę.
-Ufam jej i mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego... Ale nie ufam Chad'owi... W sumie to... Nialler nie powinien się tak zachowywać, obraził się jakby zrobiła nie wiadomo co. - powiedziała z wyrzutem i podniosła się lekko na poduszce.
-Napiszę mu sms'a. - Chwyciłem iPhone'a do ręki i wystukałem treść.
" Martha poszła się spotkać z Chad'em. ".
Wcisnąłem wyślij i już po chwili dostałem odpowiedź. Blondynka czytała wszystko razem ze mną.
"Jak to z Chad'em?! Kurwa mać... "
Wywróciła oczami i wzięła ode mnie urządzenie po czym odpisała mu:
"Tu Sophie. Powiedziała, że nie ma zamiaru spędzać sama tego wieczoru i wyszła. Postanowiliśmy, że Ci o tym powiemy. Mam nadzieję, że przez Ciebie nie zrobi nic głupiego, a naprawdę się wkurzyła... x".
Odłożyła komórkę na stolik i rozczochrała mi włosy. Obróciłem głowę do góry obrzucając ją morderczym spojrzeniem po czym sięgnąłem po ostateczną broń.
-Nieeee ! Proooooszę ! nie łaskocz ! - krzyczała wijąc się pode mną, a ja triumfalnie nie zaprzestawałem swoich ruchów śmiejąc się i całując jej rumiane policzki. 

*Oczami Marthy*


  Właśnie dochodziłam do fontanny, przy której zauważyłam sylwetkę blondyna. Uśmiechnęłam się po czym podbiegłam i wskoczyłam mu na plecy. Zaczął się śmiać po czym przytulił mnie.

