sobota, 26 stycznia 2013

Fifty-first Dream

Music: 1D - Irresistible


18+
*Oczami Sophie *
Przegryzłam soczystą truskawkę,ukradkiem patrząc na Malika, który delikatnie błądził palcami pod moją koszulką. Wiedziałam doskonale, co ten bambus kombinuje. Uśmiechnęłam się delikatnie i wtulona przejechałam wargami po jego szyi, na co zadrżał lekko. Skierował swoją twarz w moją stronę i już po chwili leżał na mnie całym ciężarem.
- Spokojnie, romeo. - zaśmiałam się pod nosem. Błądziłam palcami po jego żuchwie, polikach i wargach, które chwilę potem przyssały się znienacka do moich. Liczna ilość namiętnych, długich i głębokich pocałunków wprowadzała mnie w stan euforii. Ściągnęłam z siebie koszulkę, pomagając również Zayn'owi. Zamruczał głośno i dobrał się do zapięcia od stanika. Zdziwiłam się, ponieważ tym razem bez problemu dał sobie radę.
- Skarbie, nie wolno Ci się przemęczać w obecnym stanie.. - szepnęłam smutno. Przejechał wargami po moim uchu, delikatnie przygryzając jego płatek. Czułam, jak coraz większe ciepło ogarnia moje ciało.
- Chrzanić zasady. - powiedział, wpijając się w moje usta.

* Oczami Niall'a *
Cała sprawa z tym Chad'em wyprowadziła mnie całkowicie z równowagi. Najchętniej przyłożyłbym mu w ten lalusiowaty ryj, jednak złożyłem obietnicę, której nie mogę złamać.
Chociaż... Martha wcale nie musi się o tym dowiedzieć. Krew mnie zalewa na myśl, że gościu, który dotknął mojej dziewczyny wbrew jej woli swobodnie chodzi tymi samymi ulicami, co ja.
Usłyszałem dźwięk przekręcanego zamka. Moja dziewczyna poszła się myć, to najlepsza okazja. Pobiegłem do sypialni, gdzie dzięki Bogu znalazłem jej telefon. Szybko wystukałem w kontaktach "Chad". Na szczęście nie było prócz tego żadnej minki, ale moim zdaniem powinien nazywać się "Gównojad". Wystukałem prędko sms'a. Miejmy nadzieję, że mój plan się powiedzie.
" Spotkajmy się za 10 minut w parku. Pilne. x ". Zdenerwowany stukałem palcami o krawędź stolika. Słyszałem, jak woda pod prysznicem zaczyna lecieć. Czyli miałem jeszcze trochę czasu. Po chwili usłyszałem dźwięk sms'a. Szlag by to, że głośność była nastawiona na maksa, jednak najprawdopodobniej Martha niczego nie usłyszała. Chłopak potwierdził spotkanie. Usunąłem szybko dowody zbrodni i zarzuciłem kurtkę na ramiona.
- Kochanie, lecę po coś słodkiego do sklepu! - skłamałem. Bardzo mnie to bolało, ale nie potrafiłem inaczej. Skurwiel musiał dostać w kość. Omotałem się kapturem, żeby przypadkiem żadna fanka czy dziennikarz nie rozpoznali mnie w tych ciemnościach. Chwyciłem kluczyki i wyszedłem z domu. Powiew chłodnego wiatru uderzył w moje rozgrzane poliki.
Szedłem pewnym krokiem, nie rozglądając się na boki. Miałem w głowie tylko jedno. Zemstę.
Po pięciu minutach dotarłem do parku, w którym świeciły się jedynie dwie lampy. Omiotłem spojrzeniem pobliskie ławki, jednak spotkał mnie zawód. Byłem tu całkowicie sam.
Usiadłem na starym, dębowym pieńku, nerwowo przebierając palcami. Mijały minuty, a ja miałem wrażenie, jakbym siedział tu całą wieczność. Lodowate powietrze przeszywało mnie na wskroś.
Wyostrzyłem wzrok i przy jednym z drzew dostrzegłem ciemną postać,  stojącą do mnie tyłem. Poderwałem się i po cichu ruszyłem w jego kierunku. Trzymał telefon w dłoniach, po chwili przykładając go do ucha.
- Halo? Martha? - doszedł mnie niski, lekko skrzekliwy głos.
- Nie, Nialler. - po czym zafundowałem mu kopniaka w plecy. Chłopak totalnie zdezorientowany, runął na ziemię. Odwrócił się w moją stronę, a w jego oczach malowała się panika. Chytry uśmieszek pojawił się na mojej twarzy.
 - A rodzice nie nauczyli Cię, że nie wolno brać tego, co do Ciebie nie należy? - spytałem, ponownie zamachnąwszy się nogą w stronę jego żeber. Chłopak jęknął głośno, zginając się w pół. Ukucnął przy nim, chwytając niespodziewanie za jego narządy, coraz mocniej je ściskając. 
- A teraz posłuchaj, skurwysynu. Jeszcze raz ją tkniesz, jeszcze raz zbliżysz się do niej, jeszcze raz do niej zadzwonisz, a przysięgam, że osobiście wyrwę Ci jaja i nakarmię nimi dobermany mojego kumpla. - Chłopak krzyknął, kiedy prawie nie zgniotłem jego klejnotów. Splunąłem na niego, podnosząc się powoli. 
- Może to Ciebie czegoś nauczy. -powiedziawszy to, ruszyłem w stronę domu.
Z jednej strony czułem ogromną satysfakcję, a z drugiej... z drugiej czułem się podle, oszukując moją ukochaną. Obiecałem, że tego nie zrobię, a jednak.. Jednak nie dotrzymałem słowa. Nie potrafiłem...
Zaszedłem po drodze do sklepu, gdzie od niechcenia wziąłem byle jakie żelki. Po kilku minutach stałem pod drzwiami, wyciągając kluczyki z kieszeni. Wszedłem do mieszkania, ściągając prędko buty i kurtkę. Wbiegłem po schodach do mojego skarbka. Zobaczyłem ją, słodko opartą o parapet okna. Wpatrywała się w Londyńskie niebo, które było dzisiaj niezwykle gwieździste. Podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu. Coś było nie tak. Wyplątała się z moich objęć i spojrzała na mnie z wyrzutem. Zdezorientowany, stałem, wciąż trzymając jej ciepłą dłoń.
- Skarbie, co jest? - spytałem, a napięcie wewnątrz mnie coraz bardziej rosło. Chwilę wpatrywała się we mnie milcząc, a potem jej usta zacisnęły się w wąską kreskę.
- Ty już dobrze wiesz, o co chodzi! - wysyczała przez zęby. - Jak mogłeś, obiecałeś mi! - wręcz wykrzyczała mi te słowa prosto w twarz. Przecież to niemożliwe.. Czyżby ten skurwiel zadzwonił do niej?! Odważył się?! - Co, pewnie główkujesz, jak taka głupia ja, Twoja dziewczyna się dowiedziałam, tak?! Chociażby w ten sposób że zadzwonił do mnie Chad. Myślałam, że to Ty, dlatego bez namysłu odebrałam. A tam co?! - zamarłem. - a tam słyszę krzyki mojego chłopaka, który tłucze mojego kumpla. I co? Masz coś na swoje wytłumaczenie?! - nie odezwałem się. - Okłamałeś, mnie, Horan. Zraniłeś mnie tym samym. A prosiłam, prosiłam Cię, żebyś go nie krzywdził. - powiedziała, uderzając we mnie pięściami.
- To znaczy, że coś do niego czujesz? - spytałem po chwili. Spojrzała na mnie, a ogień buzował jej w oczach.
- Nie, to znaczy, że nie chcę, żeby ktokolwiek więcej ucierpiał. Fakt faktem, był kiedyś moim przyjacielem. Zrobił coś, co było nie na miejscu, ale nie musiałeś od razu łamać mu żeber! - zagotowało się we mnie. Przywarłem ją do ściany, stanowczo przytrzymując za nadgarstki.
- Zrobiłem to, bo nie mogłem tak po prostu darować winy komuś, przez kogo płakałaś. Bo nie mogłem  znieść myśli, że chodzi sobie bezkarnie po Londynie. Bo jestem o Ciebie chorobliwie zazdrosny, bo boję się, że Cię stracę. Dlatego serce każe mi robić wszystko, żeby tylko zatrzymać Cię przy sobie. Jestem w Tobie chorobliwie zakochany, i to nieodwołalnie. - dodałem. Spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami, z których po chwili cała złość wyparowała. To był ten moment, którego obydwoje pragnęliśmy.
Wpiłem się łapczywie w jej wargi, gwałtownie chwytając ją w pasie. Odwdzięczyła się tym samym, błądząc dłońmi po mojej twarzy. Pieściłem zachłannie jej język, wyginając go na wszelkie możliwe sposoby. Moje ręce powędrowały na jej uda, którymi po chwili oplotła mnie w biodrach. Przeniosłem nas na łóżko, gdzie nieopanowanie runąłem na nią. pieszcząc każdy fragment jej skóry. Moje pożądanie było ogromne, a na dodatek miałem wielką potrzebę udowodnienia jej, jak ważna jest dla mnie. Szybkim ruchem zrzuciliśmy z siebie ubrania. Leżała pode mną całkiem bezwładna, dysząc nierówno. Przejechałem opuszkami palców po jej piersiach, mrucząc z rozkoszy.
- Jesteś taka piękna.. - wyszeptałem, składając pocałunki na jej brzuchu. Jej paznokcie zmysłowo drapały moje plecy, przyprawiając mnie o cudowne dreszcze. Ssałem jej sutki do momentu, aż nie stały się całkiem bordowe, moje ręce wędrowały po każdym detalu jej ciała. Z powrotem przeniosłem się na jej usta, leniwie je przygryzając. Oplotła rękoma moje ramiona, mocniej przyciskając do siebie.
- Wejdź we mnie. - wyszeptała. Zgodnie z jej życzeniem wszedłem powoli. Jęknęła cicho, wrzynając paznokcie w moją skórę. Wróciłem do jej warg, które ochoczo zacząłem całować, coraz głębiej wchodząc w nią i językiem, i przyjacielem. Nasze ruchy stały się zsynchronizowane, a euforia rozkoszy rozpierała nas od środka. Nie miałem zamiaru kończyć. Było to najwspanialsze uczucie, jakiego miałem zaszczyt doświadczać. Łączyć się w miłości razem z kobietą, z którą mam zamiar spędzić resztę życia. Naparłem na nią mocniej, przez co jej głośniejsze jęki wpędzały mnie w większe podniecenie. Nasze dłonie znajdowały się wszędzie, a języki buszowały po całym ciele. Chciałem poczuć, posmakować jej całej... Chciałem czuć, że jest tylko moja i nigdy więcej się to nie zmieni. W kulminacyjnym momencie wygięła się w łuk, wgryzając się mocno w moje wargi. Syknąłem lekko, jednak ból był niczym w porównaniu z przyjemnością. Delikatnie opuściłem jej ciało, opadając tuż obok na poduszkę. Spojrzałem na jej piękną buzię, udekorowane przez ostre rumieńce. Delikatnie przejechałem rozgrzaną dłonią po jej klatce piersiowej, próbując w ten sposób uspokoić jej rozszalały oddech. Przejechała opuszkiem po mojej powiece, posyłając mi nieśmiały uśmiech.
- Wierzę Ci, Niall. - moje serce zalała fala szczęścia. Cmoknąłem ją namiętnie w usta, a następnie opatuliłem ramieniem, przyciągając do siebie mocniej. Przez cały czas składałem delikatne pocałunki na jej szyi, a po chwili zorientowałem się, że moja kruszyna zasnęła. Zaśmiałem się pod nosem, sięgając po pościel i szczelnie nas przykrywając. Zatopiłem twarz w jej włosach i z promieniejącym od szczęścia sercem, zasnąłem przy boku mojej księżniczki.

* Oczami Sophie *
- Nie, Zayn. Nie ma "chrzanić zasady". Boję się o Ciebie..pojutrze masz bardzo trudny zabieg.. Z resztą... nie wolno wariować przed chemioterapią. - powiedziałam stanowczym głosem, napotykając jego zawiedzione spojrzenie. Zaśmiałam się i pstryknęłam go lekko w nos. - Obiecuję Ci, że jak wyzdrowiejesz, zafunduję Ci seks, jakiego jeszcze w życiu nie miałeś i o jakim nawet nie marzyłeś. - Usiadłam na nim okrakiem, wpijając się w jego usta. ten chwycił moje piersi, masując je delikatnie. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Cycuszki! - powiedział niczym dziecko, które dostało swoją wymarzoną zabawkę. Zaśmiałam z politowaniem i wróciłam do całowania mojego przystojniaka. 


***



***
Powinno to być w poprzednim 10 komentarzy, a były tylko 4 :ccc Łezka.  Ale jestem wielkoduszna i wrzuciłam, bo mi humor dopisuje :)
Kocham Was i spróbuję zmotywować do komentowania.
I ten... no! To chyba ostatni rozdział w ten weekend, chyba że...
Proszę, komentujcie noo... to takie proste, a sprawia tyle radochy! No tyle co paczka żelek noooo :*
Sophie ♥

9 komentarzy:

  1. Kocham ♥ kocham ♥ kocham ♥
    Mam nadzieję, że będziesz jeszcze bardziej wielkoduszna i dodasz nn jutro, please :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszy blog jaki czytałam i czytam!
    Zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń
  3. I znowu nie wiem co napisać. xd Rozdział jak zwykle genialny i w ogóle wszystko jest pięknie, cacy. ^^
    Czekam na następny.

    Pozdraawiam.! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie jest genialne, najlpepsze jakie czytałam ! <3
    Czekam na następne rozdziały ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczny rozdział;) Ta ostatnia wypowiedź Zayna była zajebista;* Proszę, dodaj coś szybciutko;(

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń