niedziela, 16 grudnia 2012

Forty-third Dream

Music: 1D - Over Again

* Oczami Sophie *

- Ja. Chcę. Do. DOMU! - powtarzałam co chwilę nad uchem mulata, którego cała ta sytuacja niebywale bawiła.
- Skarbie, poczekaj chwilę, Harry właśnie załatwia wypis. - mruknęłam pod nosem i wlepiłam twarz w bejsbolówkę Zayn'a, wyjąc w nią gniewnie. Doszedł mnie jego melodyjny śmiech i już po chwili poczułam ciepłą dłoń na moich włosach i stanowczo obejmującą mnie w pasie rękę.
- Żaayn.. Duże szę. - mruknęłam, chociaż tak właściwie to brak powietrza mi nie przeszkadzał, bo przy tak cudownym zapachu jego perfum mogłabym nawet zemdleć. Chłopak odciągnął mnie na długość ramion i patrzył mi w oczy figlarnym wzrokiem.
- Co Ty kombinujesz? - uniosłam jedną brew w górę, i podejrzliwie mierzyłam go od stóp do głów.
- A czemu tak uważasz? - zamruczał cicho, a jego świeży oddech oplótł moją twarz.
- Bo gapisz się jak chochlik. - zrobił zdziwioną minę, a po chwili wybuchł głośnym śmiechem. Wzruszyłam ramionami i schrupałam parę paluszków, które o dziwo zostawił nam Horan.
- Kocham Cię - powiedział, wciąż nie mogąc się opanować. Pogładził mój policzek i po chwili zaczął zbliżać się do mojej twarzy. Przymknęłam oczy wiedząc, że za chwilę poczuję jego miękkie, ciepłe wargi, przepełnione miłością i pożądaniem..
- EKHEM. - uchyliłam oczy, zbytnio się tym nie przejmując. W progu zauważyliśmy Loczka, który stał z teczką dokumentów w dłoni.
- Masz wyczucie - burknął Malik, na co Loczek posłał mu szeroki uśmiech.
- Phie, skarbie, zbieraj się! Mam w ręce Twój wypis! - powiedział chłopak ucieszyłam się i wyskoczyłam z objęć Malika. Kuźwa. Ale ze mnie kretynka.
- Sophie, głuptasie, ile razy mam Ci przypominać, że masz nogę w gipsie?! - powiedział lekko zdenerwowanym głosem mulat, po tym, jak podniósł mnie z ziemi.
- Wkurza mnie to wapno na girze. - powiedziałam niezadowolona, co wywołało śmiech u dwójki chłopaków.
- Dobra, zbieramy się! - orzekł Malik i wziął mnie na ręcę.
- Debilu, puszczaj! - wrzeszczałam jak opętana. Ten pokręcił głową z dezaprobatą i delikatnie postawił mnie na ziemię.
- Kochanie, jak Ty niby chcesz chodzić? - spytał z troską.
- Tak na jednej nodze, a Ty służysz za podpórkę. - powiedziałam, delikatnie biorąc go pod ramię. Złapał mnie stanowczo w pasie tak, że praktycznie lewitowałam.
- Jesteś uparty. - zaśmiał się i wyprowadził mnie z sali. Po mojej lewej stronie szedł Harry, który również chronił mnie przed upadkiem.
- Wiecie co, Zayn, poleć po kule, a ja sprowadzę Phie na dół, okey? - spytał z uśmiechem. Zayn przyjrzał mu się z zazdrością. Kopnęłam go lekko w kostkę, na co jęknął.
- Dobra, dobra. Tylko powoli. - zmierzył loczka bacznym wzrokiem i poszedł w kierunku pokoju pielęgniarek.
Szliśmy korytarzem, Harry mocno mnie podtrzymywał. Był jakiś nieswoi.. Nie odezwał się ani słowem aż do momentu, kiedy znaleźliśmy się przy klatce schodowej. Znajdowaliśmy się na 3 piętrze, co nie było zbyt pocieszającą informacją, no ale z fobią się nie wygra.
- Hola hola, a Ty gdzie? - spytał z uśmieszkiem. Moja mina zapewne była bezcenna w momencie, kiedy zaczął nieść mnie w kierunku windy.
- Harry, zwariowałeś?! - zawołałam. Na początku zdawało mi się, że robi sobie jaja, ale nie. Drzwi otworzyły się przed nami, a chłopak stanowczo wniósł mnie do środka.
- Daj spokój, Sophie. Wyolbrzymiasz, tak jak Liam łyżeczki. - po tym nic już do mnie nie docierało. Zamarłam, moje ciało zesztywniało, serce zaczęło głośniej bić, a oddech znacznie przyspieszył. Spanikowana chwyciłam się poręczy i zaczęłam jąkać się. Po chwili drzwi się zamknęły, a ja znalazłam się w jeżdżącej pułapce. Wspomnienia wróciły, uderzyły ze zdwojoną siłą. Nie panowałam nad sobą. Wbrew protestom Harrego osunęłam się na ziemię i poczłapałam w kąt, wpadając w głośną histerię. Kiedy zobaczyłam jego ręce zbliżające się w moim kierunku pisnęłam głośno i odsunęłam się od niego jak najmocniej. Marzyłam tylko o tym, żeby móc przytulić się do Zayn'a, poczuć jego ciepło, poczuć się bezpieczną. Rozległ się charakterystyczny dźwięk i drzwi się rozsunęły.
Poderwałam się, uciekając ramionom Harrego i ile sił w nogach pokuśtykałam w kierunku wyjścia. Wybiegłam na zewnątrz, ciągnąc za sobą złamaną nogę. Doszedł mnie zimny powiew wiatru, na co wzdrygnęłam się lekko. Przeszłam przez ulicę i trafiłam do małego parku, gdzie usiadłam na jednej z ławek. Podkuliłam nogi pod brodę i dałam łzą spływać po policzkach. Próbowałam się uspokoić.. To wszystko jest bardziej złożone, niż może się wydawać.. Powinnam od razu powiedzieć im całą prawdę z tą przeklętą schizą, a nie robić z siebie totalną idiotkę.

