czwartek, 11 października 2012

Twenty-fourth Dream

7 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ.

Czas leciał powoli, każda minuta wbijała nóż coraz głębiej w serce. Czułam na głowie łzy przyjaciółki. To wszystko stało się zbyt szybko. Nie powinnam do tego dopuścić.. jakim cudem poznałam miłość swojego życia w przeciągu.. miesiąca? Byłam głupia. Przecież takie rzeczy dzieją się tylko w bajkach, a ja przecież jestem w szarej rzeczywistości,  w życiu, w którym jest zastawionych multum pułapek i drutów kolczastych. Życie.. życie.. życie.. Po co dajesz człowiekowi nadzieję i szczęście, że potem i tak odbierasz je, na dodatek w tak brutalny sposób? Bawi cię cudze cierpienie? Gorzkie łzy, zakrwawione serce, uśmiercona dusza? Ból.. niewyobrażalny ból. Czy naprawdę jesteśmy tylko marionetkami w twoim wielkim przedstawieniu, które ma na celu zapewnienie tobie widowiska? Jeżeli zależało ci na tym, żeby zgasło we mnie światełko nadziei, to gratuluję. Udało ci się.

*Oczami Marthy*
Trzymałam tę biedną kruszynę w ramionach. Skrzywdził moją przyjaciółkę. Moją siostrę, bliźniaczkę mojej duszy… Złamał jej serce.. Nie mogłam w to uwierzyć. Stosunkowo niedawno odbyliśmy bardzo poważną rozmowę… Byłam przekonana, że ona jest dla niego całym światem.. To nie może być prawda, żeby tak ją potraktował… Coś tu się nie układa w logiczną całość…
*Oczami Liama*
Impreza była mega udana. Już żegnaliśmy się z ostatnimi gośćmi.. Dziwiło mnie jednak to, że nie widziałem od dłuższego czasu pewnych debili...
Błądziłem wzrokiem po mieszkaniu w poszukiwaniu Zayna, Sophie i Marthy. Zobaczyłem przy lodówce wesołego Nialla.
- Co tam, Twoja Muza już się zmyła? – spytałem z chytrym uśmieszkiem.  Chłopak zarumienił się lekko i spojrzał na mnie rozmarzonym wzrokiem.
- Tak, wróciła do mieszkania. Powiedziała, że jest zmęczona. – blondyn wyszczerzył się ukazując swój przeźroczysty aparat, który można było zauważyć jedynie z bliska. No to jedna zagadka rozwiązana.
- Ciekawi mnie, gdzie jest Sophie z Zaynem – spojrzałem na Horana, kiedy próbowaliśmy posprzątać po imprezie. Było nas tylko dwóch, ponieważ sir Styles jak i sir Tomlinson wylądowali spici w swoich łóżkach. Usłyszeliśmy donośne huki tuż nad naszymi głowami.
- No to kolejna zagadka rozwiązana. Chyba domyślasz się, co robią nasze gołąbeczki? – Niall zaniósł się śmiechem. Sam nie mogłem się powstrzymać. Był świetnym przyjacielem. Chociaż na początku naszej kariery stosunki między nami były dość napięte, teraz już wiem, że nie zamieniłbym go na żadnego innego braciszka. Kiedy uporaliśmy się z butelkami, poprzestawialiśmy meble i załadowaliśmy zmywarkę, każdy z nas udał się do sypialni. Wziąłem szybki prysznic, wskoczyłem w bokserki i już po chwili znajdowałem się pod aksamitną pościelą. Myślałem jeszcze chwilę o moich przyjaciołach. Huki z pokoju obok już dawno ucichły.. Zrobiło się jakoś dziwnie cicho. Liam.. nie histeryzuj, jest środek nocy. Wszyscy poszli spać. Kiedy uspokoiłem moje myśli, dałem się wciągnąć do krainy snów..

*Oczami Zayna*
Szarpnąłem mocno zamek. Torba już po chwili spoczywała na moim ramieniu. Podszedłem do komody, na której stało nasze wspólne zdjęcie. Przejechałem delikatnie palcem po cienkiej szybce, na której pojawiła się mokra plama. Wziąłem głęboki oddech. Nie wolno mi dopuszczać żadnym myśli. Wystarczy wyłączyć się i stać neutralnym na wszystko, co nas otacza.. To poświęcenie, pozwalające chronić istoty najbliższe naszemu sercu…

*Oczami Sophie*
Głowa spoczywała na brzuchu ciemnowłosej. Czułam jej równomierny oddech, który działał kojąco na wewnętrzny ból. Podniosłam głowę. Przez zasłonę próbowały przedrzeć się leniwe promyki słońca. Przez uchylone okno docierał letni wietrzyk powodujący gęsią skórkę. Przeciągnęłam się delikatnie. Wtedy wszystko powróciło. Ból.. ból… zabijał mnie od środka, rozdzierał moje serce, każdą jego cząsteczkę. Docierał do głowy, próbując wywołać w niej eksplozję. Słyszałam okropny wrzask, powodujący dreszcze na moim ciele. Krzyk nie ustalał. Nasilał się z każdą chwilą, a ból stawał się coraz większy. Nie wytrzymam. Nie wytrzymam bez Ciebie. Minęło zaledwie parę godzin. Ale myśl.. że mogę Cię już nigdy więcej nie zobaczyć… Myśl.. że nie poczuję więcej Twojego dotyku.. nie usłyszę Twojego głosu.. Nie ujrzę przepełnionych ciepłem i uczuciem oczu, które dodawały mi pewności siebie i wiary w to, że życie jednak ma sens.. Mur, który zburzyłeś, został odbudowany. Tylko tym razem sięga aż do nieba. Czyżbym stała się daltonistką, czy to tylko moje serce nie dostrzega kolorów?
Wrzask, od którego pękały mi bębenki, wydobywał się z mojego gardła. Przyjaciółka siedziała spanikowana tuż obok. Jak mogę jej to robić?! Powinnam jej powiedzieć o wszystkim.. nie chcę, żeby przeze mnie cierpiała.. sama muszę się uporać z tym bólem. Jednak na ten moment nie potrafię. Nie potrafię być silna. Nie potrafię stawić czoła życiu.. Nie chcę tego.. wolę umrzeć z wycieńczenia, jeżeli do końca mojego życia, ma w moim sercu gościć ta rażąca pustka. Mijały godziny. Martha podstawiała mi pod nos jedzenie. Próbowała mnie zmusić do skonsumowania czegokolwiek. Wtedy wyżywałam się na niej zadając jej ciosy przykrymi słowami. Powiedziałam jej, że moje życie nie ma sensu.. że mam ochotę zgnić na tym łóżku.. Darłam się jak oszalała. Nie wiem, ile łez wylałam, jak bardzo krzywdziłam się wbijając sobie paznokcie w skórę, szarpiąc się za włosy, uderzając kończynami o pobliskie przedmioty. W każdym razie po pewnym czasie z bólu zarówno psychicznego jak i fizycznego, usnęłam.
Zobaczyłam ją siedzącą na kancie łóżka.  Ni potrafiłam spojrzeć przyjaciółce w oczy..  Nie chciałam ujrzeć w nich rozczarowania.. Bałam się, że mi tego nie wybaczy.
- Wybacz Sophie, ale to nie może tak wyglądać. Leżysz już tak drugi dzień. Jeśli nie chcesz po dobroci, jako Twoja przyjaciółka jestem zmuszona zrobić to siłą. – spojrzałam na nią lodowatym wzrokiem. Mówiłam, że nie chcę pomocy! Nie chcę nikogo.. No chyba że Malika.. Tutaj. Obok, Ramię w ramię, twarzą w twarz… Ale to się nie wydarzyło. Zamiast tego ujrzałam nad sobą twarz Liama, który głaskał moją rękę. Oderwałam się od jego oczu i nałożyłam na głowę poduszkę, znów chlipiąc.
- Sophie, nie radzę Ci. – powiedział spokojnie. Na oślep kopnęłam nogą, trafiając w szatyna, który po chwili spadł z łóżka. Kiedy miałam nadzieję, że odpuścił, poczułam ścisk na biodrach. W brutalny sposób wziął mnie na ręce blokując mi ruchy. Jak zwykle krzyczałam i próbowałam go w jakiś sposób uszkodzić, żebym tylko mogła wrócić do mojej oazy. Jednak nie miałam z nim szans. Był zbyt silny. Niósł mnie dzielnie po schodach, przez moje krzyki niektórzy sąsiedzi wyglądali za drzwi. Byłam wykończona. 
Poddałam się. Wtulona w ciepły tors Payna cichutko chlipałam z wyczerpania…



***
Hej Koty! ♥
Postaram się częściej dodawać..
przepraszam, że krótki ( znowu )
ale jutro mam sprawdzian, a specjalnie poświęciłam się i napisałam! ♥
Kocham Was drogie czytelniczki!

8 komentarzy:

  1. Jak zwykle świetny, tylko, że smutny.. :c .
    Czekam na następny. + Mam nadzieję, że będzie odrobinkę dłuższy. ^^ .

    Pozdraawiam.! :D .

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG i to zdjęcia Zayn'a na końcuuu *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. boooski : DD
    czekam nn!

    OdpowiedzUsuń
  4. ` fajny ;]
    czekam na nastepny !

    OdpowiedzUsuń
  5. omg ;o jaki swietny rozdzial!
    czekam na wiecej!!

    OdpowiedzUsuń
  6. jaką ty masz lekkość pisania! podziwiam

    OdpowiedzUsuń