poniedziałek, 14 stycznia 2013

Forty-seventh Dream

Music: Ross Copperman - Holding on and letting go

*Oczami Marthy*

Na szczęście wyciągnęłam ją na te parszywe zakupy. Te pięć odpicowanych gnojków będzie mnie po stopach całować. No fakt, wynikły z tego także pewne dobre rezultaty. chociażby szykująca się dziś wieczorem domówka.
 Łaziłyśmy po sklepach w poszukiwaniu ciekawych kreacji. Było mi głupio oszukiwać Sophie.. Jednak robiłam to dla jej dobra. Sama siebie okłamuję! Przecież wkręcam jej kity, żeby jej nie zranić i nie rozedrzeć emocjonalnie jeszcze bardziej. Ale to i tak nadejdzie, bo ten żelowaty bambus i kudłaty szczeniak nie kryją niechęci do siebie. Mam nadzieję, że po powrocie nie zastaniemy dwóch głów nadzianych na bale z ogórkami zamiast oczu. Wyrwałam się z zamysłu, podczas gdy przyjaciółka miała sobie sukienkę w stylu galaxy, Spojrzała na mnie nieśmiało. Wyglądała prześlicznie.
- Albo ją kupisz, albo przyszyję Ci ją do tyłka. - zgromiła mnie spojrzeniem, jednak posłusznie wróciła z powrotem to przebieralni. Rozejrzałam się dokoła, kiedy nagle mój wzrok zatrzymał się na wysokim blondynie.
- Chad! - krzyknęłam, zwracając przez to na siebie uwagę większości klientów.
- Martha, tęskniłem! - już po chwili znalazł się przy mnie mocno ściskając. Jak zwykle pachniał zabójczo Calvin'em Klein'em.
- Co tutaj robisz? - spytał z uśmiechem.
- A właśnie jestem z Sophie i wybieramy sukienki na dzisiejszą domówkę.
- O, świetnie! - powiedział z nutką rozczarowania w głosie. To był impuls.
- Może przyjdziesz? - jego oczy zabłysły lekko, a jego twarz wykrzywiła się w szerokim uśmiechu.
- Z miłą chęcią. - powiedział. - To o której i gdzie? - podałam mu dokładny adres i godzinę.
- Chodź, pomogę Ci znaleźć sukienkę. - powiedział, ciągnąc mnie za rękę w kierunku wyjścia. Zawahałam się.
- A co z Sophie? - przygryzłam lekko wargę.
- Oj daj spokój, chyba się na Ciebie nie obrazi? - uniósł jedną brew i z szelmowskim uśmieszkiem badał mnie wzrokiem.
- Pewnie nie. - wmawiałam sobie. Weszliśmy do kolejnego sklepu, gdzie od niechcenia przesuwałam wieszaki. Spojrzałam na twarz Chad'a. Był lekko zamyślony a jego wzrok skierowany był prosto na mnie.
- Co się tak patrzysz? - spytałam.
- Jak tam Twój chłopak? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Zdziwiła mnie bardzo jego treść, jednak nie pozwoliłam po sobie tego poznać.
- No wiesz.. Ma się dobrze, jesteśmy razem.. I ogólnie tak jakoś.. - nie wiem czemu, nie potrafiłam powiedzieć przy nim jak bardzo się z Niall'em kochamy.
- To dobrze. - powiedział, a wyraz jego twarzy ani na moment się nie zmienił. - O, ta jest śliczna! - powiedział, podając mi do rąk piękną sukienkę.  Natychmiast ją przymierzyłam, pasowała jak ulał.
Zza zasłony doszedł mnie głos blondyna.
- Ejj.. pokaż się, też chcę nacieszyć oko. - mimowolnie na mojej twarzy wystąpiły rumieńce.
- Zobaczysz wieczorem. - poszliśmy do kasy, gdzie obsłużyła nas miła ekspedientka. To kiecki dorzuciłam jeszcze buty i drobny naszyjnik. Chad zabrał mnie do kawiarni, gdzie wypiliśmy po dużej Latte. Było już grubo po szóstej, a impreza miała się zacząć o ósmej. Chad odwiózł mnie pod sam dom. Ucałowałam go w policzek grożąc, że jak się nie zjawi, to może liczyć na to, że obudzi się bez włosów. Skomentował to jedynie głośnym śmiechem.Wyjęłam kluczyki i weszłam do mieszkania. W salonie paliło się światło. Jak się okazało, siedziała tam moja przyjaciółka, robiąc sobie kreski nad górną powieką.
- Heej.. - mruknęłam niepewnie. Wystawiła rękę, uciszając mnie tym samym.
- Nic nie mów. - wyczułam jad w jej głosie. Oj niedobrze,wkurzyłam tygryska.
W ciszy poszłam wziąć prysznic i umyć włosy. Stanęłam przed lustrem, nie wiedząc, jak wziąć się za makijaż. Wyszłam z toalety i nerwowo łaziłam po pokoju. W drzwiach nonszalancko stała Sophie z kamiennym wyrazem twarzy. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, ta wywróciła oczami i podeszła do mnie, chwytając za rękę. Pociągnęła mnie w kierunku salonu i siłą wepchnęła na kanapę. Wolałam się nie odzywać. Lepiej nie zadzierać z nią, kiedy pohamowuje gniew. Ta wzięła podkład i zaczęła tworzyć na mojej twarzy cuda. Następnie podłączyła lokówkę. Szczęściarze same z siebie się włosy kręciły, dlatego nie potrzebowała takich bajerów. Kiedy chciałam z ciekawości dotknąć loczków, ta bezczelnie trąciła mnie w palec tym rozgrzanym dziadostwem, na co warknęłam głośno. W pół do ósmej byłyśmy gotowe. Przyznam, że wyglądałyśmy powalająco w naszych nowych sukienkach i przepięknych makijażach. Chwyciłam kopertówkę i wyszłam razem z blondynką z mieszkania. Pojechałyśmy jej alfą, bo i tak planowałyśmy zostać u chłopców na noc.
Po około 15 minutach znajdowałyśmy się pod domem 1D. Sophie zaparkowała tuż obok Range Rover'a Harrego, po czym z godnością księżniczek kroczyłyśmy w kierunku drzwi.
Otworzył nam jakiś obcy facet z wielkim bananem na twarzy.
- No witam szanowną Katie i Mia'e. Zapraszamy, zapraszamy. - spojrzałyśmy po sobie i już chciałam się odezwać, kiedy Sophie zasłoniła mi usta dłoniom.
- Daj spokój. Pewnie jak był mały, to matka robiła mu inhalację z czystego zielska - parsknęłam śmiechem, a następnie ściągnęłam płaszcz. Obok mnie teleportował się nagle Louis, który ku mojemu przerażeniu, wziął mnie na ręce i zaczął biegać po opustoszałym salonie.
- Znalazła się, znalazła! A nie mówiłem, HORAN?! - zaczął się drzeć jak opętany, przez co przyłożyłam mu plaskaczem w czoło. Po chwili ktoś wyszarpał mnie z objęć Marchewkowicza i mocno przytulił. Trudno się oczywiście domyślić, kim był ten uroczy młodzieniec. Bez problemu odnalazłam jego usta i złączyłam nas w soczystym pocałunku.
- Witaj skarbie - wymruczał mi do ucha, przez co zalała mnie fala ciepła. Omiotłam wzrokiem pomieszczenie. Było już paru gości, jednak zapewne tłumy zwalą się za około 15 minut. Podreptałam w kierunku kuchni razem z blond kartoflem, który uczepił się moich bioder.
- Nialler, odczep się kotku. - powiedziałam nonszalancko. Ten w ramach buntu przykleił się jeszcze bardziej. Jęknęłam cicho.
- Harryyy! Harold! Gustaw! - loczek spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem.
- Słucham Cię moja droga - podszedł i obrzucił nas krótkim spojrzeniem.
- Raaatuuuuj... - zawyłam. Chłopak zniknął na chwilę w spiżarni, po czym wyszedł ze słoikiem nutelli i wielką łychą.
- Kici kici kiiiciii... Horanek, paczaj, co pan maaa.. - machał mu łyżką przed nosem. Wiedziałam, że wstrzemięźliwość Nialler'a nie potrwa długo, jednak ku mojemu zdziwieniu odezwał się głosem męczennika.
- Przykro mi, pokręcony szopie, ale ja mam tu coś znacznie słodszego od nutelli. - w całym domu nastała cisza. Wszyscy z niedowierzaniem przyglądali się żarłokowi z otwartymi buziami.
- Czy... czy ja się właśnie przesłyszałem? Czy Horan wyrzekł się żarcia?! - spytał ze zdumieniem Liam. Do kuchni wleciała Sophie, a jej dłoń mocno ściskał Zayn. Blondynka na widok naszych twarzy ryknęła głośnym śmiechem, potykając się o nogi swojego kochasia i lądując tyłkiem na podłodze. Głośny brecht wszystkich zgromadzonych rozniósł się po domu.
- Choć skarbie, przejdziemy się. - mruknął mi do ucha irlandczyk, po czym opuściliśmy dom. Szłam wtulona w jego bok, czując na plecach jego gładkie palce.
- Tęskniłem.. - mruknął, prawie niesłyszalnie.
Nasze życie ostatnio było niezwykle pokręcone... Było więcej złych, niżeli dobrych momentów. Nic nie idzie po naszej myśli, nie potrafimy zapanować nad losem. Każda następna minuta jest jedną nie wiadomą, która może przynieść nieoczekiwane sprawy. Dlatego powinniśmy cieszyć się każdą momentem, każdym ciepłem i spojrzeniem. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Już nie raz przekonałam się o tym na własnej skórze.
- Ja też.. Mam nadzieję, że ten koszmar się skończy. - powiedziałam na wydechu. Poczułam, jak przyciąga mnie do siebie jeszcze bardziej. Ciepło i uczucie, które od niego emanowało, opatulało mnie tarczą bezpieczeństwa. Jego bliskość była jak balsam na moje zmęczone serce.
- I jak było na zakupach? - zatkało mnie. Zapewne mój chłopak nie będzie zadowolony, jak powiem mu, że byłam z Chad'em. A z jednej strony... ten oto człek ma się zjawić na imprezie. Chyba należałoby przygotować na to żarłoka.
- No.. kupiłyśmy sobie sukienki - powiedziałam, wskazując na moją kieckę, a potem spojrzałam głęboko w jego ucieszone oczy. - No a ptm sptklam.. e z adem... - powiedziałam przez zęby.
- Co zrobiłaś? - uniósł jedną brew w górę.
- spotam...se...z... hadm.. - powiedziałam już trochę głośniej. Widząc znak zapytania malujący się na jego twarzy, westchnęłam głośno i przystanęłam. - Spotkałam się z Chad'em. - jego twarz momentalnie się napięła. Ścisnął wargi w prostą kreskę. Ups.. Zły Horanek... To nic dobrego nie zwiastuje. - Niall.. - zaczęłam, laserowana spojrzeniem. - my jesteśmy tylko kumplami, zrozum to wreszcie.. - powiedziałam z niezadowoleniem. Chłopak westchnął głośno.
- Eh.. przepraszam kocie... Po prostu jestem zazdrosny o Ciebie, zrozum - cmoknął mnie w usta.
- No i zaprosiłam go na imprezę. - widać było, że tego się nie spodziewał. - Proszę, bądź miły...

- Masz zapewniony monitoring przez całą potańcówkę. - zaśmiałam się tylko i wspięłam na palce, żeby mieć lepszy wgląd na jego usta.
Szliśmy w kierunku domu, kiedy do naszych uszu zaczęła docierać muzyka.
- Woho, impreza trwa, a nas na niej nie ma? - spytał z wyrzutem Niall.
- Chodźmy! - krzyknęłam, po czym pociągnęłam go za rękę i porwałam do domu 1D.
W środku panował gwar, światła były zgaszone, jedynie migała dyskotekowa lampa. Mają znajomości to i mają sprzęt. W korytarzu Horan pociągnął mnie znienacka i przywarł do ściany. Dłonią przejechał po moim zarumienionym policzku, a jego usta błądziły w okolicy mojej szyi.
- Może zerwiemy się troszkę wcześniej z imprezy..? - spytał, zafascynowany składaniem pocałunków na mojej skórze.
- Mo..może.. - wyjąkałam. Podciągnął mnie za uda, żebym mogła opleść go nogami. Wtedy napotkał moje usta i złączył nas w niepohamowanym od żądzy pocałunku. Łapczywie ssał mój język, nie pozwalając choć na chwilę wyplątać się z jego uścisku. Horan był starszy... i silniejszy.. Ta myśl mnie dodatkowo podnieciła.
- Ale... - powiedziałam między pocałunkami. - potem. - wysapałam, odrywając się od niego. Przez jego twarz przeszedł cień rozczarowania, jednak po chwili pojawił się na niej cwany uśmieszek.
- Trzymam za słowo... bo jak nie, to przestanę być taki grzeczny. - zaśmiałam się cicho i ostatni raz cmoknęłam go w usta.
Weszliśmy do środka, gdzie aż roiło się od ludzi. Wzrokiem lustrowałam każdego, próbując doszukać się znajomych twarzy. Nagle poczułam dłoń na ramieniu. Odwróciłam się i dostrzegłam uśmiechniętego Chad'a. Odsunęłam się od Horan'a i przytuliłam gościa. Mój chłopak chrząknął głośno, próbując przekrzyczeć muzykę. 

- Cześć Chad. - odezwał się. Uścisnęli sobie dłonie. Byłam z mojego blondaska naprawdę dumna.
- Przyszedłem z kolegami, nie obrazisz się? - skierował to pytanie raczej do mnie.
- Nie, nie! To bardzo dobrze! - uśmiechnęłam się i pociągnęłam mojego chłopaka w stronę kuchni, gdzie mieściła się cała fabryka drinków. Na stołku siedziała Sophie. Podeszłam do niej i mocno przytuliłam.
- Już się nie gniewasz? - spytałam najsłodszym głosikiem, na jaki było mnie stać. Ta z lekkim uśmieszkiem przewróciła oczami. W mieszkaniu nie była zbyt szczęśliwa, kiedy jej powiedziałam, dla kogo ją olałam. Przyjrzałam jej się bardziej i wtedy dostrzegłam jej mocne rumieńce na twarzy.
- Jesteś czerwona jak burak! - ona zrobiła zaskoczoną minę, a po chwili zrobiła się wręcz bordowa.
- Byłaś z Malikiem! - prawie że krzyknęłam. Ta uciekła wzrokiem i zaczęła nerwowo bawić się kosmykiem włosów. - Uuu... Phie.. nie wiedziałam, że Ty taka.. - wtedy oberwałam od niej w łeb i na tym skończyło się moje doprowadzanie jej do szału. Szedł w naszym kierunku Ziall z tacką pełną drinków. Zayn objął Sophie i ucałował w szyję. Spłonęła kolejnym rumieńcem.
- Nie wiem Malik, coś Ty jej zrobił, ale jest już czerwona do granic możliwości. - wszyscy ryknęliśmy śmiechem, a Sophie chciała się zapaść pod ziemię.
- Niall, nie chcę nic mówić, ale masz na ustach czerwoną szminkę. Czy to przypadek? - odgryzła się.
Po chwili zjawiła się reszta naszej paczki. Widziałam, że między Zayn'em a Harry'm była cholernie napięta atmosfera. Postanowiłam wyciągnąć wszystkich na parkiet. Szaleliśmy w rytmie LMFAO.
Kręciłam piruety, raz co raz wpadając w objęcia innego partnera. Szumiało mi w głowie, ale czułam się zajebiście. Wreszcie wpadłam w ramiona mojego ukochanego księcia. Nie potrafiłam się dłużej powstrzymywać. Zatopiłam się w jego ciepłych, mięciutkich wargach, leniwie błądząc językiem po jego podniebieniu. Jego dłoń zawędrowała pod moją koszulkę, a druga dotykała policzka. Przywarłam do niego jeszcze mocniej, zważając na to, że jestem pijana. Blondyn nie pozostał dłużny. Robiło się coraz goręcej. Powoli zaczęłam ciągnąć go w kierunku schodów. Oderwał się na chwilę i posłał mi łobuzerski uśmiech. Podniósł mnie i zaczął nieść, nieprzerwanie pieszcząc.
- STOP! STOP! - usłyszałam zrozpaczony krzyk Sophie. Muzyka ucichła. Na środku parkietu klęczała moje przyjaciółka z nieprzytomnym Zayn'em na kolanach. 




***
Przepraszam.. Przepraszam.. Przepraszam! Wiem, że mnie zabijecie za tak długą nieobecność i całkowicie się Wam nie dziwię :c 
Wybaczyyycie? :*
Dzięki Laski. 

Btw. to właśnie się skapnęłam, że napisałam już 47 rozdziałów O.o Masakra, co nie? :D

Pozdrrawiam ♥

2 komentarze:

  1. Napiszę tylko, że rozdział jak zwykle genialny. :) Nie chcę mi się dzisiaj rozpisywać, bo dopiero do domu wróciłam. :)
    Czekam na następny.!

    Pozdraawiam.! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Sexi.Flexi.Bitch16 stycznia 2013 12:18

    Yeyeyeye! czytam tego bloga od 4 dni i jestem w niebo wzieta! Kocham Cie! Kazdy nastepny rozdzial lepszy od poprzedniego! Dodawaj mi tu szybko nowe bo zwariuje! └(^o^)┘

    OdpowiedzUsuń