czwartek, 19 lipca 2012

Third Dream


Pogrążeni w rozmowie szliśmy w kierunku samochodu Francisco. Naprawdę równy z niego gość. Co chwilę wybuchałam śmiechem, miał niezwykłe poczucie humoru. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed Porshe Panarema. O mój boże. Spojrzałam tylko pytająco na chłopaka, ten się uśmiechnął i otworzył mi drzwi do tego cudeńka. Wpakowałam się do środka i zapięłam pasy. Nie mogłam nadziwić się, z jaką dokładnością został zrobiony ten samochód. Francisco schował zakupy i usiadł za kierownicą. Droga do domu minęła nam niezwykle szybko, dlatego zaproponowałam brunetowi kawę. W domu na szczęście nie było rodziców, czego się najbardziej obawiałam. Mama zapewne jest na zakupach, a tata w firmie.
- Czuj się jak u siebie. Co chcesz do picia? –  oparł się o lodówkę, wyglądał seksownie.
- Hm.. kawę? – chwyciłam dwa ładne kubki z flagą brytyjską i wstawiłam pod Express.
- To może opowiesz mi troszkę więcej o sobie? – przerwałam ciszę.
- Hm.. nie jestem pewien, czy znasz się trochę na modelingu – spojrzał spod swoich długich rzęs.
- Niespecjalnie.. ale nawijaj – podałam mu kubek z kawą.
- Jestem modelem już od 2009 roku, mieszkam w Wielkiej Brytanii, ale ze względu na to, że mam ciocię w Polsce, to przyleciałem tutaj na 2 tygodnie. Co do Twojego obeznania w świecie mody… Mogłabyś się trochę zainteresować.
- No dzięki – burknęłam.
- Nie nie nie..przepraszam, to nie tak miało zabrzmieć. Masz bardzo fajny styl, chodzi raczej o jakieś castingi na modelkę.
- Oj nie.. urodą to ja nie grzeszę.
- Chcesz mnie zdenerwować? – podniósł jedną brew do góry, co wyglądało wyjątkowo komicznie. W tym momencie zadzwonił telefon. Franci jednym zwinnym ruchem wyciągnął go z kieszeni spodni, poczym nacisnął zieloną słuchawkę.
- Okey… ehem.. o fuck. I.. I understand. Give me ten minutes. Bye. – rozłączył się.
- Coś nie tak? – spytałam, upijając kolejny łyk kawy.
- Wybacz, najmocniej Cię przepraszam, ale muszę uciekać. Tacie zepsuł się samochód i prosi, żebym podjechał po niego do mechanika. Jest nieźle wkurzony. – był zakłopotany.
- Nie ma problemu, doskonale Cię rozumiem..- przed oczami stanęła mi wkurzona matka.
- Dziękuję bardzo za kawę, niedługo się zobaczymy. – puścił do mnie oczko – A. I tak nie masz wyjścia, bo wiem, gdzie mieszkasz, i znam Twój numer – spojrzałam pytająco a ten skinął głową na lodówkę, na której wisiały numery telefonów i piny. Świetnie. Mamuśka mogłaby zacząć brać leki przeciw sklerozie. Francisco podszedł do mnie i delikatnie przytulił. Przepięknie pachniał. Odprowadziłam go do drzwi i pomachałam, kiedy odjeżdżał. Cała w skowronkach zaniosłam pół H&M na górę i wyciągnęłam wszystkie rzeczy. Pobiegłam do piwnicy, skąd wyciągnęłam dwie duże walizki, plecak podróżny i torbę. Wszystko idealnie spakowałam, zapełniłam nową kosmetyczkę, naładowałam lustrzankę, wzięłam zapasową ładowarkę i zostawiłam miejsce na laptopa. Sprawdziłam jeszcze na mojej wcześniejszej liście, czy aby na pewno wszystko mam, kiedy odpowiedź w mojej głowie była twierdząca, posprzątałam pokój i poszłam do łazienki wziąć odprężającą kąpiel. Leżałam w wannie około pół godziny, a kiedy woda zrobiła się letnia i piana całkowicie zniknęła, niechętnie wyszłam na puszysty dywanik. Przebrałam się w wygodne dresy, włosy przetarłam jedynie ręcznikiem, żeby były naturalnie kręcone. Usłyszałam dzwonek telefonu, na spokojnie wyszłam z łazienki i chwyciłam mojego smartfona. Dzwonił nie kto inny, tylko Marta, która dobijała się już co najmniej ze… 2o razy?
- No siema piękna – wyszczerzyłam się do słuchawki
- CZEMU TY DO CHOLERY NIE ODBIERASZ TELEFONÓW!? JA TU UMIERAM ZE ZNIECIERPLIWIENIA POKRAKO JEDNA! – nie mogłam powstrzymać prychnięcia. – DOBRA, DOBRA. Ten się śmieje, co się śmieje ostatni. Jestem u Ciebie jutro o.. 16.OO z całą ciężarówką walizek i Jacka Daniels’a!
- To mi się podoba. Ja już jestem nawet spakowana, krzywizno.
- Ano widzisz ja też. No prawie. – co ten głupek znowu narobił. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. – Byłaś na zakupkach?
- Ano widzisz byłam, byłam i poznałam słodkiego modela – podkreśliłam ostanie słowo.
- Modela?! Jezu! Jaki?! Piękny? Wysoki? Włosy? Ogólnie? Sześciopaczek? No gadaj że! – trajkotała jak moja sąsiadka.
- Jutro wszystkiego się dowiesz, Bożenko – zaśmiałam się głośno.
- Nie nazywaj mnie jak tę tam spróchniałą plotkarę!
- No dobra, dobra. Czekam na Ciebie jutro. Mam już przyszykowane bilety, sprawdź jeszcze ofiaro czy wszystko masz, żebym nie musiała się za Ciebie wstydzić.
- I vice. Dobra, lecę dopchać tę walichę. Buźki pedałku :*
- Kopki w dupki, zboczeńcu :*.- Kocham tę kretynkę, bez niej nie dałabym rady zatamować smutku. Ja byłam wyczerpanym I-Phonem, a ona moją ładowarką. Zeszłam na dół, matka już się krzątała po kuchni, taty jeszcze nie było. Spojrzałyśmy tylko na siebie i bez słowa każda poszła w swoją stronę. Ja akurat zmierzałam w kierunku lodówki, z której wyciągnęłam masło orzechowe, mleko , a z zamrażarki banana. Wszystko pięknie razem zmieszałam, i w ten sposób miałam pysznego Shake’a. Z ochotą wypiłam cały kubek i jak na uczynną córeczkę przyniosłam mamie także. Siedziała właśnie przed telewizorem i oglądała jakiś 1951351959159135050 odcinek serialu. Postawiłam przed nią Shake’a i uśmiechnęłam się blado. Burknęła coś pod nosem, a ja już z troszkę gorszym humorkiem wróciłam do kuchni, skąd wzięłam czekoladę i uciekłam do swojego pokoju.
Rozwaliłam się na łóżku z laptopem na nogach i Beats’ami na uszach. Szybko zerknęłam na facebooka, a następnie na youtube, gdzie zalogowałam się i sprawdzałam stan moich cover’ów. Mają się całkiem nieźle. Niektóre mają już ponad 6k wyświetleń, co mnie cieszy, ale uśmiech na mojej twarzy wywołują przede wszystkim urocze komentarze. Puściłam jeden cover, „Wish You Were Here”i patrzyłam na filmik, który nagrywałam z pomocą przyjaciółek. Siedzę sobie na oklep na Zimbadu, który jeszcze do niedawna był moim kochanym konikiem. Niestety ze względu na wyjazd, po 5 latach razem, przyszedł czas na rozłąkę. Kiedy tylko o tym wspomnę, serce pęka mi na kawałeczki. Był moim cudownym przyjacielem, który odwodził mnie od złych pomysłów i pomagał zapomnieć o przykrej rzeczywistości. Teraz.. już prawdopodobnie więcej go nie zobaczę. Przetarłam łzę, która ściekała mi po policzku i wpisałam w Google: Francisco model. O fuck. Francisco Lachowski, jeden z najpopularniejszych modeli świata, obiekt westchnień wielu pań. No nieźle. Szczęście się chyba do mnie uśmiechnęło, bo moim kumplem jest młody bóg. Przyznam, jest nieźle przystojny, ale mogę go traktować najwyżej jako przyjaciela. Warto by było na nowo poszerzyć ich grono.. Jedna z moich przyjaciółek, Ola, wyjechała na studia do Szwajcarii, utrzymujemy kontakt, ale to już nie to samo. Druga to Julka, wyjechała do Stanów i kontakt się urwał. Niestety , życie płata różne figle, ale nic nie dzieje się przypadkiem – mam Martę. Zamknęłam laptopa i odłożyłam na biurko. Wiedziałam, że jutro czeka mnie ciężki dzień, dlatego umyłam zęby i poszłam na dół po szklankę z wodą. W kuchni zobaczyłam przykry widok, co spowodowało łzy w moich oczach. Cały Shake, którego przygotowałam dla mamy natłuszczał teraz rury w zlewie. Wielkim haustem wypiłam wodę, poczym udałam się z powrotem do sypialni. Mijając po drodze tatę powiedziałam tylko „Hej tato i dobranoc”.   Wskoczyłam pod pierzynę i zgasiłam lampkę nocną. Po chwili zmęczenie wzięło górę i odpłynęłam w objęciach Morfeusza.




***
Trzeci... z dedykacją dla mojej kochanej Marty - najcudowniejszej wariatki jaką kiedykolwiek poznałam ♥

1 komentarz:

  1. Uaaaa <3 KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ ! ! ! ! ! ! ! ! ! BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO ! KOCHAM CIĘ BARDZO !!!

    OdpowiedzUsuń