-Jak my żeśmy się dawno nie widzieli!- powiedziałam i cmoknęłam go w policzek na co uśmiechnął się szeroko i ruszyliśmy jedną z uliczek High Parku.
-Opowiadaj co u Ciebie. -zagadał posyłając mi lekki uśmiech.
-Aaa no...  U mnie jak już mówiłam czyli po staremu. -zaśmiałam się
-U mnie też. -uśmiechnął się do mnie z iskierkami w oczach. Zorientowałam się, że chyba źle mnie zrozumiał, bo nagle zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
-Nie przejmuj się tym, co zrobił Franchi. -powiedziałam po kilku krokach w ciszy, chłopak zdjął rękę z moich ramion i schował dłonie w kieszenie swoich czerwonych spodni z opuszczonym krokiem.
-Jak mam się nie przejmować? Przecież mało co Zayn nie zginął. Sophie mało nie zginęła...
-Chad. - powiedziałam zatrzymując go ręką.- Co było, minęło tak? Jesteśmy teraz tu, Sophie z Zayn'em są szczęśliwi i jest dobrze. A teraz masz się już nie zamartwiać i uśmiech proszę ! - powiedziałam i włączyłam aparat w spartphon'ie. Chłopak zaśmiał się i ustawił do zdjęcia unosząc dwa kciuki w górę. Zaśmiałam się i schowałam urządzenie do kieszeni, jednak po chwili poczułam wibracje sygnalizujące sms'a.
-Ehhh... -westchnęłam widząc na wyświetlaczu "Naller <3". Otworzyłam wiadomość, a chłopak wpatrywał się we mnie idąc równo.
"Gdzie jesteś? ".
Rozszerzyłam oczy i zaśmiałam się sucho pod nosem.
"W Syrenkolandii. Przynajmniej tu ktoś chce spędzić ze mną ten wieczór.".
Wcisnęłam "WYŚLIJ" i wyłączyłam komórkę.
-Coś nie tak? Musisz wracać? - usłyszałam głos blondyna, podniosłam głowę by dojrzeć jego twarz i pokiwałam nią przecząco.
-Chodźmy na drinka. -powiedziałam nie zastanawiając się. Chłopak szeroko się uśmiechnął, jakbym zaoferowała mu nie wiadomo co. Ruszyliśmy w kierunku pobliskiego Pub'u i po kilku minutach siedzieliśmy już oboje na stołkach przy barze. Zamówiliśmy Tequilę i zaczęłam powoli sączyć napój alkoholowy rozmawiając z blondynem. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zaczęła dochodzić już 23. Londyn był już okryty ciemną płachtą gwiazd, więc postanowiłam wracać. Chad uparł się, że mnie odprowadzi, więc niechętnie się zgodziłam. Szliśmy śmiejąc się i żartując. W momencie, kiedy doszliśmy pod kamienicę,  ten objął mnie ramieniem i przyciągając do siebie przytulił. Zdziwiłam się.
-Dobranoc. -powiedziałam i weszłam do kamienicy. Wchodząc po schodach zerknęłam jeszcze przez okno, gdzie zobaczyłam oddalającą się sylwetkę chłopaka. Gdy chciałam otworzyć drzwi do mieszkania swoimi kluczami, nie mogłam. Były otwarte. Chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Zdjęłam buty i bluzę po czym zdziwiłam się widząc siedzącego w salonie Niall'a.
-Gdzie Sophie i Zayn? -zapytałam cicho na wszelki wypadek.
-Śpią. -powiedział krótko nawet nie odwracając się w moją stronę.
-Co Ty tu robisz?
-Wyłączyłaś telefon. -stwierdził. BRAWO GENIUSZU! pomyślałam i wyciągnęłam urządzenie z kieszeni.
-O popatrz, dzwoniłeś. - powiedziałam z sarkazmem w głosie na co ten zaśmiał się złośliwie.
-Jak było z Chad'em? -zapytał wstając z kanapy w salonie.
-To o niego Ci chodzi? Jesteś zazdrosny? - zdziwiłam się.
-Tak, o niego. Przecież jest. Był. Był przyjacielem tego sukinsyna. -warknął podchodząc do mnie.
-To nie znaczy, że przyczynił się do tego, co zrobił Franch. Niall do cholery przestań, bo to Ty nie chciałeś ze mną zostać.  -podniosłam lekko głos, jednak dalej starałam się być ostrożna by nie zbudzić reszty domowników.
-Nie chce, żeby coś Ci się stało. Nie spotykaj się z nim. -spojrzał mi w oczy.
-Zabraniasz mi się z nim widywać?! - krzyknęłam nie mogąc się dłużej powstrzymać. Chłopak chciał już coś powiedzieć, ale w tym momencie otworzyły się drzwi od sypialni Sophie i w nich stanął Zayn.
-Co się dzieje ?-zapytał zaspany. No tak... Kto normalny drze się o północy...
-Nic. Idę spać. Dobranoc. Cześć. Pa. - mruknęłam i weszłam do swojego pokoju zostawiając w salonie 2/5 One Direction.
 Przekręciłam kluczyk w drzwiach i biorąc z krzesła szorty z koszulką weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, rozpuściłam włosy po czym założyłam pidżamę. Wskoczyłam na łóżko i wzięłam laptopa na kolana. Weszłam na Twitter'a gdzie zobaczyłam w trendach #BringOneDirectionToPoland  zaśmiałam się pod nosem. Doskonale pamiętałam jak sama kiedyś brechtałam się ze śmiesznych dopisków "Directionerek" przy spamowaniu tym hasłem, żeby tylko dobić się na światową listę "Trends".
Jednak jeden tweet szczególnie przykuł moją uwagę.
"Masażysta na jutro poszukiwany. Szykuje się nocka na kanapie... "
Ja także wysłałam tweet'a.
"@NiallOfficial zaufanie to podstawa, bez niej związek nie istnieje. W szafie jest koc."
Chwilę po wysłaniu po pokoju rozległo się ciche pukanie do drzwi. Nie ruszyłam się. Nie miałam zamiaru mu otwierać. Chwyciłam telefon i wysłałam mu sms'a.
"DOBRANOC panie wiecznie obrażalski".
Odłożyłam laptopa na podłogę i przykryłam się szczelnie kołdrą. Zdenerwowałam się na słowa farbowanego. Nie mógł przecież zabronić mi spotykać się z Chad'em. Nic takiego nie zrobił. NIC.
Mimo swojej złości na Horan'a, nie czułam się za dobrze wiedząc, że śpi na kanapie. Z jednej strony śmiałam się z niego myśląc "dobrze mu tak", a z drugiej "biedaczek..." . Nasza pierwsza kłótnia. Mówią, że ponoć pierwsza jest najgorsza, a reszta jakoś przemija. Miałam nadzieję, że więcej już nie będzie. Choć ta jeszcze nie minęła... Rozmyślając o tym wszystkim zasnęłam opatulona szczelnie kołdrą.
  Rano, gdy się obudziłam coś było nie tak... Przecież nie zasypiałam przygnieciona czyjąś ręką. Lekkko się przeraziłam więc szybko otworzyłam oczy i napotkałam wzrokiem śpiącego Niall'a. Zdziwiłam się, przecież nie otwierałam mu... a ja nie lunatykuję...
Zdjęłam ze swojego brzucha jego dłoń budząc go tym samym.
-Prze- pra- szam. - wyszeptał składając pocałunki na moich policzkach i czubku nosa.
-Jak żeś tu wlazł? -spytałam z niedowierzaniem
-Jest takie coś jak zapasowe klucze w kuchni... -powiedział triumfalnie
-Kocham Cię Niall. - wypaliłam nie zwracając uwagi na jego poprzednie słowa.
 Chłopak przycisnął się do mnie ciałem i wpił w moje wargi. Wplotłam palce w jego włosy i smakując jego ciepłe usta masowałam jego głowę. Chłopak wsunął powoli dłoń pod moją koszulkę i zaczął delikatnie masować mój brzuch. Uśmiechnęłam się przez pocałunki co też udzieliło się blondynowi. Gdy jego dłoń zaczęła wędrować w dół, pokręciłam przecząco głową i odsunęłam go od siebie.
-Nie chcesz? -zapytał patrząc mi w oczy
-Nie to, że nie chcę. Tylko są tu jeszcze inni. -zaśmiałam się i pocałowałam go delikatnie w nagi tors.

*Oczami Sophie*


  Mruczenie kota? Traktor? Nie. Nie. Nie. Coś tu jest nie tak.

Otworzyłam oczy i znów ten dźwięk.
-MALIK NIE CHRAP!  - warknęłam cisnąc w mulata poduszką. Zerwał się nagle jak poparzony i spojrzał na mnie. Wyglądał przekomicznie.
-Oh God...  Coś się stało? Czemu rzucasz we mnie... poduszką ?- zapytał z niedowierzaniem
-Chrapiesz mudżynie !- zaśmiałam się na co zmrużył gniewnie oczy.
-Ja nie chrapię... nigdy nie chrapałem. NO !
-Tak sobie wmawiaj... - mruknęłam pod nosem i wstałam z łóżka. Po chwili jednak oberwałam czymś w głowę. Odwróciłam się powoli laserując spojrzeniem zbrodniarza. Ten zaczął się śmiać. Wczołgałam się z powrotem na łóżko siadając na nim okrakiem. Moje włosy spadały na jego idealnie wyrzeźbiony tors, a wzrok werbował dokładnie każdy detal jego twarzy.
- Myślisz, że jesteś fajna? - spytał, unosząc jedną brew w górę i oblizując wargę.
- Ja nie myślę, ja to wiem. - powiedziałam ciągle wpatrując się w jego oczy. Chłopak przejechał dłonią moich udach, na co lekko przygryzłam wargę.
- A ja? - spytał, przerywając intensywne wpatrywanie się we mnie.
- Ty? - spytałam, prowokacyjnie przejeżdżając dłonią po jego żuchwie - Ty jesteś nieogolonym Bambysem - zaśmiałam się, na co chłopak klepnął mnie w tyłek.
- A to za co? - spytałam oburzona.
- Nie pyskuj! - powiedział.
- Bo coo? - zaczęłam się przekomarzać.
- Bo oberwiesz buziakiem! - po chwili przewrócił nas tak, że on znajdował się u góry. Usatysfakcjonowany posłał mi szelmowski uśmieszek, na co tylko jęknęłam cicho. Zaczął serię pieszczot i czułości, których żadne z nas nie chciało przerywać. W końcu niechętnie wygramoliłam się z łóżka i ryknęłam śmiechem na widok miny Malika. 

