poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Eighth Dream

Music: The Wanted - Chasing The Sun

Wsiadłam pędem do samochodu. Obok siedziała Marta, na której twarzy malował się szok i zdezorientowanie. Spojrzała na mnie z wyrzutem. Westchnęłam głośno i wyłączyłam silnik. W końcu trzeba jej powiedzieć.
- Wtedy, w kinie... ta piątka, która weszła... To byli oni - spojrzałam na nią niepewnie. Wytrzeszczyła oczy... a potem zaczęła się śmiać. Nie zdziwiłabym się, gdyby usłyszeli ją na biegunie. Po chwili opanowała się i spojrzała na mnie.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?! Dlaczego nie powiedziałaś, że poznałaś One Direction? Ba! Że ja praktycznie też ich poznałam! Boże! Zosiek! Nasze marzenie się spełniło! - rzuciła się na mnie, a  w bok wrzynała mi się skrzynia biegów. Szczerze, spodziewałam się innej reakcji. Wyrzutów, wiecznego focha.. ale cóż, na szczęście było inaczej, niż myślałam. Moment, na który tak długo czekałyśmy.. nadszedł. Poznałyśmy ich, zobaczyłyśmy, porozmawiałyśmy. To niesamowite, a jednocześnie takie naturalne. Wróciłyśmy do domu, przyszykować się na imprezę. Wcześniej kupiłyśmy sukienki, które wydawały się być naprawdę piękne. Ubrałam się, po czym delikatnie ułożyłam włosy. Marta miała na sobie śliczną sukienkę i delikatny makijaż. Zwarte i gotowe czekałyśmy na taksówkę. po około 15 minutach raczyła przyjechać. Podałyśmy adres i całe podekscytowane ruszyłyśmy w kierunku domu Francisco. Taksówka wjechała na teren prywatny, gdzie naszym oczom ukazał się ogromny, nowoczesny dom. Lekko zdębiałe, jak niby nic ruszyłyśmy w kierunku bramy. Z domofonu dobiegł nieznany mi głos.
- Witam, proszę podać nazwisko. - Marta zaczęła mówić, a w tym momencie w mojej głowie pojawił się szum i intensywny ból. Syknęłam głośno, a przyjaciółka spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Nie potrafiłam tego wyjaśnić, dlatego chwyciłam ją za rękę i podeszłyśmy do drzwi. Nie zdążyłam nawet zapukać, a już ujrzałam przed sobą twarz mojego młodego boga. Francisco wyglądał dziś jeszcze ładniej. Sprzedałam Marcie kuksańca w bok, bo stała zagapiona w Chad'a. Przytuliłam się do chłopaków i weszłam do środka. Było tam mnóstwo przestrzeni, niezwykle nowoczesny i bogaty wystrój. Wszystko było już przyszykowane, alkohol, przekąski, muzyka. Marta poszła do kuchni rozpakować nasze zakupy, ja w tym czasie oglądałam zdjęcia na kominku. Na większości z nich był ( jak się domyślam ) mały Franci. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Na jednym z nich siedział w piaskownicy, na drugim na barana u taty. Był wyjątkowo słodki. Nagle ktoś objął mnie w pasie i położył głowę na ramieniu. Doszła mnie woń pięknych, męskich perfum.
- Nie ma to jak moje zdjęcia - wymruczał Francisco. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Słodki byłeś - powiedziałam cicho.
- A teraz nie jestem? - poczułam jego ciepły oddech na szyi. Zaśmiałam się cicho. Była to wyjątkowo dziwna sytuacja, nie wiedziałam, jak się zachować... Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi...
- Zooosieeek!!!! Pomocy, pali mi się Tacos! - byłam jej wdzięczna jak nigdy wcześniej. Delikatnie wyplątałam się z objęć bruneta i ruszyłam w kierunku kuchni. Chwyciłam za patelnię, zmniejszyłam ogień i odpowiednio obracałam tortillę.
- Jak ty to robisz? Ja bym tego nie odratowała.. - zamyśliła się siora. Zaśmiałam się wdzięcznie i spojrzałam na nią.
- Wiesz, to trzeba być mną - i uniosłam dumnie głowę, na co reszta zaczęła się śmiać.
- Ej, stary. Wiesz, że dziewczyny spotkały dzisiaj one de? - po czym opowiedział Franciemu całą naszą dzisiejszą historię. Francisco spojrzał znacząco na Chada, przez ich twarze przebiegł chochlikowy uśmiech. Coś mi tu nie pasowało..
- No nieźle, ale z was agentki - spojrzał na mnie Franci, tym swoim uwodzicielskim spojrzeniem. Zarumieniłam się lekko i wróciłam do przygotowywania potraw. Około ósmej zaczęli się schodzić ludzie. Imprezka zaczęła się rozkręcać, do gry dołączył alkohol. Później było już tyle osób, że nie zdołałabym naliczyć. Z resztą byłam już po paru kieliszkach, na szczęście mam wyjątkowo mocną głowę.
Music: Katy Perry - Wide Awake
Nagle podszedł do mniej śliczny mulat, o niezwykle pięknych, brązowych oczach i ciemnych włosach. Uśmiechnął się do mnie, ukazując rządek pięknych zębów. Wyciągnął rękę, prosząc mnie w ten sposób do tańca. Bez namysłu zgodziłam się. Tańczyłam wtulona w nieznanego mi mężczyznę, wokół nas tłumy ludzi i głośna muzyka. Czułam się wyjątkowo błogo, alkohol robił swoje. Nagle nieznajomy pociągnął mnie za rękę w kierunku tarasu. Usiedliśmy na ławce, przed nami rozciągał się piękny ogród, a w oddali jezioro. Napajałam się tym widokiem, a cisza, która była między nami była wręcz kojąca. Zerknęłam kątem oka na chłopaka. Te oczy.. te włosy.. to niezwykłe spojrzenie.
- Kim ty jesteś?
- Na pewno nie zrobię ci krzywdy, miło jest mi tak pomilczeć i zapomnieć o smutku.
- Z dnia na dzień jestem coraz mniej smutna, monotonia mojego życia powoli zaczyna znikać, ale marzenia nie spełniły się jeszcze..
- Widzisz, natomiast moje marzenia się spełniły, ale po pewnym czasie przeszły w monotonnie.
- Sophie.
- Zayn.
Więcej mi nie trzeba było. Już wiedziałam, dlaczego ta twarz jest mi tak dobrze znana.
- Teraz jestem już pewna - uśmiechnęłam się do niego ciepło.
- A nie byłaś? - spytał zdziwiony.
- Szerze? Nie.
- Miło mi to słyszeć - patrzył na mnie intensywnie - Masz śliczne oczy - spłonęłam rumieńcem, na co chłopak cicho się zaśmiał.
- Oczy jak oczy..
- Ktoś tu nie wierzy w siebie. Ja osobiście nigdy nie widziałem taki intensywnych, morskich oczu... Można w nich zatonąć.- Odwróciłam głowę, na co Zayn chwycił mój podbródek zwracając w swoją stronę. Siedzieliśmy tak patrząc sobie głęboko w oczy, gdy nagle na taras wyleciał jakiś spity blondyn.
- No ssiooema gołoombeczkjii...
- Niall do cholery! Dla ciebie impreza skończona.
- Ale stary, tu są takie laski, normalnie... odjjjazdowe! - Zayn wstał i wziął pod ramię przyjaciela. Spojrzał na mnie znacząco, i bezgłośnie powiedział "dobranoc", a następnie wyszedł. Siedziałam nadal w jednej pozycji, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co się przed chwilą wydarzyło... W głowie wciąż miałam jego przymrużone, brązowe oczy, będące tak blisko mojej twarzy... Po chwili ktoś chwycił mnie w pasie i wziął na ręce.
- Francisco, postaw mnie, jestem trzeźwa! - po chwili posłusznie mnie odstawił i zlustrował wzrokiem.
- No dzięki - fuknęłam. Na co on się uśmiechnął i cmoknął mnie w policzek.
- Jesteś słodziutka - chwycił mnie za rękę i weszliśmy do środka, gdzie nadal trwała huczna impreza.

Ktoś wpadł na pomysł karaoke. Wszyscy śpiewali, niektóre dźwięki uszkadzały moje bębenki, ale chodziło o dobrą zabawę. Alkohol lał się litrami, a ja wciąż dostawałam dolewkę. Nagle ktoś wciągnął mnie na scenę. Spojrzałam ze zdziwieniem na wszystkich dookoła. Nagle rozległ się podkład do piosenki " The Wanted - Glad You Came". Znałam ją doskonale. Nagle doznałam jakiegoś przypływu odwagi i bez zastanowienia zaczęłam śpiewać. Po kolejnych zwrotkach coraz bardziej wczuwałam się w rolę. Byłam zadowolona, że mogę dzielić się moim szczęściem z innymi. Na koniec pięknie wyciągnęłam. Rozległy się wielkie brawa, po czym znalazłam się w czyiś ramionach, oczywiście Franciego.
- Oto moja przesłodka Sophie! - wszyscy zaczęli klaskać jeszcze głośniej. Po pewnym czasie powieki zaczęły mi się zamykać i zmęczenie dawało się we znaki. Spojrzałam na Francisco, ten ze zrozumieniem pokiwał głową i zaczął mnie nieść po schodach na górę. Wylądowałam na jego łóżku, przykrył mnie kołdrą i cmoknął w usta.. Jednak tego teoretycznie już nie pamiętam...
 




***
Kocham Was :*
Sophie

1 komentarz: