czwartek, 16 maja 2013

Fifty-sixth dream

Music: Rihanna- Stay

Zastanawiałam się nad sensem odnalezienia chłopaków.. Może powinniśmy pozwolić im żyć tak, jakby nigdy nic się nie wydarzyło? A jeżeli oni tak na prawdę nie pamiętają nic z drugiej rzeczywistości, jedynie byli wytworem naszej wyobraźni? Ale wtedy skąd byłoby wiadome, że mieli wypadek? Eltor nas przecież o tym uświadomił, co jak wiemy okazało się prawdą... Ale skoro nie pytają, nie szukają.. Może przesadzam, może powinnam dać im więcej czasu.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! - spytała poddenerwowana Marta.
- Przepraszam... zamyśliłam się.
- Będziesz tak leżeć na tej podłodze, czy może pomóc Ci wstać? - zachichotała. Faktycznie. Już od kilku minut leżałam w bezruchu na lodowatej posadzce. Podniosłam się na rękach z zamiarem wstania, jednak moja niezagipsowana noga odmówiła posłuszeństwa.
- Co jest... - miałam złe przeczucia. Dotarło do mnie, że nie mam czucia w dolnej partii ciała.
- Hmm? - spytała beztrosko Marta.
- Ja.. ja nie mogę wstać.. - powiedziałam z przerażeniem.
- Bo ciota z Ciebie i tyle. - odpowiedziała.
- Nie, to nie są żarty! - spojrzała na mnie po chwili z lekkim zdziwieniem na twarzy.
- Jak to? Nie rozumiem.. - odłożyła laptopa i zeszła z łóżka, po czym podeszła do mnie. Ukucnęła tuż przy mnie i spojrzała na mnie wyczekująco. - No i co, czujesz coś? - powiedziała. Dopiero teraz zauważyłam, że jej ręka spoczywa na mojej nodze. Moje serce stanęło, nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.Zanim się zorientowałam, stało nade mną kilku lekarzy, którzy dokładnie oglądali moje nogi. Po chwili jeden z nich westchnął głęboko i spojrzał znacząco na pozostałych. Zdezorientowanie i szok jaki mnie ogarnął, nie dawał mi myśleć racjonalnie.
- To niedowład nóg.. - powiedział cicho.


- Jak to takie rzeczy mogą mieć miejsce?! Czy pan słyszy sam siebie?! Moja córka nie czuje własnych nóg! - wieźli mnie właśnie na dodatkowe badania. Tuż obok doktora szła moja wnerwiona matka, która wcale nie pomagała mi swoją gadaniną.
- Jak pan to sobie wyobraża?! Ona zaraz ma maturę, musi iść na studia, musi stanąć na tych cholernych nogach!
- Czy pani sobie zdaje...
- Nie interesuje mnie to, jak pan to zrobi. Ona ma chodzić! - krzyknęła, skręcając w drugą stronę. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Lekarz również był zaskoczony całą tą sytuacją, jednak nie dał tego po sobie poznać.
- Słuchaj, Majka.- wciąż miałam problem z przywyknięciem do mojego prawdziwego imienia.. - Teraz muszę poddać cię narkoze, nie gniewaj się. - kiwnęłam lekko głową, a po chwili poczułam lekkie ukłucie na skórze. Na początku całkowicie nic nie odczuwałam, jednak potem moje powieki stały się niezwykle ciężkie... i zasnęłam.

- Sophie? Sophie, słyszysz mnie?! - dziwny głos rozchodził się w mojej głowie.
- Em... chyba tak. - moje słowa odbiły się echem. - Eltor?
- Tak, to ja. Słuchaj, jeżeli chcesz stanąć na nogi, nie wolno ci słuchać lekarzy,
- O czym ty mówisz? - spytałam zdziwiona.
- O tym, że ich diagnostyka będzie błędna. Zabronią Ci się ruszać, co doprowadzi do całkowitego zaniku mięśni. Musisz bardzo dużo ćwiczyć, żeby je odbudować. Wiem, kto Ci pomoże w rehabilitacji....
- Kto taki? - spytałam z zaciekawieniem.
- Albert Johnes.
- Skąd mam wiedzieć, że...
- Zaufaj mi. - jego słowa brzmiały niezwykle szczerze
- Jak mam go znaleźć? - odpowiedziała mi cisza. - Eltor?! ELTOR!

- Spokojnie, spokojnie. Już po wszystkim. - zamazany obraz doktora powoli stawał się wyraźny. Moje serce wciąż biło nienaturalnie szybko.
- I..c..co takiego mi dolega? - spytałam.
- To jest bardzo skomplikowane schorzenie... Twoje mięśnie zastygły.
- Czyli, że muszę je rozruszać? - spytałam.
- Wręcz przeciwnie! Nie wolno Ci się ruszać, dopóki same się nie zregenerują.
- Ale przecież..
- Nie ma żadnego "ale". Nie wolno Ci się narażać. Musimy czekać. - Eltor miał rację.... On naprawdę miał rację... Zamilkłam. Już więcej nie odzywałam się do lekarza. Czekałam na moment, aż zawiozą mnie do pokoju, gdzie będę mogła przemyśleć parę kwestii.. Jednak najpierw opowiedziałam wszystko przyjaciółce.
- Trzeba go znaleźć. - powiedziała po chwili. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
- Jak masz zamiar go znaleźć? Przecież może być wszędzie! - przyjaciółka zaśmiała się lekko.
- Skarbie, słyszałaś o czymś takim, jak " Google"? - wywróciłam oczami. - Prześpij się, ja w tym czasie znajdę coś na temat naszego tajemniczego Alberta. Lekko uspokojona jej słowami, opadłam na poduszkę przymykając powieki. 


***Widok zapierał dech w piersiach. Przed nami rozciągała się piękna panorama Londynu, a nad nami wisiał olbrzymi księżyc. Tak romantycznej sceny jeszcze nigdy nie widziałam.. Stałam przodem do Mulata. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, obydwoje zahipnotyzowani.
- Wiesz, jakie jest jedno z moich marzeń? - kiwnęłam przecząco głową.
- Pocałunek na dachu w świetle księżyca..
- Zayn.. ja - objął moją twarz dłońmi  i wpił się w moje usta. Był to najbardziej rozkoszny pocałunek, jakiego w życiu doznałam. Nie potrafiłam się od niego oderwać. Nasze języki tworzyły nieziemski duet, a wargi dotykały się z wielką zachłannością. Moje serce podobnie jak czas stanęło... istniał dla mnie tylko on. Ten pocałunek dał mi wiele do zrozumienia. . Nie wiem ile tak staliśmy.. po długim czasie gotowa byłam spojrzeć mu prosto w oczy.
- Kocham Cię Sophie, teraz jestem tego pewien - jedną ręką trzymał mnie za podbródek, a drugą głaskał po plecach. - Chciałbym, żeby ta chwila trwała wiecznie...
- Kocham Cię Zayn ... ***

