poniedziałek, 4 marca 2013

Fifty-third Dream

Music: włącz

- Cześć skarbie - podeszłam do mulata, składając na jego ustach czuły pocałunek, budząc go tym samym. Uśmiechnął się lekko i przejechał dłoniom po moich włosach.
- Wciąż mnie całujesz? Takie obleśnego, nieprzyjemnego.. - skarciłam go wzrokiem.
- Przestań Zayn takie głupoty opowiadać. Kocham Cię, i nie przeszkadza mi to jak wyglądasz.
- Każda inna dziewczyna rzuciłaby mnie w tym momencie.. W końcu już nie jestem tym bogiem sexu, cudownym Zayn'em Malik'iem.- westchnęłam głośno.
- Dla mnie wciąż nim jesteś - powiedziałam, muskając jego wargi. Jego spojrzenie było smutne i zamyślone, wiedziałam, że chce coś powiedzieć.
- Kocham Cię Sophie. I nigdy nie przestanę. - przytuliłam go mocno do siebie, czując się niezwykle szczęśliwa w jego ramionach... Już tak niewiele pozostało. - Proszę Cię.. jak odejdę - załkałam cicho na te słowa - chcę, żebyś znów zaznała szczęścia. Chcę, żebyś znalazła mężczyznę godnego siebie, żebyście obydwoje byli szczęśliwi.. i kochali się ponad wszystko... Będę Twoim aniołem stróżem.. Będę nad Tobą czuwał przez cały czas. Nie będziesz sama...
- Zayn.. - chłopak wytarł kciukiem łzy spływające po moich policzkach. - Błagam... - przytulił mnie do siebie, nie mając zamiaru puścić.
- A jeśli chodzi o One Direction... Moim życzeniem jest, aby chłopcy nadal śpiewali.. Żeby wciąż mieli tłumy fanek, czekających na ich koncert. Żeby wciąż spełniali swoje największe marzenie.
- Zayn, nie oczekuj tego.. To nie jest możliwe.. Zespół bez Ciebie nie będzie istniał. Wy jesteście jednością. Jednym, wspólnym kierunkiem. 

- Ja nie chcę, żeby oni cierpieli.
- Zayn.. - westchnęłam- Zdajesz sobie sprawę, co ma niedługo nadejść? Niedługo to Ty masz nas zostawić. Samych, w niewyobrażalnym bólu i tęsknocie. Zostawić mnie, zostawić mnie samą.. - ostatnie słowa wywarły olbrzymie emocje, nie potrafiłam pohamować fali łez, zalewających moje serce.
- Kochanie.. Czekałem na Ciebie całe moje życie.. Całe życie czekałem na tak idealną dziewczynę, która sprawi, że wszystko inne przestanie istnieć. Obiecuję się, że będę na Ciebie czekał.. Zawsze będę czekał. Moja niedoszła miłości.. - chłopak przymknął oczy i pogrążył się we śnie. Jego słowa krążyły mi w myślach.. Co miał na myśli przez tę niedoszłą miłość? Czy to ma znaczyć, że tak naprawdę nie potrafił nazwać uczucia, którym mnie darzył, nazwać miłością? Głupota! To na pewno nie to miało znaczyć.. W takim razie co chciał przez to powiedzieć? 


Wsiadłam do mojej białej alfy. Niebo przysłoniły liczne, deszczowe chmury, a ostry wiatr powodował dreszcze na skórze. Włączyłam silnik i wyjechałam z parkingu. W radiu leciała piosenka jakiegoś rockowego zespołu, w miarę przyjemnego dla ucha. Kierowałam się w stronę domu chłopców, jednak po kilku minutach utknęłam w niewyobrażalnym korku. Zaklęłam pod nosem i wystukiwałam rytm perkusji. W końcu samochody zaczęły się powoli posuwać, a moim oczom ukazał się okropny widok. Mnóstwo policjantów, kilka karetek, wozy strażackiej stojące tuż obok przewrócone tira, pod który wjechał jakiś nieszczęsny van. Przeżegnałam się zdruzgotana w intencji ofiar. Samochód przede mną ruszył, jednak w ostatnim momencie coś przykuło moją uwagę. Tablica rejestracyjna, niesiona przez chudego policjanta. Na niej wygrawerowane tak dobrze znane mi numery i znak Forever Young...

* Oczami narratora*
Dziewczyna wybiegła z samochodu, nie zamykając za sobą drzwi. Ruszyła w kierunku rozniesionego na miazgę czarnego vana, który należał do zespołu One Direction. Jeden z policjantów chwycił ją mocno za ramiona, chcąc uspokoić Sophie. Ta jednak po tym, kiedy dowiedziała się prawdy, upadła na twarz i zaczęła krzyczeć z bólu. Jej zrozpaczony głos przeszywał każdą komórkę ciała. Jej poharatane ręce panicznie chwytały kawałki metalu, tak jakby chciała je wszystkie poskładać i cofnąć czas. Jednak to się nie zdarzyło. Prawda była taka, że piątka jej najbliższych przyjaciół leżała teraz przykryta pod czarną folią. Wszystkie karetki milczały, zapach tragedii rozprzestrzeniał się po ludzkich duszach. Cierpienie, z jakim nie miała siły zmagać się drobna blondynka, przygniotło ją swoją bezwzględnością. Zdała sobie sprawę, że została sama. Sama, na tym jakże okrutnym świecie. Straciła przyjaciół, których śmiało mogła nazwać członkami rodziny. Wszyscy tworzyli niezniszczalny team, który miał pozostać po kres ich życia... Straciła wszystko, co miało dla niej sens. Byli jedną duszą w siedmiu ciałach.. Kiedy zabraknie choć jednego, drugie przestaje istnieć.
Nie miała jeszcze wtedy świadomości, że telefon natarczywie dzwoniący w jej kieszeni, zwiastuje śmierć jej ukochanego. 


* Oczami Sophie *
Nie przyjdziesz do mnie
dziś.. jutro.. nigdy..
odszedłeś...
Posypały się gwiazdy, na pół pękło słońce, rozkrzyczało się niebo błyskawicami, świt rozpłakał się deszczem, zegar stanął, ucichł szloch.
A miłość zgubiła się pomiędzy kartkami pamiętników wśród okruchów wspólnych chwil.

Mam tak wiele pytań, a żadnych odpowiedzi. Cisza. Pustka. Jestem jedynie człowiekiem, to zbyt dużo jak dla mnie. Nie potrafię już dłużej... Bez Was.. Moje serce do Was ciągnie, ani na chwilę nie przestaje. Zostało do końca już tak niewiele.. Już tak niewiele, aby oczyścić sumienie...
Dwa bilety, kilka godzin lotu. I znów stawiam stopy na ojczystej ziemi. Kroczę ulicami, patrząc oczami dziecka.. Widzę to, za czym tak tęskniłam. Domek obrośnięty bluszczem, wielkie, dębowe drzwi, które po chwili stanęły przede mną otworem. Nasz wspólny płacz, ciepłe ramiona taty, a tuż po chwili uścisk mamy. Fala spokoju zalała me serce. Szczera rozmowa, która pomogła wyjaśnić wszystko. A z mojej duszy spadł kamień.
- Kocham Cię, tato. Kocham Cię, mamo.

 Już tak niewiele do szczęścia zostało. 

Stoję opatulona czarnym płaszczem. Krople deszczu spływają po moich włosach. Słowa ludzi, kondolencje.. Tak puste, tak niewyobrażalnie beztroskie. Płacz najbliższych, niewyobrażalny smutek. Sześć hebanowych trumien, które za chwilę ułożą s w głębokich dołach. Które na zawsze zostaną pod ziemią.
Ostatni dotyk. Ostatnie muśnięcie bladych policzków ustami. Ostatnie spojrzenie, ostatnia chwila. Już niedługo..

Te Twoje zawsze pięknie wyglądające, ciemne włosy. Długie i błyszczące. Porcelanowa cera i różanymi ustami. Byłaś moją najpiękniejszą przyjaciółką, która zabrała ze sobą moją duszę. Moim wiecznym światłem nadziei, dając jasność na drodze zwątpień. Byłaś przy mnie zawsze, kiedy Ciebie potrzebowałam. Byłaś dla mnie jak siostra.

Ty o niezwykłych loczkach i uroczych dołeczkach w policzku, które zniknęły razem z Twoim odejściem. Zielone oczy, teraz przykryte płachtą sinych powiek, kiedy świeciły żywymi iskierkami. Byłeś cudownym przyjacielem, Haroldzie.

Człowieku, który potrafi rozbawić każdego do łez. Byłeś osobą, z którą nigdy nie można był się nudzić. Ale oprócz tego byłeś wspaniałym słuchaczem, który potrafił doradzić mi w ciężkich chwilach. Za to Ci dziękuję, Lou.

Wesoły Blondynku, po uszy zakochany w mojej przyjaciółce. Jestem pewna, że tam, w zaświatach, trzymasz ją za rękę i nie puszczasz ani na moment. Byłeś cudownym przyjacielem, przykładem wiernej miłości. Skradłeś serce mojej siostry, dzięki czemu odnalazła sens istnienia.

Liam. Przyjacielu, który był ze mną w tych najtrudniejszych momentach. Tęsknota za Tobą jest wielka. Twoje rady, Twoje dyskusje i filozofie.. Twój pokrzepiający uścisk, który potrafił podnieść mnie na duchu.. Brakuje mi Ciebie.

A Ty, który jesteś największym złodziejem, jakiego w życiu widziałam. W końcu to przez Ciebie chodzę teraz pozbawiona serca, które zabrałeś razem ze sobą. Jest tam, bije dla Ciebie, udowadniając, że to Ty jesteś tym jedynym. Na zawsze moim, Zayn'em. 



Nad pewnymi kwestiami nie trzeba się długo zastanawiać. To się po prostu wie.
Tak jest również z pewnymi decyzjami, które podejmujemy w swoim życiu. Choć ostateczne, to najbardziej słuszne.
Byłam pewna swojej decyzji. Stojąc na rampie Tower Bridge, czułam, że nadszedł już koniec. I zdałam sobie sprawę, że moje życie było naprawdę piękne i godne wspomnienia.
Teraz jedyne, czego potrzebuję, to znaleźć się tam, gdzie moje miejsce.
Nie każ mi czekać - długo tak...
Aż się pojawisz przy mnie znów...
Bo tak mi bardzo - Ciebie - brak...
Brak Twego ciepła... Twoich - słów.
Nie każ mi czekać - chwili - dłużej...
Na powrót Twój - tak upragniony...
Na łódce marzeń mych - niedużej...
Wypływam z każdym snem - stęskniona.
I wypatrując Cię - z oddali...
Na oceanie namiętności... 


- Czas pójść w jednym kierunku za głosem serca..
Wiecznie młoda.



***
♥ Dziewczyny moje ukochane. 

NIE USUWAJCIE JESZCZE Z ZAKŁADKI MYDOUBLEREALITY.BLOGSPOT.COM...

MUSI POJAWIĆ SIĘ 20 KOMENTARZY

13 komentarzy:

  1. rycze dlaczego wszyscy poumierali;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego bloga znalazłam nie dawno i muszę powiedzieć, że od razu go polubiłam, Twój styl pisania jest wspaniały, pięknie piszesz ;)) Cudowne opowiadanie, przykro mi, że to już koniec, no ale zawsze historia musi dobiec końca. Szkoda tylko, że takie smutne zakończenie :( Pisze szczerze, że się popłakałam czytając ten rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wierze... dlaczego tak sie stalo... jak przy wczesniejszych chapterach udawalo mi sie pochamowac lzy tak teraz... nie no tragedia... juz myslalam ze jakos zayn wyzdrowieje a ty sophie stracila wszystkich... tragedia... czyli blog sie konczy ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko boska co za rozdział!!!! Sophie chce popełnić samobójstwo?!?! Nie może! Wgl tak płakałam, jak opisywałaś osoby, że aż nie wierze. To bardzo smutny rozdział,ale niestety prawdziwy. Jak już się wali, to wszystko na raz. Nie usuwam zakladki oczywiście :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Poryczałam się:((

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie możesz tak tego zostawić.!

    OdpowiedzUsuń
  7. A aaa... Płaczę.!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezusie.. Mała załamka. ;o Zatkało mnie kompletnie ale obiecałaś, że coś wykombinujesz, więc dalej się tego trzymam. :) Stawiam, że może to być jakiś sen Sophie czy coś w tym stylu.. Bo przecież to się nie może przydarzyć, prawda.? :) Tak więc, życzę weny i czekam na następny rozdział.! c:

    Pozdraawiam.! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak to czytałam to płakałam jak nigdy podczas czytania innych blogóe. Nie mogłam pochamować łez, a rozdział czytałam w nocy i jak rano się obudziłam to miałam napuchnięte oczy!! Już czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  10. nie no szok... podobnie jak Sznurówka od trampka mam nadzieję ze to jakiś sen.. przecież tak się nie może wszystko skończyć, taką czarną dziurą w życiu Sophie... normalnie tak się wciągnęłam w twoje opowiadanie... a w międzyczasie czytam książkę i powiem ci masz wielki talent bo nie widzę różnicy miedzy twoim sposobem pisania a sposobem pisania James E.L.(no oprócz treści) tak samo mi się czyta: lekko, nie moge się oderwać, te emocje, ciekawość. życzę ci żebyś kiedyś ten dar wykorzystała na coś większego niż blog :) :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie. Nie. Nie. Nie. Oni nie mogli jej wszyscy nagle zostawić! To nie tak miało być! Nie nie nie nie!!!!! Wskrzesz ich, oni powinni być teraz z Soph a nie umierać!!! Ja... o boze... Ja sie chyba nie pogadze z takim zakończeniem tej historii. 'a mialo być tak pięknie, mialo nie wiać w oczy nam' a do ich zycia wkroczylo tornado i zabralo wszystko. Chyba bede plakac przez pol nocy jak tylko o tym pomyśle.

    OdpowiedzUsuń
  12. boże !!!! co ty zrobilaś :/ masz rozum ? uśmierciłas wwszystkich - becze !

    OdpowiedzUsuń