środa, 6 marca 2013

Fifty-fourth Dream


Music: Kelly Clarkson - Because of you

Oślepiający blask przedarł się przez moje oczy. Delikatnie uchyliłam powieki, mrużąc je przy tym. Zalała mnie fala bieli, nicości. Podparłam się na łokciach, rozglądając dookoła. Leżałam na miękkim mchu o niezwykłym zapachu, dookoła była natomiast jasna, mglista przestrzeń. Podniosłam się powoli całkiem zdezorientowana. Wyciągnęłam przed siebie dłoń. Moja skóra, niezwykle przejrzysta, błyszczała drobinkami diamentów. Odziana byłam jedynie w białą, zwiewną szatę.
- Czyli to tak wygląda przedsionek nieba... - mruknęłam pod nosem, przeczesując ręką długie, blond włosy. Przed oczami cały czas miałam mój ostatni skok. Skok, który zaprowadził mnie tutaj. Najpiękniejsze jest to, że uderzając o taflę lodowatej wody, straciłam jakiekolwiek czucie. Stałam się wtedy... niczym nicość, która powoli opadła na dno Tamizy. Potem zamknęłam oczy i.. znalazłam się tutaj.
W pewnym sensie... czułam się niezwykle lekko. Żadnego smutku, żadnego bólu.. Choć wspomnienia pozostały wyraźne.
Lekka niczym piórko ruszyłam przed siebie. Zdawało mi się, że idę wieczność, a widok wciąż ten sam. W końcu lekko podirytowana zaklęłam pod nosem.
- Ej, Bóg, Archanioł, czy goblin ze skrzydełkami. Nie mogłeś zamontować tu jakiś kierunkowskazów?
- Ostatnio przywołałaś mnie delikatniej. - doszedł mnie oburzony, melodyjny głos mężczyzny.
- Co? - wypaliłam. Usłyszałam głośne westchnięcie, a po chwili przede mną zmaterializował się wysoki mężczyzna, o śniadej cerze.. całkiem przystojny. Miałam jednak przeczucie, że gdzieś go już kiedyś widziałam...
- Widzę, że szykuje się długa rozmowa... - powiedział po chwili. - Usiądź. - machnął ręką, a po chwili runęłam na miękki, biały fotel. Patrzyłam na niego wyczekująco, ten jedynie uśmiechał się tajemniczo. - Czy nie miałaś kiedyś problemu z odróżnieniem rzeczywistości od fikcji? - jego słowa zastanowiły mnie.. miałam kiedyś dziwne przeczucie, tak jakby... I wtedy wszystko wróciło.
- To nie był sen. - powiedziałam, jakby sama do siebie. - To na prawdę się wydarzyło. Ty jesteś Eltor, mój mentor - spojrzałam na niego z przerażeniem, na jego twarzy natomiast pojawił się zagadkowy uśmieszek.
- Niestety tak. - wszystko zaczęło układać się w logiczną całość..
- Nic nie rozumiem.. Przecież potem obudziłam się, i prowadziłam normalne życie! - powiedziałam pewniej. - Wszystko toczyło się...
- Niewyobrażalnie szybko, prawda? - spytał tajemniczo.
- Ale to niemożliwe!
- To wszystko dzięki Twojej niezwykle rozwiniętej wyobraźni, Sophie. Po wypadku organizm wprowadził Cię w stan śpiączki, w celu zregenerowania . Jednak nikt nie przypuszczał, że utkniesz w podwójnej rzeczywistości...
- O czym Ty mówisz? - spytałam z niedowierzaniem.
- Naukowcy nie potrafią udowodnić, czy zjawisko, które wydarzyło się w waszym wypadku naprawdę istnieje. Zjawisko połączenia umysłów.
- Może tak trochę jaśniej? - spytałam podirytowana.
- Widzisz skarbie, tak naprawdę człowiek.. wie o świecie bardzo niewiele. Podobnie jak sam o sobie. Możliwości ludzkiego mózgu.. są nieokreślone. Jesteście jednak zbyt młodą rasą, żeby to udowodnić.
Między Tobą, Twoją przyjaciółką a chłopcami doszło do zjawiska złączenia podświadomości. Każdy z Was wpadł w śpiączkę w tym samym, co do mikrosekundy momencie. W czasoprzestrzeni wasze umysły znalazły się na jednej drodze, przez co doszło do scalenia.
- Jak to wpadliśmy wszyscy w śpiączkę?! To nierealne! - mentor westchnął głośno, przeciągając się głęboko.
" Patrzyła na telefon komórkowy, wyczekując nadchodzącego połączenia. Po chwili na ekranie wyświetlił się napis " Mama Sophie". Wcisnęła zieloną słuchawkę.
- Jakie ma pani wieści?! - to był zdenerwowany głos Marthy. Zawsze go rozpoznam. Ze słuchawki doszedł głośny szloch. - Proszę pani! Co się dzieje?!
- Sophie... Ona.. ona... - nagle połączenie zostało przerwane. Oczy przyjaciółki zniżyły się do podłogi, upadła na kolana. Zaczęła niewyobrażalnie głośno szlochać, krzyczeć i uderzać o panele. Po chwili zerwała się na nogi i pobiegła w kierunku szafki nocnej. Wyjęła z niej paczkę z tabletkami nasennymi, które po chwili połknęła.
- Przyjaciółki na zawsze, Sophie. - po pewnym czasie obraz zniknął "

- NIE! - krzyknęłam głośno. - To pomyłka, ja nie umarłam! - zaczęłam szlochać. Eltor spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach. 
- Zobacz, co mogą uczynić drobne niedopowiedzenia... Twoja mam nie zdążyła jej powiedzieć, że przeszłaś śmierć kliniczną.
- W którym momencie? - spytałam.
- To było dokładnie tutaj, ostatnim razem.. - Twój organizm się zatrzymał, miałaś szansę wyboru. Albo się obudzić, albo popaść w śpiączkę.
- Czyli.. wtedy nie uciekałam przed śmiercią..
- Nie. Uciekałaś przed rzeczywistością, Sophie.
- Potem znalazłam ten magiczny most, chciałam przeżyć coś cudownego.
- Dokładnie tak.
- Poczekaj, nie rozumiem jeszcze kilku kwestii. Jak to się stało, że byli z nami One Direction?
" Zayn trzymał kierownicę, podśpiewując pod nosem "Live while we're young". Wraz z nim jego przyjaciele. Wyczułam, że wszyscy byli po sporej dawce alkoholu. Po chwili chłopak zaczął wyprzedzać. Potem wszystko działo się bardzo szybko. Nadjeżdżający z naprzeciwka samochód, gwałtowny skręt, dachowanie aż do rowu. Ciemność "
- Boże święty.. To.. - kolejna fala łez zalała moje policzki.
- To, co Wam się przydarzyło, było ogromną tragedią, nie da się ukryć. Ale nie wszystko stracone. Musiałem Was uśmiercić w podświadomości, żebyście w końcu się obudzili.
- Skąd to wiesz? Skąd wiesz, jakie co za wypadki im się przydarzyły?
- Ty to wiesz z ich wspomnień - wolałam to przemilczeć.
- Eltor... ja go kocham, nie chcę go stracić.. - nastała chwila ciszy.
- Jest szansa. - spojrzałam na niego z nadzieją. - Każdy z Was będzie dokładnie pamiętać cały sen i wszystkie momenty. To od Was zależy, czy odnajdziecie się w rzeczywistości. Jeżeli się postaracie, wszystko jest możliwe. A jak to zrobicie, tego nie wiem. - czyli jest jednak nadzieja.. nadzieja, że wszystko będzie tak jak dawniej.. Że odzyskam przyjaciół, odzyskam Zayn'a..
- Poczekaj.. czyli, że cała reszta już się wybudziła? - spytałam.
- Prawie cała. - powiedział tajemniczo. - Mam tutaj pewnego buntownika, który nie chce wyjść.
Zza mgły zaczęła wyłaniać się sylwetka mężczyzny, który do złudzenia przypominał... 

- Zayn.. - szepnęłam. Dostrzegłam jego perłowy uśmiech, włosy, rozwiane na wszystkie strony, brązowe, kipiące szczęściem oczy. To był mój Zayn..
- Sophie.. - mruknął, biorąc mnie w swoje ramiona, w których poczułam się tak jak dawniej. Trwałam w jego ciepłym uścisku, nie mając już nigdy zamiaru go puszczać. - Odnajdę Cię skarbie, obiecuję. Chociażbym miał Cię szukać całe życie, zrobię wszystko, żeby Ciebie odzyskać.. Wszystko.
- Teraz jesteście już w realnych umysłach, nieograniczeni prawami podwójnej rzeczywistości. Jednak nie wolno Wam powiedzieć na swój temat więcej, niż się dowiedzieliście podczas snu.
- Zaraz.. Dlatego nie mogłam wypowiedzieć mojego nazwiska!
- Dlatego nigdy nie potrafiłem określić, gdzie mieszkają moi rodzice! 

- Dlaczego nam to robisz, Eltorze?! 
- Kiedyś mi za to podziękujecie. Wasze serca odnajdą się bez tych informacji. To będzie największy dowód miłości, jaki możecie sobie dać.

Nie zważając na obecność mentora, wpiłam się z największym uczuciem w usta ukochanego. Ten pocałunek był przepełniony tęsknotą, nadzieją, pragnieniem i marzeniem, które ma nas ponownie złączyć. Włożyłam w niego wszystko, ponownie jak Zayn. W głębi serca wiedziałam, że mnie odnajdzie..

- Niestety czas na Was. Obydwoje musicie się wybudzić.
- Zayn, błagam.. - chłopak wziął moją twarz w dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Zaufaj mi. Już niedługo znów będę Cię miał w moich ramionach. I już nigdy, ale to przenigdy Cię z nich nie wypuszczę.
Przed nami mchowa podłoga pękła, ukazując idealnie wycięty okrąg z ogromną wiązką światła w środku.
- Eltorze, czy to się dzieje na prawdę, czy tylko w naszych głowach?
- A jeśli Waszych głowach, czy to nie oznacza, że.. na prawdę? - posłałam mu blady uśmiech.
- Dziękuję Ci za wszystko.


Zayn chwycił moją dłoń. Stanęliśmy na krawędzi świetlistej przepaści.
- Razem? - spytał, muskając wargami moje ucho.
- Razem. - szepnęłam. 







***
Drogie czytelniczki.
Czekałam na ten moment bardzo, ale to bardzo długo. Chciałam zdradzić całą tajemnicę i wprowadzić ich w świat rzeczywisty.. Zajęło mi to ponad 50 rozdziałów, ale myślę, że warto było czekać. 

Powiem, że popłakałam się. Chociaż ciężko mi jest się wzruszyć, to na wspomnienia tego, jak powstawały te rozdziały, w jakich uczuciach, w jakich sytuacjach... jestem szczęśliwa. 
Szczęśliwa, że się udało. 

Teraz zaczynamy drugą część opowiadania, moje drogie panie. 
Trzymajmy kciuki za bohaterów <3 

Czekam na opinie. 

Sophie



10 komentarzy:

  1. matko boska nie wierzę! jestes najwspanialsza na świecie a to opowiadanie mnie po prostu zmiazdzylo! jesteś niesamowita i masz niesamowite pomysły!! czekam na drugą część, lepsza chyba nie może byc, bo nic lepsZego nie ma niż to! kocham cię!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. super coś nasomowitego!

    OdpowiedzUsuń
  3. O w mordeczkę.! ;o Wiedziałam, że jakoś to odkręcisz ale nie wiedziałam, że wyjdzie Ci, to tak genialnie. :D Czyli te wszystkie rozdziały, które do tej pory pisałaś to była ich... Wyobraźnia.? A dopiero w realnym świecie, tak naprawdę się spotkają.? :)
    Czekam na następny rozdział.!

    Pozdraawiam.! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak :)
      Cieszę się, że sprostałam wymaganiom :P
      :*

      Usuń
  4. jejuu... i tak oto zdarzyl sie cud :) uwielbiam taki plan wydarzen :P :) jestes boskaa !!!! z utesknieniem czekam na 2 czesc :) :* powodzonka

    OdpowiedzUsuń
  5. najlepszy blog jakikolwiek kiedyś czytałam *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. super! czekam na następną część! błagam pisz jak najszybciej!!!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. wielkie wow :O

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Tak myślałam,że ten wypadek nie był tylko snem i będzie coś jeszcze z nim związane. Nie mogę się już doczekać nn.

    OdpowiedzUsuń