piątek, 25 stycznia 2013

Fiftith Dream

Music: Jonathan Clay - Heart On Fire ( LOL version ) ♥

- Chcesz coś do picia, skarbie? - zadałam pytanie Zayn'owi, który właśnie gorączkowo przeszukiwał swoją szafę. Westchnęłam głośno i wzięłam do ręki niebieską bejsbolówkę, która wisiała na oparciu krzesła. - Tego szukasz? - spytałam z zadziornym uśmieszkiem, kiedy wreszcie udało mi się wyrwać go z zamyślenia.
- A, tak tak kochanie. To ta. I nie, nie chcę nic do picia. - podszedł do mnie z uśmiechem i pocałował w usta. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo mogłoby mi tego brakować. Przez chwilę stałam w takiej samej pozycji, jak mnie zostawił, co spowodowało cichy chichot u mojego chłopaka. Ocknęłam się po kilku sekundach opatulona jego silnymi rękoma. Oparłam głowę na jego ramieniu i napawałam się zapachem seksownych perfum. Po chwili zastanowienia, zaczęłam jeździć palcami po jego skórze.
- O czym myślisz?
- O Tobie, o mnie, o nas... o naszej przyszłości.. - przy tym ostatnim lekko się zawahałam. Zayn był niezwykle spostrzegawczy i wyczuł drżenie w moim głosie. Westchnął cicho i poczułam jego wargi na mojej głowie.
- Kotek, wszystko będzie w najlepszym porządku. Nie przez takie rzeczy przechodziliśmy, pamiętasz? - odsunął mnie na długość swoich ramion, wpatrując się wyczekująco.
Jęknęłam cicho pod nosem. No nie wiem, kochany, co mogło być gorsze od raka..
Mimo, że lekarze twierdzą, że jest w zaawansowanym stadium, to przecież tak naprawdę wszystko zależy od pacjenta... A Zayn całym sercem wierzy, że wyzdrowieje, to dlaczego ja mam w to wątpić?
Malik od czterech dni jest już w domu. Każdą sekundę spędzam z nim, nie odstępując mojego kochasia na krok. Praktycznie non stop jestem na wyciągnięcie jego dłoni.
Pojutrze jest dzień, którego obawiam się najbardziej ze wszystkich, czyli czas operacji. Na samą myśl mój brzuch zaciska się w nieprzyjemnym bólu. Obawy i wątpliwości, które mi towarzyszą, nie ustępują ani na moment. Staram się nacieszyć czasem, który teraz mamy. Robię wszystko, aby uśmiech nie znikał z jego twarzy, jednak w momencie, kiedy wewnątrz czujesz ogromny smutek, nie jest to takie proste.
- Idziemy? - zmieniłam szybko temat. Widziałam, że wyłapał to, że nie mam ochoty rozmawiać, za co byłam mu niezwykle wdzięczna. Przerzuciłam torbę przez ramię i ruszyłam w kierunku drzwi, chwytając Mulata za rękę.
Po kilku minutach spaceru, po oświetlonych lampami ulicach Londynu, Zayn odezwał się cicho.
- Dokąd mnie prowadzisz, Kotek? - spytał uroczym tonem, na co od razu uśmiechnęłam się pod nosem. Wtuliłam się w niego mocniej, a ten objął mnie silniej ramieniem, pomagając uporać się z gipsem.
- W miejsce, które powinno przywrócić Tobie wiele wspomnień... - powiedziałam dość cichym tonem, wpatrując się w jego błyszczące w blasku nocy oczęta.
Po kilkudziesięciu minutach przystanęłam na moment i obróciłam się przodem w jego stronę.
Uśmiechnął się pociągająco i pochylił nade mną, żeby złożyć kuszący pocałunek na moich ustach, jednak uprzedziłam go i przewiązałam mu bordową chustkę na oczy.
- Ej, to nie fair! - powiedział, co skomentowałam cichym śmiechem. Wspięłam się na palce, jadąc dłońmi po jego szyi, a następnie złożyłam delikatnego buziaka na jego malinowych wargach. Zamruczał cicho i objął mnie w pasie. Chwyciłam go za rękę i zaczęłam skakać w kierunku schodów.
Nie powiem, podróż na samą górę była dla mnie nie lada wyzwaniem, co nie umknęło uwadze Zayn'a. Po kilku minutach, zdyszana podniosłam metalową klapę. Wczołgałam się na górę, po chwili wciągając również Malik'a. Otrzepał się i posłusznie ruszył za mną. Kazałam mu usiąść na skraju murku, a sama wzięłam się za rozkładanie koca, zapalanie świeczek i wykładanie jedzenia.
Po chwili zadowolona z siebie stałam przed romantycznym obrazkiem, którym miałam zamiar umilić dzisiejszy wieczór. Dumna z mojego dzieła, całkowicie zapomniałam o czekającym na mnie lowelasie.
Podbiegłam do niego i przez krótką chwilę droczyłam się delikatnymi pocałunkami, które doprowadzały go do śmiechu. W pewnym momencie odplątałam supełek z tyłu jego głowy i ściągnęłam chustkę z jego twarzy. Chłopak stał z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc nadziwić się tym widokiem.
- Nie wierzę.. - dodał po chwili, a jego kąciki ust wykrzywiły się w szerokim uśmiechu. Odwrócił się w moją stronę i podniósł, obracając dookoła. Kiedy skończył, chwyciłam jego twarz w dłonie i wpiłam się w jego wargi, starając się przelać w ten sposób najszczersze uczucia, jakimi go darzę. Był to jeden z naszych najromantyczniejszych pocałunków do tej pory.
- Nie mogę uwierzyć, że zabrałaś mnie właśnie tutaj - powiedział zdziwiony. Zapewne zarumieniłam się ostro, bo przejechał delikatnie kciukiem po moim policzku.
- Tutaj wyznałeś mi, że mnie kochasz... - powiedziałam lekko zawstydzona.
- To była jedna z najpiękniejszych nocy spędzonych w moim życiu.
- Naprawdę? - uśmiechnął się szeroko - A jakie były pozostałe? - spytałam z ciekawością w głosie.
- Wszystkie z Tobą w roli głównej. - powiedziawszy to, przyciągnął  mnie do siebie i pogłębił nas w namiętnym pocałunku. Jego język pieścił zachłannie moje podniebienie, doprowadzając nas do wielkiej rozkoszy. Z mojego gardła wydobył się cichy jęk, który spowodował, że kąciki ust Mulata podniosły się w górę. Na zakończenie delikatnie przejechał koniuszkiem języka po moich wargach, a następnie wziął na ręce i zaniósł w kierunku kocyka.
Siedzieliśmy rozmawiając, karmiąc się nawzajem soczystymi truskawkami i popijając wykwintnego szampana. Nie miałam ochoty odrywać wzroku od jego oczu. Widziałam w nich wszystkie uczucia, którymi mnie darzył. Działał na mnie kojąco, a wręcz odurzająco. Uzależniona od jego spojrzenia, niczym zahipnotyzowana tonęłam w brunatnych tęczówkach.

* Oczami Marthy * 


Nialler trzymał mnie w mocnym uścisku, ani przez chwilę nie mając zamiaru wypuścić.
- Żarłokuuu, spadaj! - powiedziałam, śmiejąc się pod nosem. Ten zamiast spełnić moją komendę, zaczął jeździć wargami po mojej szyi, delikatnie pieszcząc każdy centymetr mojej skóry. - Ja przez Ciebie zwariuję... - westchnęłam głośno i obróciłam się w jego stronę, żeby móc pocałować go w usta. Ten cwaniak jednak przytrzymał mnie stanowczo i zagłębił się, namiętnie ssąc mój język. Jego dłonie wędrowały pod moją koszulką, rysując niewidoczne kreski na plecach.
Odsunęłam się na kilka centymetrów, zagłębiając w jego błękitnym spojrzeniu.
- Idę do sklepu, idziesz ze mną? - spytałam milutko.
- Nie, ja tutaj będę grzał miejsce dla Ciebie. - poklepał się po nogach, jednak zdecydowanie wyglądało to dwuznacznie. Przewróciłam oczami i zaczęłam męczyć się przy zakładaniu Convers'ów, które jak na złość nie wchodziły. Po chwili blondas znalazł się tuż przy mnie i gestem godnym księcia z bajki posadził mnie na stołku, po czym wsadził na moją nogę granatowego trampka.
- Ach, mój królewiczu! - teatralnie wzniosłam oczy ku górze, ostentacyjnie machając rzęsami.
- W takich momentach księżniczka całuje swojego księcia.
- Chyba ropuchę - pożałowałam tych słów szybko, gdyż chwilę potem tarzałam się na kolanach Horan'a torturowana atakiem łaskotek. Po kilkudziesięciu buziakach, wreszcie udało mi się wstać z podłogi.
- Jesteś niemożliwy... - wzniosłam błagalnie wzrok, po czym sięgnęłam po torebkę.
- Wróć szybko, proszę... - jęknął głośno, przy okazji opadając na kanapę razem z paczką żelek.
- Weź, idź, pobaw się z Louis'em, Harry'm, albo znajdź jakiegoś innego nygusa. - zaśmiałam się, zamykając za sobą drzwi.
Ruszyłam oświetloną uliczką.
Zbliżał się październik, przez co wieczorami robiło się na prawdę zimno. Naciągnęłam na zmarznięte dłonie rękawy bluzy mojego chłopaka i spokojnym krokiem zmierzałam w kierunku marketu. Od czasu do czasu przejeżdżał obok jakiś samochód, który nie zwracał na mnie jakiejkolwiek uwagi. Mój wewnętrzny monolog musiał naruszyć siły nieczyste, ponieważ po chwili tuż obok zatrzymał się czarny Mercedes. Przełknęłam głośno ślinę i ruszyłam żywszym krokiem. Usłyszałam za sobą trzask i dźwięk zamykanych drzwi, jednak nie miałam zamiaru się odwracać. Moim oczom ukazał się sklep, w którym pragnęłam się już znajdować.
Poczułam ręce na ramionach. Wrzasnęłam głośno, jednak męska dłoń uniemożliwiła mi dalszy atak paniki.
- Uspokój się, Martha! To przecież ja! - znałam ten głos doskonale. Odwróciłam się twarzą w stronę jego właściciela i ujrzałam szelmowski uśmieszek Chad'a. Chyba nie spodziewał się tego, że oberwie ode mnie z łokcia.
- Debil z Ciebie! Wiesz, jak mnie wystraszyłeś?! - spytałam podniesionym głosem. Uniósł dłonie w geście obronnym i spojrzał na mnie przepraszająco. Westchnęłam głośno i pociągnęłam go w kierunku sklepu. - Co tu właściwie robisz? - spytałam po chwili ciszy.
- Przejeżdżałem obok i zobaczyłem śliczną brunetkę, która wręcz trzęsła się z zimna. - po tych słowach okrył mnie skórzaną kurtką, za co byłam mu niezwykle wdzięczna. - Przykro mi z powodu Zayn'a... - powiedział, a w jego głosie można było wyczuć nutkę żalu.
- Nie jest teraz łatwo, uwierz.. Moja przyjaciółka przechodzi bardzo ciężki okres. Pojutrze będzie miał robioną chemię. - chłopak gwizdnął i schował dłonie do kieszeni. - Ale damy radę, jestem tego pewna. - zdziwiłam się, że mój głos był na tyle przekonujący. Wszystkich nas bardzo dotknęła ta sprawa, jednak staliśmy się spokojniejsi po otrzymaniu informacji na temat możliwych skutków operacji.
Przystanęłam na chwilę i spojrzałam na twarz blondyna. - Boję się cholernie, Chad... Boję się, bo wiem, co za jaja działy się w przeszłości... Los nie jest pewny, nie wiemy, co się wydarzy... A ja mam różne obawy. - powiedziałam na wydechu, wyczekując jego odpowiedzi. Nagle jego twarz zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do mojej. Zdębiała czekałam na to, co zaraz ma się wydarzyć. Ciepłe wargi musnęły moje, delikatnie rozchylając jej językiem. Przez chwilę nie miałam pojęcia, co się dzieje. Dopiero po pewnym momencie oprzytomniałam. Odskoczyłam od blondyna jak oparzona, patrząc na niego wściekłym wzrokiem.
- Co Ty odwalasz?! - wrzasnęłam, zaciskając dłonie w pięści. Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Przecież Ci się podobało... - szepnął, znów się do mnie zbliżając, jednak tym razem odsunęłam się w porę.
- Nie waż się mnie dotknąć. - wszystko we mnie buzowało. - Kocham Niall'a i nic tego nie zmieni. Najlepiej się odwal. - odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w kierunku domu.
- Martha, zaczekaj! - usłyszałam za sobą głos chłopaka. Przystanęłam na moment, patrząc na niego wyczekująco.
- Oddaj mi kurtkę. - moje wkurwienie osiągnęło level hard. Zdjęłam z siebie jego skórzaną szmatę i cisnęłam nią w pobliską kałużę. Doszła mnie jeszcze wiązanka przekleństw ze strony chłopaka.
Po chwili biegłam jak opętana w kierunku domu, a łzy spływały mi po policzkach. Myślałam, że jest moim przyjacielem, na którego mogę liczyć w każdym momencie mojego życia. A tym czasem okazał się zwykłym chujem. Przez moją nieuwagę potknęłam się o krawężnik, z impetem upadając na ziemię. Syknęłam głośno na widok pękniętych jeansów upaćkanych we krwi. Podniosłam się z ziemi i pokuśtykałam w kierunku domu chłopaków.
Drzwi otworzył mi zdziwiony Louis, którego nawet nie raczyłam obdarować spojrzeniem. Weszłam do kuchni w poszukiwaniu jakiejś apteczki, ale powodzenia, że jakąkolwiek tutaj znajdę.
- Oj, gdyby kózka nie skakała... 

- To by Ci teraz przyjebała, Tommo. - warknęłam na chłopaka, po czym kontynuowałam przekopywanie półek.
- Boże święty, co Ci się stało skarbie?! - do kuchni wleciał Nialler, który rzucił się w kierunku moich kolan.
- Niall, tu u góry bardziej boli. - westchnęłam, wskazując na swoją głowę. Chłopak podniósł się i pogładził mnie po policzku.
- Co się stało skarbie? - spytał troskliwie, przez co miałam ochotę ponownie się rozpłakać.
- Poszłam do sklepu, i nagle puff! - "PUFF" Louis zaczął przedrzeźniać mnie, biorąc do ręki chochlę i udając Harrego Potter'a.
- Lou? - mój chłopak skierował pytanie do przyjaciela.
- Taak? - spytał marchewkowicz.
- Wypierdalaj. - szatyn nic nie powiedział, tylko opuścił kuchnię. - I co się stało dalej? - znów przeniósł na mnie swój troskliwy wzrok, delikatnie masując moje biodra.
- I pojawił się Chad. - jego twarz momentalnie zbladła. - Nie wiem, Niall... nie wiedziałam, że będzie do tego zdolny.. - powiedziałam, ledwo powstrzymując nagromadzone w oczach łzy.
- Ale do czego? - wyczułam zdenerwowanie w jego głosie. Westchnęłam cicho i przeczesałam dłoniom włosy.
- Pocałował mnie... A potem wydarłam się na niego i pobiegłam do domu, potykając się po drodze. - nie mogłam patrzeć na wyraz jego twarzy, dlatego szybko wtuliłam się w jego bluzę. Zamknął mnie w silnym uścisku. Czułam, jak cały buzuje z nerwów. - Niall, proszę, zostaw go w spokoju. Już nie będę się z nim spotykać, ale obiecaj mi proszę, że nic mu nie zrobisz.
- Obiecuję. - powiedział to, o dziwo dość szybko, co mnie od razu zaniepokoiło.
- I obiecaj, że nie naślesz nikogo na niego. - po moich słowach przeklął pod nosem. 

- Obiecuję.. ale jeżeli jeszcze raz.. - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Nie będzie następnego razu. - powiedziałam stanowczo, głaszcząc dłońmi jego włosy
.
 

* * *
Dobra, 50, który totalnie mi nie wyszedł... wybaczcie :c Wynagrodzę to, obiecuję! <3
Laski, pisać w komentarzach, czy chcecie w następnym rozdziale coś pikantnego ; )
A do porządnej "sceny" potrzebne 10 komentów. Zaniedbujecie to ostatnio, a mi się przykro robi :c :c :C


4 komentarze:

  1. No pewnie że chcemy ,,coś pikantnego'' ;)
    Dawaj następny jak najszybciej, proszę Cię bardzo.
    Kocham Twojego bloga ♥.
    Masz wielki talent dziewczyno :****

    OdpowiedzUsuń
  2. No pewnie, że chcemy ,,coś pikantnego'' ;)
    Dodaj następny jak najszybciej, proszę.
    Kocham Twojego bloga ♥
    Masz talent dziewczyno :*****

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha. :D Genialna scenka z Marthą i Niall'em gdy jej zakładał trampka. xd Albo Lou niczym Harry Potter. :D A Zayn z Sophie są tacy słodcy. ^^ I rozdział całkowicie Ci wyszedł. :)
    Czekam na następny.!

    Pozdraawiam.! ;*

    OdpowiedzUsuń