poniedziałek, 3 grudnia 2012

Forty-first Dream

Music: One Direction

- To jakiś żart, prawda? - spytałam z nutką nadziei, niestety reakcja moich przyjaciół była równoznaczna z tym, że nie robią sobie ze mnie jaj. 
Zsunęłam się na dół po ścianie. Nie wiedziałam co myśleć. Nie docierało do mnie, że mój ukochany przyjaciel odszedł. Odszedł i nigdy więcej go już nie zobaczę. Nigdy więcej nie zobaczę, jak galopuje po łące. Nigdy więcej nie przeczeszę ręką jego bujnej grzywy. Nigdy więcej nie dostrzegę tego buntowniczego wyrazu, a zarazem głębokiego zaufania ukrytego w granatowych ślepiach. Nigdy więcej go nie przytulę. Nigdy więcej nie zobaczę, jak wita się z Zayn'em cichym rżeniem... Nigdy więcej. 
Łzy ciekły mi po policzkach. Oderwałam się od świata, nie dochodziły do mnie żadne głosy przyjaciół. Nie miałam pojęcia, co się dzieje wokół mnie. Straciłam ukochanego konia, z którym przeżyłam tyle wzlotów i upadków, tyle magicznych chwil, które przepełniały moje serce radością.. Jednak one już nie powrócą, jedynie w mojej wyobraźni. Ktoś mnie przytulił mocno. Nie odwzajemniłam tego. Byłam zbyt otępiała, żeby zrobić jakikolwiek ruch. Mój oddech zaczął przyspieszać. Wpadłam w histerię, kompletnie nad tym nie panując. Czułam, jak moje serce dudni jak oszalałe. Zaczęłam się trząść, zrobiło mi się zimno. Przestałam panować nad oddechem, nie miałam pojęcia, co się ze mną dzieje. Zaczęło mi się potwornie kręcić w głowie, zrobiło mi się niedobrze. Podparłam się na rękach i zaczęłam dyszeć. Głuche krzyki ledwo docierały do moich uszu. Nie mogłam nabrać powietrza do płuc. Opadłam na ziemię, a ostatnim obrazem, jaki uchwyciłam, były czekoladowe tęczówki przepełnione strachem....

* Oczami Marthy *
Patrzyłam na wszystko z przerażeniem. Sophie zaczęła głęboko oddychać, patrząc otępiale przed siebie. Co za kretyni. Nie powinniśmy jej tego teraz mówić... No ale jak?! Sama się domyśliła, że coś ukrywamy. Musieliśmy powiedzieć prawdę.
- Niall, wezwij lekarza! - powiedziałam głosem nieznoszącym sprzeciwu. Chłopak puścił moją rękę i wybiegł z sali. Zayn przerażony nie wiedział, co ma robić. Klęczał przed nią próbując ją uspokoić.
Ukucnęłam obok nich i bezradnie wpatrywałam się w przyjaciółkę, która nie mogła złapać powietrza. Jej powieki powoli się przymykały, a oddech stawał się coraz płytszy.
Do sali wleciał lekarz wraz z dwoma pielęgniarkami. Rzucił okiem na Sophie, po czym spojrzał na nas wściekły.
- Szybko, trzeba ją przewieźć na intensywną terapię. To poważne objawy wstrząśnienia mózgu, co wy żeście zrobili ?! - krzyknął lekarz. Po chwili w sali pojawili się sanitariusze, którzy podnieśli przyjaciółkę z ziemi. Widzieliśmy tylko, jak wpakowywali ją do windy.
- Nie! - krzyknął Zayn, na co sanitariusze spojrzeli na niego pośpiesznie. - Ona się boi wind, dostanie ataku paniki! - powiedział na wydechu. 
- Ona jest nieprzytomna. - powiedział jeden z nich.
- Nn..nieprzytomna?- spytał drżącym głosem Mulat. Przytuliłam go do siebie i kołysałam przez dłuższą chwilę w ramionach. Po chwili odsunęłam go na długość ramion.
- Zayn.. - zaczęłam - Musimy być silni, rozumiesz?! Wyjdzie z tego, to nie jest jakaś tam zwykła dziewczyna! To jest Sophie! Ona nigdy się nie podda, za bardzo nas kocha, a w szczególności Ciebie. Straciła Moonshine'a, co było dla niej okropnym ciosem, bo kiedyś już straciła jednego konia, którego miała od najmłodszych lat. Będzie ciężko, ale ona sobie poradzi, tylko Ty musisz zacząć ją wspierać a nie wypłakiwać mi się w sweter! - powiedziałam żywiej. - Ona na nas liczy. Na przyjaciół i na miłość swojego życia. - zakończyłam. Mulat spojrzał mi przenikliwie w oczy. Po chwili dostrzegłam w nich zaufanie. Uwierzył w moje słowa. Sama też muszę spróbować..
- Proszę wracać do domu, nic tu teraz po Was. Przywieźcie jej jutro rano rzeczy, jeśli wszystko pójdzie pomyślnie, jutro będzie mogła wracać do domu. - powiedział doktor, posyłając nam blady uśmiech.
- Ale co z nią?! - Malik warknął rozdrażniony.
- Przytomność wróciła. Odzyskaliśmy ją. - powiedział z zadowolony lekarz.
- Dzięki bogu.. . - Strasznie się bałam o przyjaciółkę. Kocham ją jak siostrę, nie wyobrażam sobie życia bez niej.. Tak samo jak i bez Niall'a.
Wszystko się ułoży... musi się ułożyć.
- Chciałem tylko spytać, czy wiecie, co mogło spowodować ten atak? Bo to nie możliwe, żeby stało się to bez przyczyny. - powiedział doktor.
- Przekazaliśmy jej pewną przykrą informację... - zaczął smutno Zayn. - O tym, że nasz przyjaciel zginął. - powiedział sucho, próbując powstrzymać łzy.
- Wszystko jasne. Bardzo mi przykro.. - pożegnał się z nami i odszedł. Nagle zza zakrętu wyłonili się Louis, Liam, Harry i Niall. Podbiegłam do nich i mocno przytuliłam, jednak w ramionach blondyna zostałam najdłużej. Głaskał mnie po głowie i starał się uspokoić.
Muszę wziąć się w garść.
- Wracamy chłopaki - posłałam każdemu blady uśmiech i pociągnęłam Horan'a za rękę.
- Ja chcę zostać! - powiedział buntowniczo Malikowy.
- Jawaad, do domu, ale to już! - wrzasnęłam.  Chłopak niechętnie ruszył za nami. 

* Oczami Sophie *
Uchyliłam lekko powieki. W sali było ciemno, nie mogłam dostrzec żadnych konturów.
- Znowu. - mruknęłam niezadowolona i wtuliłam policzek w poduszkę. Leżałam tak chwilę  analizując jeszcze raz wszystko, co powiedzieli mi przyjaciele. Słona łza powolnie spływała po nosie. Nie miałam na nic siły.. wyłączyłam mózg i stałam się neutralna. Nie chciałam o tym twarzy. Nie chciałam myśleć o Moonshinie. Chciałam zasnąć i już nigdy więcej się nie obudzić. "Masz Zayn'a, kretynko. Jest dla Ciebie całym światem, nie zapominaj o tym" - skarciłam się w myślach. Jednak czuję ból. Kuje, o tu. Tu pod piersią. Strata przyjaciela.. Strata kogoś, na kim mi zależało... Kogoś, kto pokładał we mnie nadzieję.. Why?
Zamknęłam oczy. I tak nic nie widziałam, więc nie robiło to większej różnicy. Przewracałam się z boku na bok. Wspomnienia nękały mnie, nie pozwalając w spokoju zasnąć. Chciałabym się przytulić... Do Zayn'a. Poczuć zapach jego perfum, posmakować jego ust, dotknąć jego lekkiego zarostu.
Poczułam ciepłe wargi na moich ustach. W półśnie odwzajemniłam pocałunek mojego Księcia. Brakowało mi bliskości.. Potrzebowałam jej teraz bardziej, niż czegokolwiek.
Łapczywie i emocjonalnie błądziłam językiem po jego podniebieniu. Poczułam zapach nieziemskich perfum. Po długiej chwili, opadłam zdyszana na poduszkę. Mój stan zdrowia niestety nie był wzorowy. Przejechałam opuszkiem palca po jego żuchwie, która o dziwo była ogolona. Przez ten cały czas, nie otworzyłam nawet oczu. Kolejne łzy ściekały po moich policzkach, chłopak poczuł je i delikatnie wytarł wierzchem dłoni.

- Dobranoc. - szepnął smutno, ostatni raz muskając moje wargi. Potem odpłynęłam.

* Oczami Zayn'a *
- Gdzie Wy wszyscy leziecie?! - spytałem poddenerwowany.
- Trzeba zrobić zakupy, geniuszu. Dziewczyny będą u nas mieszkać przez najbliższy czas - uśmiechnął się Liam.
- No chyba nie! - powiedziała oburzona Martha.
- Wybacz kotku, czy tego chcesz, czy nie, to i tak nie zależy od Ciebie. - powiedział Horan, całując ją uroczo. Machnąłem na nich ręką i ruszyłem po schodach na górę. Wszedłem do łazienki, w której zastałem Harold'a. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, ten wyszczerzył się i wyleciał z toalety. Wzruszyłem ramionami i zamknąłem drzwi. Wziąłem relaksujący prysznic i umyłem twarz tonikiem. Przetarłem włosy i nałożyłem dół od dresów. Zszedłem do kuchni, gdzie zastałem Marthę.
- Wreszcie, cała szarańcza poleciała na łowy - zaśmiała się nerwowo.
- Nie lubię udawać, że wszystko jest super. - powiedziałem ze smutkiem.
- Ja też. - burknęła. - Ale tylko nadzieja trzyma nas przy życiu... - powiedziała.
- Jak sobie pomyślę, że mógłbym... Mógłbym ją znowu stracić... tylko, że na zawsze... to..to.. - powiedziałem łamiącym się głosem.
- Zayn, nie histeryzuj! - skarciła mnie - Ma tylko nogę w gipsie i jest lekko poobijana, a nie śmiertelnie chora. Jesteś przewrażliwiony.
- Wiem. Bo za bardzo ją kocham, żeby się nie przejmować.
- Ale musisz znać granice. - westchnąłem głośno i nalałem sobie soku do szklanki. - Mi też nie jest łatwo.. Zayn, przyjaźnię się z nią od wielu lat, zajmuje honorowe miejsce w moim sercu. Ja też nie wyobrażam sobie życia bez niej. Kocham ją jak siostrę. - powiedziała i objęła mnie ramieniem.
- Ona Ciebie też, uwierz. - spojrzała na mnie pytająco. - W każdej naszej rozmowie jest zawarty Twój wątek. Wszystkie jej najwspanialsze wspomnienia wiążą się z Tobą. Kiedy opowiada wasze historie, to zawsze dostaje napadu śmiechu. Twoje imię wypowiada z wielkim uczuciem. Ona Ciebie kocha, Martha. - zauważyłem łzę szczęścia na policzku brunetki. Delikatnie ją otarłem i przytuliłem do siebie dziewczynę.
- A gdybyś Ty wiedział, co ona o Tobie opowiada. - zaśmiała się cicho. Uniosłem jedną brew do góry, wpatrując się w nią intensywnie.
- Zayn to..., Zayn tamto.., A wiesz, że Zayn... - zachichotała - Każda rozmowa sprowadza się do Ciebie. Ona nie potrafi przestać o Tobie myśleć. Gdybyś Ty wiedział, jak się rumieni, kiedy tylko coś wspomnę na Twój temat. I przygryza wargę zakłopotana, kiedy coś mi opowiada. - zaśmiałem się pod nosem. - Zayn, nie znajdziesz drugiej takiej dziewczyny, która powierzy Ci całe swoje serce. - powiedziała już bardziej poważnym tonem. - Dbaj o nią, kochaj z całej siły i nigdy, ale to przenigdy, nie pozwól jej odejść. - wstała z krzesła i poczochrała moje włosy, po czym skierowała się do schodów.
- Już nigdy.. - powtórzyłem cicho..



***
Trampek, nie płacz mi tam, bo jeszcze bd musiała odszkodowanie za Twojego zalanego laptopa płacić :* 

Laski, dzięki za miłe komentarze, kocham Was wszystkie :*
Jesteście zajebiste. 
A tak btw. To co sądzicie o tej akcji z PANEM X?! Mnie ta cała przepowiednia nie martwi tak bardzo.. pewnie głupota. Sam fakt, jakie brudy na ich temat wyszły.. trochę szokujące rzeczy O.o 

:*

8 komentarzy:

  1. Jak mam nie płakać, skoro Ty piszesz takie smutne rozdziały.? :c . Dzisiejszy, a właściwie to już wczorajszy rozdział także doprowadził mnie do łez.. Dobrałaś też fajną piosenkę.. Uwielbiam ją. *___*.
    A co do tej historii z PANEM X, to wszystko plotki.! Po prostu szukają jakiejś bezsensownej sensacji.. -,- .

    Pozdraawiam.!

    OdpowiedzUsuń
  2. dawaj następny bo z ciekawosci juz nie wytrzymuje!

    OdpowiedzUsuń