 Zabrałam z szafy kremowy sweterek, granatowe rurki oraz czystą bieliznę, po czym weszłam do łazienki. Umyłam szybko zęby, ubrałam się a włosy spięłam w niesfornego koka na czubku głowy. Uśmiechnęłam się głupkowato do swojego odbicia i wyszłam zadowolona z toalety. Mulat siedział rozkraczony na łóżku wpatrując się w ekran swojego iPhone'a. Jednak gdy tylko znalazłam się przy nim podniósł głowę i uśmiechnął się.
-Wiesz, że wczoraj był tu Niall? W sumie to mówił, że chyba zostanie na noc ale nie wiem....
-Jak to? - spytałam zdziwiona. 
-Przyszedł zaraz po tym, jak poszłaś się kąpać. Później koło północy obudziła mnie Martha drąc się na niego... - wywrócił oczami i wciągnął spodnie na tyłek. Zastanawiało mnie to zdarzenie... Nie chciałam, by moja przyjaciółka cierpiała, ale też bałam się mieszać w jej sprawy. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do jej sypialni. Zapukałam, jednak nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Uznałam to jako zgodę na wejście. Zdziwiłam się stając w progu. Na łóżku siedział obrócony do mnie tyłem Niall ze słuchawkami szatynki na uszach. Był w samych bokserkach... Już po chwili sama ona wyszła z łazienki ubrana i uczesana.
-ooo, hej plebsie. -zaśmiała się zwracając na siebie uwagę blondyna. Wstał po czym uśmiechnął się do mnie nieśmiało i zdjął słuchawki z uszu odkładając je na biurko.
-Eee...aaaaa...yyyy... -zatkało mnie.
-Sorki, ale raczej nie zrozumiem, tłumacz Tadzik leży gdzieś w czeluściach Polski. -zaśmiała się rzucając w Nialler'a koszulką. Chłopak sprytnie włożył ciuch na siebie, po czym wsunął na dupę czarne spodnie z zamkami po bokach.
-To wy nie jesteście skłóceni? -zdziwiłam się. Dziewczyna już miała odpowiadać ale...
-Gdzie Hora... oooo... - za moimi plecami znalazł się mulat...
-Nie, nie jesteśmy skłóceni. - powiedział wywracając oczami blondyn.
-Dobra, nevermind. Dzwonił Liam i mamy koncert w Liverpool'rze jutro... - dodał Zayn, kładąc głowę na moim ramieniu i obejmując mnie w pasie.
-Dopiero teraz się o tym dowiadujemy?! - pisnął niezadowolony Niall
-Horan... Nawet ja pamiętam jak Li mówił to dwa tygodnie temu, geniuszu... -westchnęła Martha a ja zaśmiałam się cicho.
Szczerze? Martha i Niall byli parą... idealną. Ona? Szalona szatynka z dzikimi marzeniami do spełnienia i po części spełnionymi. On? Zwariowany, farbowany blondyn który spełnił swoje marzenia i wciąż o nie walczy. Zayn? Jedno słowo, jedno imię. Nic więcej ni trzeba mówić. Mój ukochany? Nie. Moje całe życie. 
Szykował się wyjazd do Liverpool'u i dwa dni spędzone z piątką totalnych wariatów i czwórką w miarę normalnych. Wreszcie, po tak długiej znajomości mogłyśmy z plebsem poznać słynny band 1D. Josh, Dan, Jon i Sandy... czyli dwa dni spędzone w towarzystwie dziewiątki chłopców i tylko jednej Marthy. Zapowiada się ciekawie...


***
To fall in love with a woman is to fall in love with life and with oneself ...♥

13 komentarzy: