niedziela, 28 października 2012

Twenty-eight Dream

Music: AL. - When you're gone

Zimny, betonowy dach wieżowca. Oparta o murek się przyglądałam się chłopakom, którzy cicho o czymś dyskutowali.
Jestem na dobrej drodze... Może jeszcze jest cień szansy, żeby odzyskać ukochanego?
- Sophie... Czy ty masz jakikolwiek pomysł, gdzie on się może znajdować? - ujrzałam zmartwioną twarz Harrego.
Właśnie. On może być wszędzie. Poszukiwania mogą trwać... latami. Wyciągnęłam telefon i wykręciłam jego numer. Usłyszałam w słuchawce głos kobiety " Nie ma takiego numeru". Zrezygnowana wsadziłam telefon z powrotem do kieszeni.
- Ślicznotko, ty krwawisz. - Liam chwycił mój bark, na co zawyłam cicho. Zapomniałam całkowicie o tym wypadku samochodowym. Spojrzałam na bluzkę, która była ciemnobrązowa. Zrezygnowana podniosłam wzrok w kierunku przyjaciół.
- To nic. Teraz mamy ważniejsze rzeczy na głowie. Louis, zaalarmuj wszelkie policje. Musimy go odnaleźć. Harry daj informacje do gazet, przeprowadź wywiady. Liam... chodź ze mną. Musimy sprawdzić jego rzeczy. Nie wiesz, czy jest takie miejsce, gdzie zawsze chciał pojechać?
- Do Polski.
- Dlaczego?
- Powiedział, że chciałby poznać rodzinę swojej przyszłej żony. - uśmiechnęłam się pod nosem... Kocham go. Zrobię wszystko, żeby go odnaleźć.

Przeszukiwaliśmy wszystkie szafki. Do naszych uszu docierały apele o pomoc, kierowane z radia i telewizji. Natknęłam się na stary album Mulata. Były tam jego zdjęcia z dzieciństwa. Był przesłodki. Fotka z X-Factora, pierwsze spotkanie chłopaków. Po ich minach widać, że na początku za sobą nie przepadali.
Ze środka wypadła złożona kartka papieru. Powoli ją rozwinęłam. Widniał na niej portret kruchej dziewczyny o blond włosach, rozpromienionej twarzy i słodkich dołeczkach. Jej oczy były duże i lśniące, a policzki lekko przyciemnione.
To byłam ja... Za dawnych czasów. Wesoła, pełna życia...szczęśliwa.

Odbyłam parę poważnych rozmów telefonicznych. Marta, kiedy tylko się dowiedziała, chciała wracać, jednak stanowczo jej tego zakazałam.
Pojechałam do Moonshine'a. Szczęśliwy, że wreszcie mnie zobaczył, był niezwykle posłuszny na treningu. Robił wielkie postępy. Jeszcze trochę i zaczniemy skakać.
Wszyscy czekaliśmy na jakikolwiek telefon.. znak. Cisza. Pogrążeni w swoich myślach czekali z niecierpliwością na sygnał. Zrezygnowana poszłam się wykąpać.
Położyłam się na łóżku, a moje mokre włosy opadły na miękką poduszkę. Dzisiaj spałam u chłopaków, woleli mnie nie zostawiać samej po dzisiejszym incydencie.. Prawie nie zginęłam.  Przykryłam się kołdrą i wpatrywałam w rysunek wykonany przez Zayna.
Łza pociekła po moim policzku. Jednak tym razem nie rozpaczy.. To była łza nadziei.. Nadziei na to, że wszystko będzie tak jak dawniej. Chociaż trudno w to uwierzyć.. Tyle przeszliśmy.. wszyscy. W tak krótkim czasie niezwykle się do siebie zbliżyliśmy. Jesteśmy cudowną paczką przyjaciół. Kiedy wydawało mi się to jedynie marzeniem. Teraz przyjaźnię się z Harrym, Liamem, Niallem, Louisem i Zaynem.. I mam Marthę. Ale ją mam od zawsze i na zawsze. Miejmy nadzieję, że chłopaków również. 


- Od zawsze, na zawsze - powiedział wkładając mi truskawkę w czekoladzie do ust.
- Doprawdy? - uśmiechnęłam się cwaniacko i podzieliłam z nim pysznym owocem. Zatonęliśmy w słodkim pocałunku.
- Przy Tobie jak w raju.. - objął mnie i położył na sobie. Palcami gładziłam zieloną trawę.
- Przy mnie, czyli w Londynie - uśmiechnął się szeroko.
- Wszędzie by było pięknie. - uśmiechnęłam się szczęśliwa, jego słowa niezwykle mnie wzruszyły
- Chociaż nie. - zrobiłam zdziwioną minę - Bałbym się miejsca, gdzie jest mnóstwo wody. Bałbym się, że jeden krok spowoduje, że wpadnę do niej i się utopię. I nie daj boże wciągnął bym Cię za sobą, i co wtedy? Oj nie.. Musiałbym mieć nierówno pod sufitem. Ale byłoby to najlepszym miejscem, gdzie chciałbym się zabić.  - zaśmiał się - A teraz truskaweczko moja, mogę Cię skosztować? - poruszył znacząco brwiami, co wywołało u mnie śmiech. Usiadłam na nim okrakiem, zaczepiając ręce na jego bejsbolówce. Nasze usta splotły się, a języki tańczyły dzikie tango. Jego dotyk sprawiał, że czułam się najcudowniejszą dziewczyną na świecie.

Podniosłam się gwałtownie. Dochodziło mnie głośne wołanie Liama. Wybiegłam z pokoju. Musiałam z nim koniecznie porozmawiać. Kiedy wleciałam, zobaczyłam przerażenie na jego twarzy. Wskazał ręką na telewizor. Tylko nie to.. To nie może być prawdą.

" Z naszych najświeższych źródeł wynika, że dziś koło godziny 7 p.m. sławny Brytyjski Model, Francisco Lachowski popełnił samobójstwo. Przyczyną są nam niestety nie znane. Chłopak zakupił broń, po czym strzelił sobie w głowę. Znaleziono go nieopodal największego centrum handlowego w Londynie. Agencja modeli podobnie jak fani pogrążeni są w żałobie. Straciliśmy jednego z przystojniejszych i urokliwych mężczyzn świata." - dalej nie słuchałam. Oparłam się o kanapę, ponieważ nie mogłam utrzymać równowagi. Zabiłam go.. On przeze mnie nie żyje. Tylko i wyłącznie.
- Sophie, to nie Twoja wina - Liam wziął mnie w ramiona. - jestem morderczynią. Wszystko przeze mnie. Zniszczyłam mu życie. Ba! Odebrałam je... Co teraz musi przeżywać jego rodzina.. Przyjaciele...
- To jego wybór. Nie miałaś na to wpływu.. Błagam.. - Zaniósł mnie do łóżka. Wpadłam w totalną histerię, zaczęłam wyżywać się na niewinnym Liamie, ciągnąc go za koszulę i okładając pięściami. Losie... Losie.... zabierz mnie stąd. Nie traktuj mnie jak rozrywki. Chociaż z całego mojego życia powstałaby niezła historia... Odpuść. Choć odrobinę... Nie niszcz wszystkiego, co mam... Nie odbieraj tego, co jeszcze zostało... 


Minął tydzień. Pogrzeb Francisco odbył się trzy dni po jego śmierci. Zamieniłam parę słów z jego rodziną.. Trudno było spojrzeć im w oczy. Policja nie trafiła na trop Malika, co mnie jeszcze bardziej dołowało. Siedzieliśmy pusto przed telewizorem. Hazza zajadał paluszki, Louis grał na telefonie, Liam przyglądał mi się bacznie. Ta cisza była dla nas wszystkich męcząca.
- Dłużej tak nie zniosę - wszystkie trzy pary oczu powędrowały w moją stronę. - Czy Was ta cisza nie męczy?! Nie mogę wytrzymać, kiedy Was takich widzę. Brakuje nas.. Paru... Ale to nie znaczy, ze musimy się załamywać. Musimy być dzielni i trzymać się razem. To jedyny sposób, żeby to przetrzymać. W końcu musi być dobrze. Musimy dać.. - rozpłakałam się. Sama nie wierzyłam w swoje słowa.. Próbowałam być silna, próbowałam podnieść ich odrobinę na duchu... Liam objął mnie ramieniem. Kochałam go jak brata... Wtuliłam się mocno i położyłam głowę na jego ramieniu.
- " Są wakacje, a ty siedzisz w domu? Czas gdzieś się ruszyć! Oferty last minute trwają! Co powiesz, na cudowną wycieczkę do Włoch? Może spotkasz tam wielką miłość? Gorąca Hiszpania tylko czeka, aby wystukać rytm flamenco. A może miasto na wodzie? Co powiesz na mokrą Wenecję? Jest.. - podniosłam się. Moje usta otworzyły się zszokowane.
- Pieprzone reklamy! - Louis wyłączył telewizor i wrócił do poprzedniej czynności.
- Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam? - chłopcy podbiegli do mnie. Na ich twarzach malował się ogromny znak zapytania.

- Wiem, gdzie jest Zayn. 



***

25 komentarzy = NN ;)

25 komentarzy:

  1. Fajne, fajne, fajne!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne kiedy następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiście wciągające ! Cudo po prostu <3 Kolejny musi być ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawaj mi tutaj jak najszybciej następny rozdział. :D .
    Już się nie mogę doczekać.. xd .

    Pozdraawiam.! :D .

    OdpowiedzUsuń
  5. jeju *_* już chce nastepny!

    OdpowiedzUsuń
  6. mam nadzieję, że odnajdzie Zayn'a ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. KOCHAM CIĘ SOPHIEEEE ♥
    MIŁOŚCI MEGO ŻYCIAAA!

    OdpowiedzUsuń
  8. zgadzam się z kom powyzej!

    OdpowiedzUsuń
  9. TROLOLO.! Dawaj mi następny rozdział.! xd . :D .

    OdpowiedzUsuń
  10. wcześniej sie nie odzywałam, ale błagam, pisz dalej bo ja normalnie żyje tym opowiadaniem. bardzo się prosze jak najszybciej pisz tą NN bo nie wytrzymam....masz dar do pisania, pogratulować. Niecierpliwie czekam.

    OdpowiedzUsuń
  11. fajniutki! pospiesz się z tym nextem! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny !!! następny

    OdpowiedzUsuń
  13. kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń