niedziela, 21 października 2012

Twenty-sixth Dream


15 KOMENTARZY - NASTĘPNY CHEPTER

Muszę przynajmniej spróbować wziąć się w garść. Nie mogę być ciągle takim wrakiem człowieka.. Ale mam wrażenie, jakby całe powietrze zostało wypompowane z mojego życia. Niechętnie podniosłam się z łóżka i naciągnęłam na nogi szare bryczesy, a do tego luźną bluzę. Włosy związałam w roztrzepanego koczka. Poszłam do kuchni skąd wzięłam butelkę wody, która po chwili wylądowała w sportowej torbie wraz z jabłkiem i telefonem. Od niechcenia odblokowałam ekran. Jak zwykle mnóstwo połączeń nieodebranych. Wyszłam z mieszkania. Moja alfa cichutko odpaliła. Wyjechałam z głównej drogi. Stukałam lekko w kierownicę. Ruszyłam  odważniej, przekraczając dozwoloną prędkość. Poczułam narastającą adrenalinę. Kiedy pojazdy migały mi przed oczami, a ryk silnika był coraz głośniejszy, po chwili zaczęłam gwałtownie hamować. W momencie, kiedy zatrzymałam się z piskiem opon, zaczęłam analizować wszystko. Przed chwilą miałam wrażenie, jakby ktoś do mnie mówił. Ba. Czułam nawet oddech na szyi. Postać nakazała mi zwolnić. Co ja bredzę… Mam jakieś omamy.
Ponownie ruszyłam, co spowodowało, że kierowcy przestali trąbić jak opętani.  Po chwili byłam już w ośrodku. Bill przywitał mnie serdecznie i wypominał brak uśmiechu na twarzy.
Niestety… pewna część mnie zniknęła. Zniknęła razem z Zaynem. Zabrał ze sobą to, co było we mnie najlepsze. W moim ciele pozostały najgorsze cechy, a całe szczęście wyparowało.
Zaczęłam od treningu młodego, gniadego skoczka. Był wyjątkowo delikatny w pysku, tylko miał problem z wymierzaniem odległości do przeszkody. Następnym urwisem był jabłkowity ogier, którego przygotowałam do ujeżdżenia. Niedługo miały odbyć się zawody, w których powinien wystartować, a nadal bywa nieposłuszny.
Po godzinnym treningu odprowadziłam go do boksu. Następnie wróciłam do siodlarni i sięgnęłam po zużyty sprzęt karego. Mam nadzieję, że zakupy niedługo dojdą. Podeszłam pod boks ogiera. Na mój widok zarżał donośnie i zaczął ze zniecierpliwienia stukać kopytem o ziemię. Pielęgnując go, opowiadałam o moich problemach. Chodź nie potrafił mówić, sama jego obecność mi pomagała.
Opuściłam strzemię i dopięłam popręg. Odbiłam się mocno od ziemi i lekko usiadłam w siodle. Ruszyłam ścieżką prowadzącą do lasu. Stępowaliśmy pogrążeni w błogiej ciszy, którą przerywał jedynie śpiew ptaków i głuchy stukot kopyt Moonshine’a.
Wjechaliśmy na brzozową ścieżkę. Szliśmy długim tunelem, pod liściastym dachem.
To tędy wędrowałam wraz z Zaynem. To tu śpiewał dla mnie piosenkę, w której mówił, jak bardzo mnie kocha.. Tu spojrzał mi głęboko w oczy.. i tutaj ostatni raz złożył namiętny pocałunek na moich, wtedy jeszcze, uśmiechniętych wargach.
Skróciłam wodze i przyłożyłam łydki do boków konia. Posłusznie ruszył kłusem. Po dłuższym czasie wreszcie wyjechaliśmy na polną drogę, gdzie mogłam spokojnie zagalopować. Podniosłam się i popędziłam karego do galopu. Nie spodziewałam się tego, choć to był nasz pierwszy, wspólny galop. Wyrwał do przodu dzikim tempem. Skuliłam się bardziej i pozwoliłam mu rozprostować nogi.
Gnaliśmy zabójczym tempem. W moich oczach pojawiały się łzy, spowodowane huczącym wiatrem. Czułam, jak całego jego ciało pracuje. Słyszałam każdy oddech, widziałam każdy mięsień.
Ryzyko czyni to wyjątkowym.
- Dobry konik – wyszeptałam. Oplotłam rękoma szyję zwierzęcia i wtuliłam twarz w jego bujną grzywę.



*Oczami Marhy*
Nie mogłam w to uwierzyć.
Stałam na szczycie wierzy Eiffla przy zachodzie słońca, wtulona w miłość mojego życia.
- Lepszego prezentu nie mogłam sobie wymarzyć..
- Dla mnie ta chwila mogłaby trwać wiecznie – powiedział blondyn, muskając delikatnie moje wargi. Przejechałam po nich koniuszkiem języka, czując słodki smak żelek.
- Mówiłam Ci już, że mam na Ciebie ochotę? – spytałam wpatrzona w jego pełne żądzy oczy.
- Tak pięknie jeszcze nigdy.. – poczym chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Chwyciłam jego twarz w dłonie. Chłopak próbował mnie pocałować, ale przez chwilę droczyłam się z nim leciutko. W końcu chwycił moje ręce i w momencie, kiedy byłam obezwładniona, wpił się zachłannie w moje wargi. Właśnie dzisiaj. Tej nocy w Paryżu. Chciałam dopełnić nasze uczucie.
- Jedziemy do hotelu, Kocie. – mruknął seksownie i wziął mnie na ręce.
Kiedy tylko wsiedliśmy do windy, chłopak podniósł mnie i pocałował. Oplotłam go nogami. Wsadził ręce pod moją koszulkę, ja natomiast jeździłam dłonią po jego plecach. Nie zaprzestając czynności, wyciągnął kartę i otworzył drzwi od pokoju. Ze względu na to, że był to apartament, musieliśmy pokonać salon, zanim wylądowaliśmy w sypialni. Położył mnie na łóżku i podniósł się, żeby zdjąć buty. Jednak nie miałam tyle cierpliwości. Pociągnęłam go za koszulę, co spowodowało, że wylądował na mnie całym ciężarem. Dosłownie rozbierał mnie wzrokiem.
- Nialllu James’ie Horanie. To z Tobą chcę to zrobić, ponieważ… kocham Cię. – po tych słowach zepchnęłam go z siebie i usiadłam na nim okrakiem. Zaczął składać na moich ustach łapczywe pocałunki, po chwili nasze ubrania leżały rozrzucone po całym pokoju. Niall pieścił wargami każdą partię mojego ciała. Cicho jęczałam z rozkoszy, kiedy kreślił językiem kółka na moich sutkach i kiedy figlował w moich intymnych okolicach. Wreszcie przyciągnęłam go z powrotem na górę i przyssałam się do jego ust. Po chwili chłopak oderwał się, odsunął troszkę i powolnym ruchem wszedł we mnie. Jęknęłam, tylko tym razem znacznie głośniej. Wbiłam paznokcie w jego plecy, on natomiast całował moje piersi. Jego ruchy stawały się coraz szybsze i brutalniejsze. Moje ciało mimowolnie zaczęło wyginać się w łuk. Nasze przyspieszone oddechy, połączone ze skrzypieniem łóżka, wzbudzały we mnie jeszcze większe podniecenie. Jego ciało tak idealne.. Niezwykła rozkosz ogarniająca mnie, pomagała zapomnieć o bólu związanym z rozdziewiczeniem. Zawyłam głośno, oczywiście z niewyobrażalnej przyjemności po tym, jak doszedł. Niall opadł obok mnie na poduszkę, cały zdyszany. Błądziłam palcem najpierw po jego klatce piersiowej, a potem zjeżdżałam coraz niżej i zatrzymałam się na jego członku. Spojrzał na mnie z figlarnym uśmiechem. Ja natomiast cmoknęłam go w usta i wtuliłam się w jego rozgrzany tors.


*Oczami Sophie*
Wróciłam do domu padnięta. Cisnęłam torbę w kąt i od razu poleciałam do łazienki wziąć prysznic. Pachnąca nałożyłam dresy i bokserkę. Włosy swobodnie opadały mi na ramiona. 
Zawroty głowy powróciły. Oprócz tego widziałam mroczki przed oczami, a mój żołądek potwornie się skurczył. Zwinęłam się w kłębek i zaczęłam płakać. Ból był nie do zniesienia. Waliłam pięściami o łóżko. Gdyby on tu był… karmilibyśmy się nawzajem czekoladowym budyniem, oglądali jakiś horror wtuleni w siebie, przerywając straszne sceny uroczymi pocałunkami.
Dzwonek. Wstałam i powoli się wyprostowałam. Ból był okropny, nie pozwalał mi racjonalnie myśleć. Bez zastanowienia otworzyłam drzwi. Stał za nimi Liam, na którego twarzy malowała się ulga.
- Sophie! Nawet nie wiesz, jak się denerwowałem! – powiedział, poczym odwrócił się tyłem i zaczął ściągać buty.. – cieszę się, że byłaś dzisiaj w pracy – chwyciłam się za brzuch – wszystko z czasem się ułoży, zobaczysz. – upadłam na kolana. – Sooophie, czy ty mnie słyszysz? Boże, jak ja wiążę te buty. – Zaczęłam się krztusić. Wypluwałam białą maź. – SOPHIE?! – usłyszałam wrzask Liama. Nie mogłam nabrać powietrza w płuca, a żołądek rozsadzał moje wnętrzności. Niemy krzyk szatyna.. jedyne, co teraz słyszałam, to pulsujący ból w mojej głowie. Czułam, jak chłopak bierze mnie na ręce i wynosi z mieszkania. Potem to jedynie przypuszczenia…

- I co z nią? – dochodził mnie cichy głos Louisa.
- Dostała skurczu jelit. Nie jadła od bardzo długiego czasu, a z powodu stresu organizm wywołał odruch wymiotny i tak to się z kumulowało, że zaczęła krztusić się kwasem i nie mogła nabrać powietrza do płuc.
- O kurwa… - skomentował Harry.
- Wszyscy wiemy, czyja to wina. – powiedział niezadowolony Louis.
- Lou, zamknij się. Przede wszystkim teraz musimy się nią lepiej opiekować. Przynajmniej raz dziennie któreś z nas musi ją odwiedzać i sprawdzać, czy się nie zaniedbuje. Musimy udowodnić jej, że znaczy dla nas bardzo wiele – powiedział Liam, zamyślając się po chwili.
- Ale ja to doskonale wiem… - powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Nareszcie! – podlecieli i przytulili mnie mocno.

Po około trzech godzinach byliśmy w moim mieszkaniu. Chłopcom udało się załatwić, żebym wyszła wcześniej ze szpitala. Teraz jedynie próbowałam ich przekonać do tego, że czuję się świetnie i mogą mnie spokojnie zostawić samą. Po dłuższej chwili mi się udało i przyjaciele opuścili moje mieszkanie. Ogarnęłam trochę bałagan, który zrobiłam, a potem zrobiłam sobie gorącą czekoladę i zjadłam ryż z kurczakiem przyszykowany przez Harrego. Co pewien czas otrzymywałam sms’y od chłopaków, czy wszystko okey. Lekko podirytowana odpisywałam na nie bez entuzjazmu.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Powiedziałam krótkie „proszę” i ukazała mi się sylwetka wysokiego bruneta.
- Sophie..
- Cześć Francisco. – podszedł do mnie i mnie przytulił. Usiadł obok na kanapie i przyglądał mi się uważnie.
- Sophie.. zmieniłaś się.
- Wiem.
- Ale jak To?
- Każdy mi to powtarza. Każdy mówi, że wyglądam jak zombie, jak jakiś zdechlak. Tak, zdaję sobie z tego sprawę, ale to nic nie zmieni.  To tak, jakby tobie amputowano nogi. Nie potrafisz już zrobić kroku na przód. Potrzebujesz wiele czasu, zanim rana się zagoi.. Zanim znajdzie się wsparcie i odpowiednia proteza.. Potem czeka Cię jeszcze długa rehabilitacja, przyzwyczajanie się od nowa do otoczenia, nauka chodzenia od podstaw. A i tak na zawsze pozostaniesz już inny. Bo straciłeś coś bez odwrotnie. – łza kapnęła mi na rękę. Chłopak objął mnie ramieniem i spojrzał mi głęboko w oczy.
- W takim razie pomogę Ci stanąć na nogi – to powiedziawszy złożył pocałunek na moich ustach. 





***
Ostrrrroo ♥ 

17 komentarzy:

  1. Pahahahahhahahhahaha!
    Sory, ale pahahahahha <3
    ZAJEBISTEEEEEEE Bejbe bejbe bejbe oooohh bejbe !

    OdpowiedzUsuń
  2. O w mordę. A żeś rozdział walnęła.! :O . Po prostu.. No brak mi słów. Czekam na następny.! :D .

    Pozdraawiam.! :) .

    OdpowiedzUsuń
  3. Mordoo ty moja ! !! ! ! ! rozdział PLEBSIE nooo !




    http://viam-vitae.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam się z kom. powyżej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super blog...kurde ale z tym Zaynem to żeś mi ciekawosci narobiłaa........Weź może napisz ocś gdzie on jest cy cóś bo ja tu umre;p;p

    OdpowiedzUsuń
  6. fajnacki rozdziałek! :]

    OdpowiedzUsuń
  7. chcę więceej!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty!! Dawaj następny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. zajeisty , bardzo ale to bardzo mi się podoba , czakam na następny i zapraszam do mnie http://lolaa1881.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń