czwartek, 7 lutego 2013

Fifty-secound Dream part 2

Music: Enigma

*Oczami Sophie*
Z pomocą Liam'a uporałam się z torbami, które położyliśmy w tymczasowym pokoju Zayn'a. Na szpitalne łóżko zarzuciłam ciepły kocyk i ulubioną poduszkę mojego chłopaka. Wyciągnęłam wszystkie rzeczy wyłożyłam na metalowe półki, a kosmetyki zaniosłam do łazienki.
Zayn był właśnie przygotowywany do operacji. 

Nikt prócz jego bliskich i menadżera o niej nie wiedział, nie chcieliśmy robić wielkiego szumu. Dopiero wtedy, kiedy będzie po wszystkim, sprawa wyjdzie na jaw. Jak na razie nie potrzebujemy tutaj tłumów dzikich fanek i wstrętnych dziennikarzy.
- Sophie, mamy 5 minut. - powiedział ściszonym głosem Liam, na co westchnęłam. Wstałam z łóżka i ruszyłam razem z przyjacielem w kierunku schodów. Oprócz Malik'a były operowane 3 inne osoby, jednak w ich przypadku nie chodziło o tak poważny zabieg. Posłusznie weszłam za Payn'em do sali, w której znajdowała się reszta przyjaciół. Podeszłam do łóżka, na którym leżał w dość opłakanym stanie mój chłopak. Miał na głowie czepek, odgrodzone inne partie ciała i sporo kabelków. Chwycił mnie za rękę, na co zadrżałam lekko. W środku serce mi się krajało, ledwo powstrzymywałam łzy.
- Wyglądasz jak ciota. - chłopak zaśmiał się słabo, przez co zalała mnie fala ciepła. Każda cząsteczka mojego ciała próbowała powstrzymać go na duchu.
- Kocham Cię, skarbie. - powiedział, ściskając mocniej moją dłoń.
- Ja Ciebie też.. - udało mi się powstrzymać drżenie w głosie. - To jak, widzimy się cali i zdrowi za parę godzin, co nie? - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem. Kiwnął głową i przyciągnął mnie za kark.
- Za parę godzin. - mruknął, a następnie delikatnie musnął moje usta wargami. Spojrzałam głęboko w jego czekoladowe tęczówki, które po chwili przykryła kurtyna czarnych jak heban rzęs. Drobna łza, która wydobyła się z mojego oka, kapnęła prosto na jego malinowe usta, ułożone w delikatnym uśmiechu. Puściłam jego dłoń i odsunęłam się od łóżka. Martha objęła mnie ramieniem, a następnie opuściliśmy salę, do której po chwili weszło pięciu lekarzy.
Jedna z pielęgniarek zaprowadziła nas do poczekalni, gdzie wszyscy rozwalili się na dużych, beżowych kanapach.
Podkuliłam nogi pod głowę i kołysałam się to w przód, to w tył. Rozmowy przyjaciół jakby omijały mnie szerokim łukiem. Tępo wpatrywałam się w czystą posadzkę, sięgając do kieszeni po mały różaniec. Dawno nie rozmawiałam z Bogiem, jednak miałam ogromną nadzieję, że okaże tym razem względem mnie wiele empatii. Myślami byłam przy pierwszym spotkaniu z Zayn'em, pierwszej randce, pierwszym pocałunku, pierwszym wspólnym spacerze jako para, pierwszym wyznaniu miłości. Te wszystkie chwile wydarzyły się w zaskakująco szybkim tempie. Nawet nie zdążyłam mrugnąć, a ich już nie było. Niestety... wszystko co dobre się kończy. Jest ciężko. Cholernie ciężko. Ale myśl, że za kilkanaście lat będziemy opowiadać naszym dzieciom historię miłości, która nigdy nie zginęła, dodawała mi wiele otuchy. Przeleciałam wzrokiem po twarzach przyjaciół. Przyjaciół, którzy byli ze mną zawsze, kiedy ich potrzebowałam. Przyjaciół, za których byłam gotowa oddać życie. Przyjaciół, przy których się zestarzeję i którzy nawet po śmierci będą mnie bawić swoimi debilnymi pomysłami. Zaśmiałam się pod nosem. Wszystkie te magiczne chwile na zawsze pozostaną w mojej pamięci. W każdych trudniejszych chwilach, będę mogła przypomnieć sobie, jakie cudowne momenty przeżyłam i jakich cudownych ludzi spotkałam na swojej drodze.
- Kocham Was. - moje słowa rozniosły się po pokoju. Rozmowy ucichły, a zdziwione spojrzenia powędrowały w moją stronę.
- Też Was wszystkich kocham. - powiedziała Martha.
- I ja.
- Ja też.
- Kocham Was moje brzydale.
- Kocham Was całym moim marchewkowym serduchem. - zaśmialiśmy się, a następnie Tommo zapoczątkował wielkiego przytulańca. Czułam się.. taka szczęśliwa mając ich. Mając takich przyjaciół.
Po krótkiej rozmowie wróciłam na swoje miejsce, gdzie ułożyłam głowę na poduszce. Nadmiar wrażeń i stres sprawił, że moje powieki stały się niezwykle ciężkie... I odpłynęłam.
*
- Coś długo to trwa. - doszedł mnie cichy pomruk Marthy.
- Masz rację.. Operacja powinna się skończyć godzinę temu. - doszedł mnie niski, męski głos, kompletnie nie pasujący do głosów moich przyjaciół. Uchyliłam lekko powieki, wciąż nasłuchując. obok Liam'a siedzieli rodzice Zayn'a, państwo Malik. Podniosłam się lekko na łokciach, czując zimny dreszcz, który przeszył moje ciało.
- Witaj Sophie. - ciepły, troskliwy głos opatulił moje uszy. Uśmiechnęłam się lekko do Patrici, a następnie na chwiejnych nogach skierowałam się w jej stronę. Przytuliłam ją i jej męża, wciskając tyłek między Niall'a a Harrego.
- Coś nie tak? - spytałam z ostrą chrypą w głosie.
- Proszę państwa, chciałbym z państwem porozmawiać. - doszedł nas niski, neutralny głos należący do lekarza. Spojrzałam na jego kamienny wyraz twarzy, który nie wróżył nic dobrego. Lekarz, co mnie bardzo zdziwiło, usiadł na kanapie na wprost nas i przetarł palcami zatoki. Nastała cisza, która wręcz bombardowała nasze serca.
- Operacja nie powiodła się. - zamarłam. - Ten nowotwór złośliwy był w zbyt zaawansowanym stanie, niż sądziliśmy. Rozprzestrzenił się na mózg, rdzeń kręgowy, oraz na płuca. Stan pacjenta w zaskakująco szybkim tempie się pogarsza... bardzo mi przykro. 

Nie miałam siły na łzy, byłam nicością. Z mojego ciała odpłynęły wszelkie emocje, mózg nie przyjmował prawdy. Wszystko wokół szumiało, jedyne wyraźny dialog, który zmiażdżył ciężarem swoich słów moje serce, odbył się między tatą Zayn'a a doktorem.
- Ile czasu?
- Nie potrafię powiedzieć.. to dzieje się zbyt szybko..
- Ile czasu? - powtórzył łamiącym się głosem pan Malik.
- Maksymalnie dwa tygodnie.




***
Dziewczyny, nigdy nie wolno tracić wiary :*
Dziękuję, że dałyście mi motywację, a co do cheptera... Nie martwcie się, nie zostawię tak tego <3 

Soophieee 

16 komentarzy:

  1. Jezuuuniu. ;c No ja mam nadzieję, ze tak tego nie zostawisz.! Nie pozwalam.! Zayn i Sophie przeszli już naprawdę wiele złego. ;c Nie uśmiercaj mi Go.!
    Czekam na następny.!

    Pozdraawiam.! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś !!!!! :( nie nie nie ! prosze nie rób mi tego ~~~~!!!! ;ccc

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa nie nie nie nie nie mozesz go usmiercic blagaaaaam!!!! ja się załamie jak to zrobisz, już teraz miałam łzy w oczach! błagam nie rób tego :((((

    OdpowiedzUsuń
  4. Błagam, błagam, błagam nie uśmiercaj Go.! Twój blog jest najlepszy na świecie.! Przy nim płaczę, śmieję się... Proszę niech Zayn przeżyje.! To, mam nadzieję nie jest koniec ich wspaniałej miłości. Mam szczerą nadzieję, że Zayn nie umrze i nie zakończysz Swojego wspaniałego bloga :* Twój blog jest najlepszy z dotąd przeze mnie przeczytanych :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. następny! ;(

    OdpowiedzUsuń
  6. jezu jak ty genialnie piszesz :) dziweczyno masz talent do tego!
    czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadanie jest genialne. Dzisiaj natrafiłam na bloga i go całego przeczytałam. Proszę tylko nie uśmiercaj Zayna, oni już tak wiele wycierpieli :(

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy następny.???
    już się nie mogę doczekać :) :) :)
    świetnie piszesz : )

    OdpowiedzUsuń
  9. no weź się zlituj! nie uśmiercaj Zayna!! błagam ;* kocham tego bloga! i będę ryczeć :'( ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy nastepny? (:

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie nie nie nie nie !! Nie uśmiercaj go . No błagam .... :c Zlituj się .

    OdpowiedzUsuń
  12. nieee to sie nie moze tak skonczyc... czytam twojego bloga od przedwczoraj i normalnie go polykam... wczoraj tak sie wcianelam, ze nie zauwazylam jak 4 nad ranem mnie przylapala... to jak piszesz, czyta sie to z taka przyjemnoscia, tak wciaga, powoduje takie emocje... czekam na nastepny ... i nie zmarnuj talentu jaki masz kochana :) :**

    OdpowiedzUsuń
  13. nieee to sie nie moze tak skonczyc... czytam twojego bloga od przedwczoraj i normalnie go polykam... wczoraj tak sie wcianelam, ze nie zauwazylam jak 4 nad ranem mnie przylapala... to jak piszesz, czyta sie to z taka przyjemnoscia, tak wciaga, powoduje takie emocje... czekam na nastepny ... i nie zmarnuj talentu jaki masz kochana :) :**

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. wiem, że dawno go wrzuciłas ale moja reakcja jest znana jako: kur... zabiję! Naszczęście się ogarnęłam i teraz możesz czuć się bezpieczna :) Fajnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń