niedziela, 14 października 2012

Twenty-sixth Dream

13 komentarzy = NN

* Oczami Sophie*
Wszyscy byli pogrążeni w rozmowie. Widziałam, że Liam mi się przygląda. Powiedziałam ciche cześć do wszystkich, a następnie odwróciłam się i poszłam w kierunku samochodu. Chyba nie zauważyli, że odeszłam. Odpaliłam silnik i wyjechałam z parkinku. Musiałam wymyśleć jakiś plan na swoje życie. Nie mogę być pogrążona w ciągłym smutku. Wykańcza mnie to wszystko. Ostatnim posiłkiem, jaki jadłam, był kurczak od Liama. Chciałabym coś zjeść, ale nic mi nie przechodzi przez gardło. Jeszcze te mdłości. Może nie byłam dla Zayna idealna? Może za gruba? Czas zacząć chodzić na siłownię.
Nie wiem nawet jakim cudem moja podświadomość doprowadziła mnie do stajni. Nie byłam pewna, czy to dobry pomysł.. Jednak Moonshine był istotą, która w niezwykły sposób przypominała mi o miłości do  Zayna. Musiałam zakończyć pewne sprawy.
Przekręciłam kluczyk w stacyjce i wysiadłam z samochodu. Weszłam przez wielką bramę, i ujrzałam Billa.
- Sophie?! – Spojrzał z niedowierzaniem. Uśmiechnęłam się blado i ruszyłam w jego kierunku. Przytulił mnie mocno, poczym odsunął na długość swoich ramion. – Co się dzieje skarbie?! Wyglądasz…. Mizernie – zmierzył mnie, poczym spojrzał wzrokiem pełnym żalu. Westchnęłam głośno, a do moich oczu napłynęły łzy. Szef bez słowa zaprowadził mnie do biura.
- Wiem.. że nie znamy się długo, ale jeżeli ciąży Ci coś na sercu, to możesz mi się wygadać – powiedział, sącząc kawę z kubka. Spojrzałam na niego badawczo. Oznaki starości już dawno pojawiły się na jego twarzy, rzadkie, siwe włosy dodawały mu uroku staruszka. Nie chciałam z nim rozmawiać na ten temat, nie chciałam rozdrapywać jeszcze bardziej tej rany. – Chodzi o tego chłopca? – skąd.. czyżby intuicja mu podpowiedziała? Nie ważne. Kiwnęłam lekko głową.
- Bill.. ja.. chcę zrezygnować z pracy tutaj. Zbyt dużo wspomnień.. – spojrzałam na niego ze smutkiem. Filiżanka z jego dłoni wysmyknęła się na podłogę, rozlewając brązową ciesz na kafelki.
- Proszę.. Sophie.. Nie rób mi tego! Moje konie wcześniej nie odnosiły takich sukcesów, a to wszystko dzięki Tobie.. Znakomicie je trenujesz, potrafisz do nich dotrzeć jak nikt inny. Błagam. Nie porzucaj nas – spojrzał na mnie błagalnie. – przy naszym najbliższym spotkaniu chciałem zaproponować Ci podniesienie płacy. Teraz będziesz zarabiała naprawdę dużo, będziesz mogła zrezygnować z pracy w restauracji. Jesteś już rozpoznawalną trenerką, a nasza stajnia z ósmego miejsca wskoczyła na drugie. Jeszcze trochę, i będziemy najlepszą stajnią w Anglii… Ale bez Ciebie to się nie uda.
- Bill.. ja.. mi jest teraz strasznie ciężko, jestem rozdarta uczuciowo. W Nandosie pojawiam się wyjątkowo rzadko.. Nie zdziwię się, jeśli kiedy tam przyjdę, to dadzą mi kwitek i podziękują za współpracę…
- Dlatego musisz mieć robotę. Zrobię wszystko, żebyś została.. Pomyśl o tym, że przynajmniej nie będziesz musiała martwić się o pieniądze, a Twoja praca będzie polegała na rozwijaniu pasji. Czy nie można lepiej trafić? – czarował mnie jak tylko mógł. Z jednej strony… ma rację. To będą łatwo zarobione pieniądze, a przecież kocham jeździectwo, więc to dla mnie sama przyjemność. Postanowiłam spróbować.
- Dobrze Bill. Tak zrobimy. – powiedziałam z uśmiechem.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę! – powiedział faktycznie uradowany. Wymusiłam uśmiech.
- Już pod koniec następnego tygodnia dostaniesz 1000 funtów – zakrztusiłam się. To, że zarabiałam 500 miesięcznie, było dużo.. a teraz mam zarabiać dwukrotnie tyle? Los się do mnie uśmiechnął.
- Umowa stoi. Stwórz mi na jutro rozpiskę koni, którymi mam się zajmować i które trenować, co, jak i w jakich godzinach.
- Chciałbym Cię jeszcze o coś poprosić… - zachęciłam go machnięciem głowy. – Chodzi o to, żebyś jeździła na zawody na tych trudniejszych osobnikach.
- Dobra, nie ma sprawy. Będę jutro. Teraz jadę do Nandosa zrezygnować z roboty.
- Do zobaczenia jutro. Prześlę Ci rozkład na maila dziś wieczorem.
- Jeszcze jedna kwestia, chodzi o Moonshine.
- Na koszt stajni – zrobiłam szerokie oczy – to nie problem, nie musisz za niego płacić. Z resztą pan Malik – przerwał, kiedy zobaczył wyraz mojej twarzy. – przepraszam.. Tzn.. on dofinansował trochę nasz ośrodek, więc nie ma sprawy – kiwnęłam głową i opuściłam biuro. Poszłam w kierunku wybiegów. Stanęłam przy ogrodzeniu i wyglądałam sylwetki czarnego ogiera. Przeszłam przez ogrodzenie i zaczęłam kroczyć po mokrej trawie. Kiedy zobaczyłam go iskającego się z jakimś gniadoszem przez płot, uśmiechnęłam się ze wzruszenia.
- Blacky.. – zawołałam cicho. Kary oderwał się od kolegi, a kiedy mnie ujrzał, zarżał przenikliwie i zaczął biec w moją stronę. Ledwie się przede mną zatrzymał, i poczułam jego ciepły oddech na twarzy. Zaczęłam gładzić jego aksamitny pysk. Tak bardzo się za nim stęskniłam.
- Jutro pojedziemy do lasu. Teraz muszę uciekać – ucałowałam go w grzywę i oddaliłam się w kierunku samochodu.
Po niecałych czterdziestu minutach byłam pod Nandosem. Ruszyłam w kierunku biura, gdzie zastałam mojego pracodawcę.
- Dzień dobry – przywitałam się grzecznie.
- Oh, Sophie. Miło, że zaszczyciłaś mnie swoją obecnością – zaśmiał się nerwowo. – Jak ty wyglądasz?! – dziękuję wszystkim za te cudowne pytania.
- Przyszłam porozmawiać w sprawie pracy..
- Ja też chciałbym Ci coś powiedzieć. Ze względu na to, że niestety bardzo rzadko Cię tu widuję i oczywiście nie wnikam, czym jest to spowodowane, muszę Ci podziękować. Przykro mi.
- Nic nie szkodzi, właśnie po to przyszłam. Chciałam zrezygnować – spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- W takim razie – podsunął mi kartkę pod nos – Musisz to podpisać – po zapoznaniu się z treścią dokumentu, złożyłam w rogu kartki swój podpis.
- Dziękuję za współpracę.
- Ja również, dowidzenia. – powiedziałam i wyszłam. Po czułam na twarzy ciepły, letni wietrzyk. Czułam się w pewnym sensie wolna. Przynajmniej poukładałam sobie parę spraw. Musiałam wziąć się w garść, nie dopuszczać żadnych myśli o nim, żeby ponownie się nie załamać. Muszę być silna. Dla przyjaciół.
Wróciłam do domu. Dopiero teraz spostrzegłam, jaki tu syf. Postanowiłam wziąć się do roboty. Opróżniłam zmywarkę, poprzecierałam blaty i ogólnie ogarnęłam kuchnię. Potem zajęłam się sprzątaniem w salonie, układaniem wszystkich porozwalanych rzeczy. Przetarłam meble, odkurzyłam podłogi, umyłam okna i wywietrzyłam pokoje.
Zrobiłam segregację swoich rzeczy, zmieniłam pościel, posprzątałam łazienkę. Mieszkanie wyglądało perfekcyjnie, a ja nie miałam na nic siły. Walnęłam się na łóżko. Kątem oka spostrzegłam laptopa. Otworzyć.. czy nie otworzyć… W końcu chwyciłam go i weszłam na Twittera. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Szybko weszłam na stronę plotkarską.
„ Zayn Malik miał dziewczynę, o której nam nie powiedział?”
„ Kim jest owa blondynka?”
„ Czy  ma ona coś wspólnego z wyjazdem Zayna?”
„ Czyżby nasz Bad Boy był zraniony przez prostaczkę?”
Obok znajdowało się mnóstwo naszych zdjęć… Robionych totalnie z ukrycia. Nie mieliśmy zielonego pojęcia, że ktoś nas śledzi. Ale z jednej strony mógł o tym pomyśleć baran jeden.
A posty fanek na Twitterze.. takich hejtów to w życiu nie widziałam. Że co proszę?! Że to ja mu serce złamałam?! Że go wykorzystałam?! Świat stanął na głowie.. A te zdjęcia... Wspomnienia wróciły na dobre, bariera pękła. Wszystko działało z ogromną siłą, jakby trafił w moje serce meteoryt. Wpadłam w euforię. Znów. Nie panowałam nad sobą. Zerwałam się i poleciałam do łazienki. Znalazłam to, czego tak bardzo pragnęłam. Jedno pociągnięcie… Szczypie.. pojawia się ból… Jednak nic nie dorówna temu, który dominuje w mojej głowie. Przycisnęłam skalpel trochę mocniej. Czerwone smugi spływały wzdłuż mojej dłoni. Zjechałam po ścianie na ziemię. Już powoli zaczynało mi się kręcić w głowie. Nie czułam już bólu..jedynie dziwnego rodzaju ukojenie. A bezwładność, która mnie ogarnęła, była niezwykłą odskocznią od problemów. Zamknąć oczy, czy nie zamknąć.. Jeden baranek, druga owieczka, czwarty tygrysek.. piąta ucieczka...
Ocknęłam się. Na początku nie mogłam zorientować się, gdzie jestem. Leżałam w łazience, a lampa dręczyła moje oczy. Spojrzałam na buzującą dłoń.. Wczoraj było mi tak dobrze. To uczucie.. nie do opisania. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w szary, luźny sweter, bokserki i nadkolanówki. Przemyłam rękę wodą i sięgnęłam po apteczkę, z której wyciągnęłam bandaż. Po zrobieniu sobie opatrunku, chwyciłam mopa i zaczęłam ścierać krople krwi z podłogi. Wrzuciłam rzeczy do prania. Bez Marthy było tutaj jakoś tak pusto.. Bez chłopaków również.. Pewnie zapomnieli już o moim istnieniu. Zobaczyłam, że laptop od wczoraj stoi otwarty. Szybko zamknęłam kartę i siedziałam stukając w myszkę, przyglądając się pulpitowi… Na tapecie byłam ja z Zaynem.. Nasz pocałunek. Szybko ściągnęłam obraz księżyca z internetu i zmieniłam tło. Postanowiłam, że przydałoby się zrobić jakieś końskie zakupy. Weszłam na ulubioną stronę i zamówiłam nowe, skórzane sztylpy i sztyblety, dwie pary bryczesów, kurtkę, polary, rękawiczki. Oprócz tego kupiłam trochę rzeczy dla Moonshine’a. W ten sposób wydałam prawie wszystkie pieniądze. Muszę poprosić Billa, żeby wcześniej dał mi wypłatę. Zamknęłam laptopa i położyłam się na łóżku. Chwyciłam się za brzuch, w którym znów poczułam okropny skurcz. Ostatni posiłek? Sławetny kurczak Liama… Na myśl o jedzeniu robiło mi się niedobrze. Przez pewną osobę..

Ciekawe, gdzie on teraz jest? Co porabia? Może jest w zupełnie innej strefie czasowej i szaleje z jakąś tapeciarą w clubie? A może siedzi nad brzegiem jeziora i szkicuje naturę? Albo leży zalany w pokoju.. Nikt tego nie wie.. Chciałabym, żeby ktoś mnie przytulił.. Tak mocno.. Spojrzał na mnie z miłością.. ze zrozumieniem. Ucałował czule.. Oddał drobinkę ciepła. Wtuliłam się w mojego misia Bubu, którego mam od dzieciństwa.I zaczęłam szlochać.. cichutko.. Tak, żeby ten świat mnie nie usłyszał.. Żeby nie zranił mnie jeszcze bardziej.




****
Loveee!

Nienawidzę matmy! grrrrr.... -,-

13 komentarzy:

  1. No i co ja mam tutaj napisać.? Już sama nie wiem. Hmmm. Pewnie jesteś ciekawa czy się poryczałam.? I tu Cię zaskoczę.! Nie.! Nie poryczałam się. :D . Chociaż było blisko ale dałam radę. xd . Rozdział bardzo fajny. :) Pomysł też. ^^ . Tylko Ty mi tutaj przypadkiem nie zabij tej Sophie..;p . Bo Cię dorwę. xd . I to by było chyba tyle. Mam jeszcze wiele rzeczy do napisania ale tak jakoś moje lenistwo zwyciężyło.. :d .
    Czekam na następny. ; * .

    Pozdraawiam.! < . 3

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdzial
    czekam na nn =)

    OdpowiedzUsuń
  3. MEGAAAAA!!!!!!!
    chce wiecej!

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny!!
    chce już nextaa! :3

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny
    dawaj następny ;]

    OdpowiedzUsuń