-Wstawaj, mam newsy! - przetarłam powieki, ciągle mając przed oczami ten sen.. Tuż nade mną wisiała Marta. - Dowiedziałam się trochę na temat tego.. doktorka. No więc tak.. - powiedziała, przy okazji zabierając z mojej szafki batonika. - Kiedyś był jednym z najlepszych rehabilitantów w Los Angeles, do czasu, kiedy nie spieprzył roboty przy pewnym piłkarzu. Wtedy został odepchnięty w kąt. - westchnęłam zrezygnowana.  - Ale ale, nie rób takiej minki. Dalej sobie mieszka, żyje i na dodatek wciąż jest tym, kim jest. Rozumiesz? Czyli, że jeżeli uda nam się zdobyć jego numer, co już zrobiłam, można do niego zadzwonić i... umówić cię! - powiedziała z widoczną euforią szczęścia, którą niestety bardzo szybko zgasiłam.
- Po pierwsze moja droga, on mieszka w Stanach. Po drugie, skąd wiesz, że się zgodzi, skoro już tego nie robi? Po trzecie, jak ty do cholery chcesz to załatwić? 
- Nie martw się, moja w tym głowa. Jak na razie, musisz nauczyć się latać na swoim nowym Nimbus'ie 2000, - tutaj wskazała na elektryczny wózek inwalidzki - przefrunąć bez większych turbulencji przez maturę, a następnie mi zaufać. - powiedziała z satysfakcją.
- Kiedy jest właściwie matura? - spytałam.
- Z tego co wiem, to za tydzień. - O cholera... - Nie martw się, zdasz czy nie zdasz, to bez różnicy. - spojrzałam na nią z miną w stylu : Are u fuckin' kiddin' me?" Na co się odczepiła.
- Dlatego radzę Ci pakować klamotki, pojutrze wychodzisz.
- Został nam jeszcze jeden fakt. Co z pewnym magicznym zespołem, o nazwie Łan Dajrekszon? - uniosłam jedną brew w górę, patrząc na Martę wyczekująco.
- Śmieszne to trochę, ponieważ w internecie zrobiło się jakoś dziwnie cicho na ich temat. Nie pokazują się publicznie, a wszystkie koncerty zostały odwołane aż do przyszłego roku. - zmarszczyłam czoło.
- Coś się musi za tym kryć...
- Zadzwoń do Harry'ego - wystawiła język.
- Widzę, że żarcik ci się wyostrzył - odpyskowałam.
- No, racja. W końcu dawno nie dokarmiałaś mnie swoimi sucharami! - osz Ty.
- Dobra, nieważne. Gdzie są moi rodzice? - spytałam, wyraźnie zainteresowana.
- Podpisują jakieś dokumenty a co?
- A nic, tak się pytam.. - tak na prawdę nie chciałam poruszać tego tematu.. Za nim popełniłam "samobójstwo", zadzwoniłam do taty.. Tyle czasu się do niego nie odzywałam... Nawet nie mogę sobie wyobrazić, co on by czuł, gdyby to się wydarzyło naprawdę... 

*  Trzy tygodnie później* 

Wreszcie koniec matur. Szczerze mówiąc, nie poszło mi tak źle, jak się spodziewałam. Wręcz przeciwnie, mam nadzieję, że wyniki będą równie dobre jak w moich wyobrażeniach. Tymczasem wiele się wydarzyło... Powrót do domu, Rozmowy z rodzicami, rehabilitacje, które nie dawały żadnych rezultatów. Tak jak pięć lat temu sobie obiecałyśmy, tak właśnie mamy zamiar zrobić. Wyjechać. Jednak nasze plany uległy lekkiej zmianie, gdyż naszym celem nie jesz Londyn, Tylko Los Angeles, oddalone o kolejne 8 tysięcy kilometrów... Nic ciekawego praktycznie rzecz biorąc nie wydarzyło się w  ciągu ostatnich tygodni od przebudzenia. A teraz? Teraz to się zmieni, nasza historia ruszy na nowo. Stoimy właśnie na lotnisku w Berlinie, skąd za dokładnie... 20 minut mamy lot do Stanów. Pożegnań z rodziną nie było końca. Napomknę tylko, że udało nam się załatwić tymczasowe mieszkanie w Los Angeles. Mianowicie będziemy mieszkać u pewnej starszej pani, która potrzebuje opieki, dzięki czemu również będziemy zarabiać.
W końcu udało nam się wsiąść. Na moje nieszczęście, zrobił się wielki szum wokół mojej osoby. Wszystko przez ten głupi wózek i bezwładne nogi.... Powiem wam, że to niezwykle dziwne uczucie. Dopiero teraz doceniam, jak to cudownie jest móc wyjść z psem na spacer, iść pobiegać do lasu, gonić uciekający autobus, czy najnormalniej w świecie wstać z łóżka lewą nogą. Często to, co mamy, doceniamy dopiero wtedy, kiedy to stracimy...
- Weź tabletkę nasenną, zmuli nas na sześć godzin. - przytaknęłam, biorąc od przyjaciółki pigułkę. Po chwili moje powieki stały się ciężkie. Opierając głowę o siedzenie, odpłynęłam w śnie.


- Majka, get up! - syknęła mi do ucha ta menda. Niechętnie uchyliłam oczy, mierzwiąc dłonią włosy. Jak się okazało, podchodziliśmy do lądowania. Po niecałych 20 minutach, samolot styknął się podłożem, a my bezpiecznie wylądowaliśmy. 
Z lotniska miał nas odebrać syn pani Charlote, którą to miałyśmy się opiekować. Trochę nam zajęło, zanim znalazłyśmy tabliczkę z naszymi nazwiskami. Powitał nas niewysoki mężczyzna przy kości, o ciemnobrązowych włosach, w niektórych miejscach lekko siwych. Miał ponad pięćdziesiąt lat. Przywitał nas ciepło i zaprowadził do samolotu.
Nie chcę nic mówić, ale właśnie spełniło się jedno z moich licznych marzeń. Przyleciałam do USA. Nie bez powodu ludzie mówią, że to miejsce zapiera dech w piersiach. Trudno było oderwać wzrok od krajobrazu, niezwykłych budowli, kolorowych ulic.. Wszystko było przesiąknięte czymś, czego nie zaznałam nigdy przedtem. Nim się zorientowałam, samochód zatrzymał się przed szeregowcem, tuż w centrum miasta. Marta razem z Panem Charlote pomogła mi uporać się z wózkiem, a następnie każda z nas zabrała swój bagaż.
Lekko skrępowane, weszłyśmy do obcego mieszkania. Szłyśmy krok w krok za mężczyzną, który zaprowadził nas do pokoju, który na moje szczęście znajdował się na parterze. Zapewne wziął sobie wcześniej pod uwagę moją przypadłość. Syn naszej podopiecznej kiwnął zachęcająco ręką, abyśmy się rozgościły. Tak też zrobiłyśmy. Po około godzinie, wszystkie rzeczy były rozpakowane. Miałam olbrzymią ochotę na kąpiel, dlatego Marta nalała mi wody do wanny, gdzie po pewnym czasie pomogła mi się dostać. Ciepła woda kajała moje zmęczone ciało, działając na mnie odprężająco.
Potem postanowiłyśmy zapoznać się z panią Charlote. Weszłyśmy do salonu, gdzie siedziała odwrócona do nas tyłem starsza pani. Po chwili obok niej zjawił się jej syn.
- Mamo, to są Twoje nowe przyjaciółki. Będą się Tobą opiekować. - powiedział, głaszcząc ją po ramieniu. Kobieta odwróciła twarz w naszą stronę, ukazując liczne ślady starości na twarzy, duże, szare oczy i delikatny uśmiech.
- Witam, Pani Nathaly. Cieszymy się niezmiernie, że możemy panią poznać - powiedziała Marta, próbując wymówić to z amerykańskim akcentem. Wtedy kobieta podniosła dłonie, kreśląc znaki w powietrzu.
- Twierdzi, że jej również bardzo miło.. - powiedział lekko zmieszany syn.


             

****
Może na początek... Hej? 
Dobra, nieważne. Jestem do dupy, zawiodłam Was zajebiście..
Problem w tym, że miałam wielką nadzieję, że po testach odpuszczą. A tu co? G*wno.
Kładę się spać o 2, robiąc jakieś zasrane projekty, prace, kując na sprawdziany itd. 
Mam już serdecznie dość, a taki harmonogram przewidziany mam co najmniej na następne 3 tygodnie. Ten rozdział zaczęłam pisać... 2 maja, a skończyłam dzisiaj. 
Właśnie tak to mniej-więcej u mnie teraz wygląda. 
Houston, mamy problem. Nie mogę powiedzieć, kiedy pojawi się najbliższy rozdział. 
Po prostu nie jestem w stanie. Piszę to i tak, żeby nie dać dupy na całej linii...
Do momentu wystawienia ocen, będzie krucho z rozdziałami. A może nie? 
Nie mam pojęcia, to zależy od tego, ile ci porąbani nauczyciele mi dowalą.. 
A teraz nie mogę mieć wyjebane, bo chcę się dostać do jakiegoś dobrego LO. 

Oh.. przepraszam, że Was tak zanudziłam. Już pewnie i tak nikt nie czyta tego opowiadania. Takie dziwne złudzenie.

No nic. Trzymajcie się i do następnego <3

Sophie




20 komentarzy:

  1. Ty chyba sobie jaj robisz, co nie ? Ten rozdział może jest taki jakiś zatmatwany (nie wiem czy takie słowo w ogóle istnieje, ale co mi tam, mam nadzieję, że zrozumiałaś), ale na swój rodzaj jest wspaniały. Opisujesz wszystko porządnie, ale krótko co jest tak samo dobre, jak opisywanie bardzo dokładanie, ale długo, więc nie masz się o co martwić. Jestem ciekawa, kiedy akcja z odnalezieniem chłopaków się zacznie, bo nie mogę już wytrzymać.
    Do co zawiedzenia mnie. Hmmm ... Zawiodłaś mnie ? Nie ! Wręcz przeciwne. Zdziwiłaś mnie swoją odwagą. Uwierz mi zawieszenie, lub chwilowe przystopowanie bloga, wymaga wielkiej odwagi. Dlaczego ? Dlatego, że twoi czytelnicy, którzy cię nie obserwowali, mogli tak po prostu przestać odwiedzać twojego bloga, a ty i tak nie przestałaś pisać, bo wiesz że masz jeszcze chociaż minimalne grono wiernych czytelników w co nie wątpię, bo masz wielki talent i wspaniały pomysł na fabułę. Pozdrawiam cię i mam nadzieję, że to ja cię nie zanudziłam tym komentarzem, bo jest dość długi (przynajmniej dla mnie). Pozdrawiam cię serdecznie i do napisania ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak nikt tego nie czyta? a ja?
    To jest świetne!
    Chciałabym pisać tak wspaniale jak Ty.
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥ PS. Wcale nie piszę tak cudownie, bez przesady! :D

      Usuń
    2. Nie bądź taka skromna :)
      Świetnie piszesz i tyle :))

      Usuń
  3. Wspaniały rozdział i nie ważne kiedy pojawi się następny ważne żeby wogule się pojawił. Doskonale cię rozumiem, bo mam taką samą sytuację jak ty, też kładę się spać dopiero po północy i się uczę, ale nie martw się. Wierze w ciebie i na pewno ci się uda. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  4. No nareszcie! Boże, jak ja się za Tobą stęskniłam. < 3 Brakowało mi tego opowiadania. Codziennie wchodziłam i sprawdzałam czy jest nowy rozdział, aż w końcu się doczekałam. Jest wspaniały, genialny, niesamowity i w ogóle mogę wymieniać tak w nieskończoność. :) Jeżeli chodzi o następny rozdział, to nie śpiesz się. My poczekamy, bo lepiej jak napiszesz rozdział później i będzie on w pełni dopracowany, niż jakbyś pisała go na odczepne.. So. Miała coś jeszcze dodać, ale zapomniałam. xd #OnlyMe
    Czekam na następny!

    Pozdraawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. nie mow, ze zawiodlas, rozdzial jest naprawde mistrzowski! masz glowe pelna wstanialych pomyslow i nigdy nie wiadomo do konca, co sie wydarzy! jestes fenomenalna, a twoj blog jeszcze vardziej! i nie martw sie, bedziemy czekac na ciebie! ja sama wiem, jak mocno cisna teraz w szkole... ale dasz rade! buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam caałe opowiadanie w 2 dni ! jest genialne ! niezależnie od tego co ile będziesz dodawać rozdziały wierni czytelnicy i tak będą czekać, w tym ja ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. boskie
    *.* szybko dodawaj! nie mogę sie doczekać! ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. LASKA!!!!! Kocham Cię!! Powinni zrobić z tego film! Jesteś najlepsza! xoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. dziękuję :)
    musisz wejść w "Układ" a następnie klikasz w jakieś wolne miejsce, wyskoczy Ci " dodaj " no i wyświetli Ci się lista różnych gadżetów, tam znajdziesz licznik odwiedzin :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej :D Kiedy kolejny rozdział ? nie mogę się już doczekać ! :) masz ogromny talent dziewczyno ! love ya ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Twój blog jest cudny :D nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału ;) a propo kiedy nowa notka ? :*

    OdpowiedzUsuń
  12. [Spam]
    Chcesz zapoznać się z historią Victorii i Justina, którzy pochodzą z dwóch zupełnie się różniących światów ? Jeśli tak to wchodź na : dangerous-justin.blogspot.com
    Blog dostępny dla osób w wieku 16 lat! Jeśli tyle masz, a nie możesz wejść z konta bloggera wystarczy się wylogować ; )
    Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy nowy rozdział ? <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy kolejny rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy kolejny rozdział ? :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Co dalej??? Wstaw coś,plisa :)

    OdpowiedzUsuń
  17. ja czytam ! i czekam juz od 2 miesiecy na next :'(
    /ewa

    OdpowiedzUsuń