* Oczami Zayn'a *
Podziękowałem lekarzowi i szedłem w kierunku windy razem z parą kul dla Sophie. Zjechałem na parter i omiotłem spojrzeniem recepcję. Nagle ktoś rzucił się na mnie od tyłu.
- Boże, Harry! Ogarnij się! - krzyknąłem na chłopaka. Po chwili przyjrzałem się jego twarzy.. na której malowała się... rozpacz?
- Zaynn.. - wydukał drżącym głosem. Wypuściłem kule z rąk.
- Gdzie jest Sophie?
- Bo.. Bo ja.. ja myślałem, że ona tak żartuje.. No bo jak można bać się wind! No i.. wsadziłem ją do niej na siłę... i.. i ona wpadła w histerię, nie pozwoliła mi do siebie podejść, a.. - przerwałem mu, totalnie wkurwiony.
- Czy Cię posrało człowieku?! CZY CIĘ KURWA GRZMI!? - wrzasnąłem, na co ten oburzył się.
- Wysłuchaj mnie, a nie traktujesz jak zasranego małolata! - wrzasnął. - Chodzi o to, że wybiegła z windy.
- Nie mogłem jej zatrzymać, bo drzwi windy się zamknęły i pojechałem na górę. Wróciłem, ale jej już nie było.. - powiedział wypuszczając jedną łzę. Chwyciłem się za głowę i zacząłem gorączkowo myśleć. Ruszyłem w kierunku drzwi wyjściowych.
- Zadzwonię do niej.

- Przecież ja mam jej telefon - odpowiedziałem.
- Stary, tam jest park, chodźmy! - nie mieliśmy nic do stracenia, więc gorączkowo ruszyliśmy w kierunku pasów. Zaczęliśmy rozglądać się w poszukiwaniu jakiejś postaci. W końcu na jednej z ławek dostrzegłem skuloną postać. Rzuciłem się biegiem w jej stronę, podobnie jak Harold. Zatrzymałem się przed blondynką, którą okazała się Sophie.
- Skarbie... - wyszeptałem, biorąc ją w ramiona.
Mój cud, największy skarb, wielka miłość... cierpiała. Jak mogłem do tego dopuścić?! Przy moim boku nigdy, ale to przenigdy nie powinno nic się dziać. Wtuliła się we mnie, łapczywie chwytając moją bejsbolówkę i zatapiając w niej dłonie.
- Przepraszam... przepraszam Sophie.. - wyszeptał Harry. Niebieskooka odsunęła się ode mnie i posłała blady uśmiech Harremu.
- To.. to nie Twoja wina.. Bo.. bo... - przerwała, by znów wtulić się w moją szyję. Poczułem jej słone łzy na skórze, które można porównać z wbiciem mi noża w brzuch. Nie mogłem znieść, kiedy ona cierpiała.. Byłem jej stróżem, nie ważne co, moim obowiązkiem było ją chronić.
- Zayn, zaprowadźmy ją do samochodu. - zgodziłem się z nim i delikatnie wziąłem ją na ręce. Tym razem nie protestowała.. Potrzebowała mojego dotyku, tak samo jak ja jej..

*40 minut później *

Wniosłem ją do naszej sypialni, gdzie powoli odłożyłem ją na łóżko. Wyplątałem się z jej objęć i delikatnie musnąłem różane wargi.
- Nie.. nie zostawiaj.. - wyszeptała. Położyłem się obok i wtuliłem w jej kruche ciało...
Po kilku minutach zasnąłem.

Obudziłem się w podobnej pozycji, tylko że twarz Sophie była skierowana w moją stronę. Nie spała. Malowało się na niej zakłopotanie, a warga, którą przygryzała, oznaczała, że się denerwuje. Pogładziłem delikatnie jej polik wierzchem dłoni.
- Kochanie, spójrz na mnie. - niechętnie uniosła wzrok, a ja dostrzegłem jej duże, lazurowe tęczówki. Wiedziałem, że chce mi coś ważnego powiedzieć, ale jest to dla niej okropnie trudne.
- Miałam dwanaście lat. - westchnęła. - wracałam od koleżanki, która mieszkała w mało ciekawej dzielnicy. Wyszłam z jej mieszkania i skierowałam się do windy. Wcisnęłam guzik z parterem, jednak po chwili winda się zatrzymała i wsiadł do niej mężczyzna na oko czterdziesto-letni. Zjeżdżaliśmy w dół. Czułam na sobie jego wzrok. Kątem oka widziałam, że jest potężnej postury, średnio zadbany z blizną pod okiem. Zaczęłam nerwowo bawić się wisiorkiem. Wtedy zaczęło migać światło, a po chwili winda stanęła, a w środku zrobiło się całkiem ciemno. Nic nie widziałam, powoli cała sytuacja mnie przerosła i zaczęłam płakać cicho. Wtedy on się zaśmiał. Był to zimny, przeszywający ciało śmiech. Poczułam jego rękę na ramieniu. Zaczął szarpać mnie za bluzkę, ściągając ją po chwili. Próbowałam się wyrwać, jednak był ode mnie silniejszy. Przewrócił mnie na ziemię.. Zaczął zdejmować mi spodnie, w między czasie brutalnie całując moje ciało obrzydliwymi wargami. Zaczęłam krzyczeć, błagać o pomoc. Jego obślizgłe łapy wędrowały po moim młodym ciele.. Czułam, jak rozpina gorączkowo rozporek. - mówiła coraz ciszej, a łzy częściej spływały po jej policzkach. Jej głos drżał. Nie wiedziałem, co myśleć... - wtedy winda ruszyła i z hukiem opadła na dół. Drzwi się otworzyły, jednak mężczyzna nie przestawał... Wtedy wbiłam mu wisiorek w oko. Zaczął głośno krzyczeć i kląć, próbując mnie złapać.. Jednak ja już wtedy byłam poza budynkiem. Bez koszulki, z podartymi spodniami, w samym staniku i siniakami na ciele... - wtuliła się we mnie. W mojej głowie nastała pustka. Nie mogłem.. Nie pojmowałem tego, co przed chwilą powiedziała..
- Zayn... Nie opuszczaj mnie. - wychlipiała, mocniej ściskając moją koszulkę.
- Nigdy.. ale to przenigdy.. nie pozwolę Cię skrzywdzić. - powstrzymałem słone łzy. Muszę być dla niej silny. Dla mojego waniliowego anioła. 




***
Następny rozdział niestety dopiero w przerwie świątecznej, wybaczcie.. Ale muszę ponaciągać oceny -,-



3 komentarze:

  1. Kocham cię;* twoje opowiadanie jest przecudowne. Ty także. Czekam z niecjerpliwością na następny rozdział. Masz wielki dar;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje opowiadanie jest miesamowite, podobnie jak ty. Nie mogę się doczekać NN;) Twoje rozdziały mogłabym czytać godzinami. To jak opisujesz wszystkie sytuacje, każde uczucie bohatera, to z jaką pasją opisujesz wszystkie sceny z końmi...po prostu poezja;* Mam nadzieję, że w przyszłości będę mogła czytać twoją książkę moim dzieciom;) Pozdrawiam i życzę ooogroomneej weny;**

    OdpowiedzUsuń
  3. O w dupę. :O . Takiego czegoś bym się w ogóle nie spodziewała.. Genialny rozdział, piosenka też. ^^ . Wszystko jest tak jak powinno. :D . Nie rozpisuję się dzisiaj za bardzo, bo po prostu nie mam siły.. :c. Przepraszam.
    Czekam na następny rozdział.

    Pozdraawiam.! ;*

    OdpowiedzUsuń